Obróciła się przestraszona. Nie wiedziała o co chodzi kocurowi. Po co on tutaj jest. I po kiego grzyba mówi o jakichś czynach! Ani słowa z tej jakże poruszającej gadki nie rozumiała. Była zestresowana, a teraz jej obawy zwiększył ten… Kot. Nawet nie chciało jej się przypomnieć jego imienia. Wiedziała, że był to ktoś komu nie powinno na niej zależeć. Dzisiaj również jakiś ktoś jej podłożył łapę i dalej nie wiedziała kto to był. Może on? Chociaż… Tak serio po co by teraz przychodził? Nie, to musiał być ktoś inny. To nie zmieniało bynajmniej stanu rzeczy. Koty czasem były wstrętne, dlatego trzymała się z dala od wielkich skupisk czy innych grup. Trudno jej było cokolwiek i wyrażała emocje poprzez mordkę albo prezenty. Brzmiało to dziwnie, lecz było prawdą. Po prostu jeżeli czegoś żałowała, przepraszała, prosiła, to przynosiła cokolwiek do tego kota. Wiele razy widziała te rzeczy tam gdzie je zostawiła, zostawione same sobie. Jedynie wzdychała, że pewnie nie chciał ten kot dojść do porozumienia i szła dalej.
A z tym kotem to co? Nie wiedziała czy byli w złej relacji czy nie. Nie wiedziała czy zabrał ze sobą ten kamyczek czy wyrzucił na stracenie. Nie wiedziała o co mu chodzi. Była bez jakiejkolwiek wiedzy. I co na to poradzić? Nic nie mogła zrobić. Nie mogła nawet uciec.
A powinna?
Powinna ukryć się przed tym stworem?
Który… Też może chciał ją dręczyć?
A z tym kotem to co? Nie wiedziała czy byli w złej relacji czy nie. Nie wiedziała czy zabrał ze sobą ten kamyczek czy wyrzucił na stracenie. Nie wiedziała o co mu chodzi. Była bez jakiejkolwiek wiedzy. I co na to poradzić? Nic nie mogła zrobić. Nie mogła nawet uciec.
A powinna?
Powinna ukryć się przed tym stworem?
Który… Też może chciał ją dręczyć?
Nie…
Był medykiem.
Nie mógł.
Zaniepokojona spojrzała na niego jeszcze raz. Wyglądał zbyt poważnie. Zamyślona mina, skupiony wzrok, niczym wartownik chroniąc obóz przed niespodziewanym atakiem. Czego on strzegł? Obejrzała się w tył. Na boki. Znowu do przodu. Nie widziała niczego szczególnego, czemu miałby zwracać uwagę. Może to coś było w lesie? Tam hen daleko, nawet za sosną? Nie lubiła chodzić dalej niż za nie. Pamiętała to drzewo, bo tam po raz pierwszy zebrała się na to, by spróbować złapać zwierzynę, ale młoda myszka zdołała uciec. I dobrze. Nie wiedziała co by było, gdyby zabiła takie malutkie, słodkie stworzonko. Widziała jej pyciusie, czarne oczęta. Nosek, z zaniepokojenia drżący. Nie mogła, więc darowała sobie. A gdyby ten medyk miał zioła na głód? Potrafił zrobić tak, by nie musiała jeść tych biednych ciał? Byłoby fajnie, ale bała się zapytać. Pytania, czemu tak często zostawały bez odpowiedzi? Tak często nie zadawano ich? Tajemnice. Straszliwa zmora. Coś przerażającego.
- Wszystko dobrze?- zapytał w razie czego szary. Echo kiwnęła głową i znowu wpatrzyła się w gwiazdy. Były takie piękne. Podobno byli to ich przodkowie, ale wydawało jej się to niemożliwe. To były tylko cudowne, białe, świecące punkciki. Nie koty. Coś innego i niesamowitego. Obróciła łebek i wskazała tą jedną gwiazdeczkę, migoczącą do niej zawzięcie. Nie świeciła dość jasno, ale była. Skoro to wojownicy, to kto to mógł być? Westchnęła ciężko. Życie było trudne do pojęcia. Pochyliła lekko głowę i zwinęła ogon przed łapami. Co robiła nie tak? Czego powinna się nauczyć?
- Wszystko dobrze?- zapytał w razie czego szary. Echo kiwnęła głową i znowu wpatrzyła się w gwiazdy. Były takie piękne. Podobno byli to ich przodkowie, ale wydawało jej się to niemożliwe. To były tylko cudowne, białe, świecące punkciki. Nie koty. Coś innego i niesamowitego. Obróciła łebek i wskazała tą jedną gwiazdeczkę, migoczącą do niej zawzięcie. Nie świeciła dość jasno, ale była. Skoro to wojownicy, to kto to mógł być? Westchnęła ciężko. Życie było trudne do pojęcia. Pochyliła lekko głowę i zwinęła ogon przed łapami. Co robiła nie tak? Czego powinna się nauczyć?
<Muchomorku? gwiazdkiii>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz