*niedługo po akcji poprzedniego opowiadania*
Szept wyszła z Narcyzem na trening już pewien czas temu. Upolowali dwie nornice i postanowili, że pójdą się przespacerować. Z powodu chlapy, która znajdowała się na całym terytorium Klanu Burzy niebieska dwójka kotów często omal się nie wywróciła. Syn Błękitnej Cętki cały czas mówił, a otrzymywał tyko odpowiedzi pod postacią skinięć oraz migów, jednak zdawało mu się to kompletnie nie przeszkadzać. Najwyraźniej przyzwyczaił się już do tego, że jego uczennica się nie odzywa. W pewnym momencie doszli do traktora Toma, który stał tam gdzie zawsze. W końcu od wielu, naprawdę wielu księżyców się nie przemieszczał. Szepcząca gdy tylko go zobaczyła zaczęła rozmyślać, jak ten się tutaj znalazł, skąd pochodzi i czy ma lub miał (bo nie była do końca pewna, czy ten jest martwy jak to niektórzy mówili) jakichś krewnych lub przyjaciół. Jej pierwszą teorią odnośnie tego, skąd się tutaj wziął było to, że upadł a potem nie mógł się podnieść i dlatego tutaj został. Wymyśliła ją już na swoim pierwszym treningu. Po chwili zaczęła w swej kociej główce analizować informacje odnośnie tego typu stworzeń. Podobno dwunożni kontrolują takie potwory, wchodzą do ich paszcz a potem wychodzą bez najmniejszego problemu. Może więc dwunożny traktora Toma kazał mu tu zostać i już po niego nie wrócił? Albo nigdy nie zdjął nakazu pozostania w miejscu z jakiegoś powodu, bo np. zapomniał o swoim towarzyszu? Obie te teorie zdawały się mieć sens. Córka Sikorkowego Śpiewu przypomniała sobie nagle, że podobno niedaleko terytoriów Klanu Klifu i Klanu Nocy istnieje miejsce, w którym mieszka pewien stary dwunożny, zwany szalonym dziadkiem. Może to on był dwunożnym traktora Toma i go tu pozostawił? Było to prawdopodobne, bo był chyba najbliżej mieszkającym tego typu stworzeniem, o którym siostra Słonecznikowej Łapy słyszała i na dodatek podobno miał wiele innych dużych zwierząt na swoim terytorium. Ani srebrna kotka się obejrzała, a już była obok traktora Toma. Dzięki temu, że była większa niż za pierwszym razem, gdy się na niego wspinała znacznie szybciej weszła na jego szczyt. Spojrzała na tereny rozciągające się przed nią. Gdzie okiem nie sięgnąć wszystko było w kolorach białym i brązowym, oraz ich połączeniach. Powodem tego była chlapa pokrywająca całe pobliskie tereny. Narcyz siedział wraz z nią na traktorze, póki im obydwojgu się to nie znudziło. Oba koty zeszły z potwora niegdyś podległego dwunogom, po czym skierowały się w stronę rzeki. Niedługo później byli już na miejscu.
Narcyz podszedł do tafli wody, by się w niej przejrzeć, ale już po chwili odskoczył przerażony po czym wykrzyknął:
- Co się ze mną stało?! Wyglądam jak jakiś nie dożywiony samotnik! Albo gorzej! Jak jakiś niedożywiony samotnik dawny pieszczoch!
Podczas gdy brat zastępczyni zaczął obracać się nad taflą rzeki i po kolei załamywać się nad kolejnymi aspektami swojego ciała, kotka doszła do wniosku, że też spojrzy na swe odbicie. Podeszła bliżej brzegu rzeki i spojrzała na taflę wody.
Zdecydowanie się zmieniła, odkąd ostatni raz patrzyła na swe odbicie.
Była znacznie bardziej wydłużona i chudsza niż kiedyś. Żebra rysowały się pod futrem, ale nie aż tak, jak u innych kotów. Były tylko trochę widoczne. Czyli jednak jej działania coś dawały! Spojrzała jeszcze raz na swoje oblicze. Wyglądała na dość tajemniczą kotkę, przynajmniej w swoim mniemaniu. I taka właśnie chyba była.
- Nie chcę już dłużej patrzeć na swoje odbicie! Muszę o siebie bardziej zadbać! Och, oby ta wścieklizna się skończyła, bo nie wiem jak to się mocno odbije na moim wspaniałym wyglądzie! – wykrzyknął żółtooki. Potem on i jego terminatorka odeszli od rzeki. Dziko pręgowana rzuciła ostatnie spojrzenia na taflę wody po czym przyspieszyła kroku. Jeśli chcą wrócić do siedziby Klanu Burzy przed zmrokiem muszą się pospieszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz