- Cześć, synu!
Uniósł wzrok na ojca, który położył przed nim nornice.
- A ty to kto?
Wojownik zdziwił się.
-Jak to kto? Jestem twoim ojcem.
Trójka prychnął, obrzucając go pogardliwym spojrzeniem. Tak długo czekał na ten dzień, gdy w końcu jego rodzic zwróci na niego uwagę. Czasami rozmyślał, jakby to było go spotkać i pogadać. Musiał przyznać, że to były tylko jego wyobrażenia i nie spodziewał się, że kocur rzeczywiście zainteresuje się jego losem. Teraz jednak tu był i to przed jego nosem. Poczuł coś w środku. Nie miał pojęcia co to było. Może radość, wzruszenie, albo jeszcze coś innego? Nie mógł jednak od tak zostać przekupiony nornicą. Musiał się bardziej postarać, aby mógł mu wybaczyć tą zniewagę.
- Gdybyś był moim ojcem, to raczej bym cię znał, a cię nie znam. - powiedział obserwując reakcje kocura.
Malowało się na jego pysku tyle emocji. Chyba nie spodziewał się takiego przywitania. Ale czego on oczekuję, po tym jak odrzucił w kąt rodzicielstwo? Teraz tak nagle sobie przypomniał, że ma dzieci? A zwłaszcza syna? Na dodatek jedynego. Pewnie nawet nie wie, że chcę zostać medykiem, a nie pójść w jego ślady. Nie zna go, nie wie kim jest Trójka. Może słyszał pogłoski od osób, które go znały. Jednak oni byli dla siebie kompletnie obcy.
- Trójko, przepraszam byłem zajęty i...
Znów wyrwało mu się prychnięcie.
- Zajęty? Czym niby? Poszukiwaniem pożywienia, patrolowaniem granic, a może pogaduszkami z innymi wojownikami? Teraz, gdy jestem prawie uczniem, przypomniałeś sobie o mnie. Czyżby dziadek ci kazał tu przyjść?
W końcu Iglasta Gwiazda odwiedzał ich, sporadycznie ale jednak. Na dodatek był przywódcą, bardziej zajętym od Nagietka, ale znalazł czas dla wnucząt.
Ojciec starał się wyjaśnić, co miał na myśli, ale ten nawet go nie słuchał. Był zły na niego, rozgoryczony i chyba nawet szczęśliwy? W końcu przyszedł. Po tak długim czasie, ale jednak jest tu, rozmawia z nim. Poczuł jak coś wilgotnego, zbiera mu się w oczach. Nie bądź babą, nie rycz teraz, nie przy nim! Odwrócił szybko wzrok, aby wojownik nic nie zauważył. Nie pozwoli sobie na taką słabość! To on powinien płakać oraz błagać o wybaczenie! On powinien wyrazić skruchę! Dlaczego, więc czuł rosnącą gule w gardle? Na dodatek nie był smutny. To było coś innego. Czuł, że to łzy szczęścia. Szczęścia, ponieważ tata do niego przyszedł. Jednak może zależy mu na nim? Przestań! Pokręcił głową, odganiając łzy. Nie możesz mu od tak wybaczyć! Nie po tym jak udawał, że nie istniejesz! Musisz być silny! Nie pokazuj, że ci na nim zależy! Od razu ochłonął. Racja... Dlaczego on ma mu wybaczać? Kim jest Nagietkowa Pręga? To tylko kolejny wojownik. Mięso armatnie i tyle. Dlaczego ma na nim mu zależeć?
- Trójko?
Wyrwał się z zamyśleń i z powagą spojrzał na kocura. Wcale nie byli do siebie podobni. Nie odziedziczył po nim futra. Bliżej mu było do mamy i dziadka.
- Dzięki za nornice. - Wziął posiłek w zęby.
A co jeśli on tylko przyszedł po to, aby dać mu tą piszczkę, a teraz odwróci się i pójdzie? Strach zalał jego ciałko i spanikowany zerknął na ojca. Był tam. Nadal. Nie odszedł. Ulżyło mu. Położył nornicę na ziemi i znów zetknęli się spojrzeniami.
- Jednak nie idziesz zająć się swoimi obowiązkami?
<Nagietku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz