Czy Dzika Zamieć nigdy nie był zadowolony?
Żabia Łapa westchnęła smutno, słysząc zirytowany głos mentora, gdy nie udało jej się wykonać według niego prostego ruchu. Kotka zmrużyła oczy, przypominając sobie odpowiednią postawę. Jeszcze raz starała się zaatakować kocura, kiedy ten akurat nie patrzył. Jako iż nie była już małym kociakiem, bez trudu wybiła się z tylnych łapek, celując w grzbiet wojownika. Szybkim ruchem wbiła pazurki w jego grzbiet, łapiąc równowagę i próbując się utrzymać. Przewidziała, że mentor zaraz położy się na ziemi, żeby ją z siebie zrzucić, więc zeskoczyła z niego dobrowolnie, próbując teraz zaatakować jego bok. Wcześniej schowała na wszelki wypadek pazurki. Mentor ją ubiegł i pierwszy do niej doskoczył, silną łapą odpychając w tył koteczkę tak, że ta upadła na błotnistą ziemię. Żabia Łapa otworzyła pyszczek w bezgłośnym jęku. Ten upadek był za mocny, wojownik bardziej powinien panować nad siłą! Rozumiała, że był na nią zły, że jej nie wychodziło, ale skoro pierwszy raz ćwiczyli ten ruch bitewny, to chyba nie powinna za pierwszym razem przynieść sukcesu? A może powinna?
Niepewnie podniosła się na równe łapki, wlepiając w kocura przepraszający wzrok. Miała prześlizgnąć się pod jego brzuchem, uderzyć go łapami i najszybciej jak mogła, uderzyć go w czubek głowy (oczywiście lekko). Ten ruch był jednak zbyt... trudny. Żabia Łapa pokręciła głową. Następnym razem się uda. Grunt, że udało im się mieć trening. Ba, w ostatnim czasie robili je regularnie i kotka odzyskała nadzieję, że jeszcze zostanie dobrą wojowniczką. Nie najlepszą, nie goniła otóż za sławą, ale chciała po prostu nie zawieść.
― Następnym razem się uda.-obiecała cichutko.
Kiedy mentor skinął głową, ogonem dając znać do powrotu, Żabia Łapa bez słowa ruszyła za nim. Przebierała łapkami, próbując iść z wojownikiem ramię w ramię. Kolejny trening powinien odbyć się lada chwila. Do tego czasu musiała się nauczyć walczyć. Pożegnała się z Dziką Zamiecią przyjaznie, po czym bez słowa usiadła, obserwując swoich pobratymców. Czy w ich chwilowym obozie był chociaż jeden kot, który mógłby uczyć z niemożliwego możliwe? Chciałaby w to uwierzyć. Nie miała jednak odwagi podejść do jakiegoś odważnego wojownika, jak Wilcze Serce, lub Nagietkowa Pręga, więc po prostu milczała, w ciszy spożywając jakiś kawałek zwierzyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz