Wędrówka Klanu Burzy zakończyła się pomyślnie. Znajdowali się daleko, na całkiem nowym terytorium. Chociaż mogło to napawać lekkim strachem, większość pobratymców czuła podekscytowanie. W końcu zakończyli podróż, skończyło się zmęczenie i ciągłe poszukiwanie miejsca na chwilowy obóz. Nie musieli już wędrować w nocy, unikając gorących dni, zwłaszcza, gdy pogoda nie była przychylna. Członkowie klanu mogli odetchnąć z ulgą, ciesząc się dotarciem na tereny. Trafiło im się całkiem ładne wrzosowisko, chociaż mniejsze od poprzedniego, z małą ilością drzew, jakimś dziwnym potworem dwunożnych położonym głęboko w terenie, oraz bezpieczny obóz. Jeżowa Łapa liczył na to, że zostaną tutaj do końca, nie musząc się przemieszczać. Na razie nie spotkało ich żadne zagrożenie, ale oczywiście nigdy nic nie wiadomo i lepiej było dmuchać na zimne.
Uczeń przewrócił się na drugą stronę na swoim posłaniu z mchu, gdy ktoś mocno trącił go łapą w bok. Mruknął niezadowolony, gdy gest się powtórzył, zmuszając czekoladowego do otworzenia niebieskich ślipi. Zajęcza Stopa stała nad nim, z kępą pajęczyn w pysku, oczekująco machając ogonem. Syn Brzozy, od razu usiadł, wlepiając w nią zaspany wzrok. Musiała wrócić ze zbierania ziół. Zaciekawiony poruszył wąsami, widząc nieodgadnione spojrzenie nowej mentorki.
- Coś się stało?
- Zbieraj się. Kwitnąca Polana zaczęła rodzić, będziesz mi potrzebny.-mruknęła pośpiesznie, popychając w jego stronę jakąś roślinę.
Kocurek zjeżył sierść na grzbiecie, dość niezadowolony z takiego obrotu spraw. To nie tak, że nie cieszył się na przybycie nowych członków klanu. Wręcz przeciwnie. Fajnie, że Klan Burzy powiększy się o kolejne maluchy, zwłaszcza, że urodzą się w stałym obozie, nie będą więc spowalniać grupy i będą pierwszymi kociakami ich klanu, narodzonymi na nowych terenach. Żałował jednak, że musi w tym uczestniczyć. Jako, że był kocurem, zrozumiałe, że perspektywa oglądania tego co - no wyjdzie na świat - nie była dla niego zachęcająca.
Westchnął. Zajęcza Stopa nie czekała na jego reakcję, od razu wybiegając w stronę żłobka. Jeżowa Łapa podniósł się, zabrał roślinę i jakby nigdy nic, pobiegł za mentorką, oczywiście w środku drżąc ze strachu. Myślami odbiegł do chwili, gdy to on był na miejscu tych kociaków, niewinny i nie rozumiejący świata. Ciekawe jakiej będą maści. Czy go polubią? Z zamyśleń wyrwało go dopiero pojawienie się w kociarni, gdzie od razu przysiadł się do kucającej nad rodzącą karmicielką medyczki Klanu Burzy. Siedział cicho, cierpliwie wysłuchując narzekań kocicy, albo krzywiąc się, gdy ta darła się z bólu zapewne na pół obozu. Zajęcza Stopa cały czas jej pomagała, w miarę jak po kolei odbierała na świat kolejnego kociaka. Jeżowa Łapa wolał się nie mieszać, jedynie wykonując drobne polecenia, jak przyniesienie mchu nasączonego wodą, lub uspokajanie królowej. Wydanie na świat trójki kociąt, zapewne musiało ją porządnie zmęczyć. Maluchy kuliły się przy jej brzuchu, starając się znaleźć najlepszą pozycję.
- Świetnie się spisałaś.-miauknął niepewnie uczeń medyczki.
Kwitnąca Polana jedynie skinęła głową.
***
Od jego udziału przy odbiorze porodu, minęło kilka tygodni. Jeżowa Łapa zdecydował, że wypadałoby odwiedzić królową i jej pociechy. Klan Burzy zadomowił się w nowym obozie, polubił tutejsze tereny, chociaż tęsknota wciąż napełniała ich serca. Uczeń medyczki nauczył się kilku pożytecznych rzeczy i poznał nieznane mu wcześniej zioła. Często zastanawiam się z Zajęczą Stopą, gdzie powinno odbyć się Zgromadzenie, oraz czy odnajdą drugą Księżycową Zatoczkę. Wszystko miał pokazać czas.
Czekoladowy kocurek zabrał ze stosu pożywienia jakiegoś królika, by następnie równym krokiem, skierować się do kociarni. Powitał spokojnym gestem Kwitnącą Polanę, zanim ostrożnie przysiadł u jej boku, odkładając królika jako prezent. Przyjrzał się trzem kociakom. Trochę urosły przez ten czas. Ciekawe, czy nauczy się już mówić i rozpoznawać poszczególnych członków rodziny. Nie mógł się doczekać, żeby poznać również ich charaktery.
- Jak się nazywają?
- Ta mała to Melodyjka, obok leżą Krówka i Storczyk.-mruknęła kotka, nosem wskazując na poszczególnego kociaka.
Jeżowa Łapa wstrzymał na kilka uderzeń serca oddech, gdy Melodyjka ziewnęła, wybudzając się ze snu, po czym zwróciła spojrzenie żółtych oczu, w jego kierunku.
- Śliczne.-miauknął uczeń i przywitał małą uśmiechem.
<wybacz ten skip, ale musiałam zdobyć 20% Melodyjko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz