Zapytał Jeżowa Łapa, unosząc głowę.
— Zaiste oni...
Oh. Brak.
Siostra miała być z rodzicami (przynajmniej według Jeżowej Łapy, a jemu ufał) więc naturalnie zaczął się rozglądać, skakać, wąchać, tuptać. Ale nigdzie ich nie widział.
No wcięło ich. Rozglądając się panicznie w obie strony, nigdzie nie dostrzegał futra swoich rodziców. Po prostu ich nie było. Chciał by tu byli, chciał żeby obok stali. W tym wszystkim zapomniał, że miał szukać siostry, a nie Pląsającej Łapy i Rysiej Łapy. Nigdzie nie widział podkręconych uszek swojego taty, jego rudego puchatego futerka i przenikliwych zielonych oczu. Brak też było szylkretowego, ślicznego futerka Pląsającej. A najbardziej brak było rudo czarnego futra Sikorki, a wtedy ją najbardziej chciał zobaczyć.
— Jeżowa Łapo? Mej siostry ślicznej nie znajdziemy jeśli na miejscu stać ciągle będziemy. Może szybkim krokiem, bądź podskokiem udała się na początek grupy? — Miauknął zatroskany rudy tonijski point.
— Dobrze myślisz mały. Popatrz tam, a ja zobaczę tu. — Odparł kocur.
No to ruszył. Patrzył pod każdy wręcz kamyk, mijając masę kotów. Nawet spotkał Tańca, wymienili zdania i okazało się że bury także szuka siostry. No to poszli razem. Mieli swoich rodziców, ale ich... nie zauważyli. Możliwe, że minęli też Sikorze, jednak jej też by nie zauważyli? Możliwe.
<Jeż?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz