Przed mianowaniem na wojownika
Szakłakowa Łapa jakiś cudem zawędrował do żłobka. Nawet nie wiedział, kiedy zgodził się, by przynieść mech nasiąknięty wodą dla dwóch królowych i ich kociąt. Trójka od Leszczynowej Wiązki była cała bialutka, natomiast kocięta od Rozkwitającej Szanty były jakby to powiedzieć bardziej różnorodne — Śniątko i Księżyc byli srebrnymi kulkami futerka, natomiast Kołysnek był rudy jak w sumie spora część klanu. Choć obecnie widział jedynie pięcioro kociąt, Księżyc nie znajdował się w zasięgu jego wzroku. Odkładając mech przed karmicielkami, szybko obrócił się na pięcie, chcąc opuścić norę, nim ktokolwiek z tutejszych lokatorów rozpocznie z nim rozmowę. Wychodząc, odetchnął z ulgą — jego plan się powiódł i mógł spokojnie wrócić do legowiska uczniów, wcześniej zgarniając coś niewielkiego ze stosu. Wtem czarny poczuł lekkie trącanie. Okazało się, że Księżyc postanowił pozwiedzać obóz i akurat do niego zagadać, czego Szakłak się nie spodziewał — miał nadzieję, że uda mu się zniknąć w legowisku niezauważonym.
— Cześć. — Niebieski srebrny kociak nagle pojawił się koło zielonookiego, trącając go łapą, by zakomunikować fakt, iż został zauważony przez Księżyca. — Jaki jest twój ulubiony kolor? Masz jakieś zabawki?
Jak widać, plan Szakłakowej Łapy nie powiódł się i nim zdążył przyswoić do siebie taki obrót spraw, minęła dłuższa chwila.
— Em... Hej... Mój ulubiony kolor? — powtórzył nieco zdziwiony. — Nikt mnie nigdy o to nie pytał, więc nie wiem... — przyznał, przyglądając się ślepemu kocięciu. — I niestety nic nie mam — dodał, spoglądając w stronę zasłoniętej nory, służącej za legowisko wojowników, mając nadzieję, że Poczciwy Dziwaczek nagle z niego wyjdzie i uratuje go z opresji.
— Aha — odpowiedział, a Szakłak mógł usłyszeć nutę rozczarowania w głosie kociaka. — Mój to brązowy, bo mama ma takie oczy, wiesz? Ale może mi się zmieni — oznajmił. — Ale na pewno nic nie masz? Nawet motylków? — spytał, chcąc się upewnić, że uczeń nic nie ma ze sobą.
— Zapewne. Jest pełno pięknych kolorów, także z wiekiem twój ulubiony kolor może się zmienić i nie będzie to już brązowy — potwierdził, powoli przekonując się do tego uroczego kociaka. — Niestety nie... Chociaż — zamyślił się, przypominając sobie, jak kiedyś widział, bądź słyszał o tym, że kociaki lubią bawić się ogonami matek, polując na nie. Jednak czy wypadało tak bawić się z młodszym? Przecież z reguły takie zabawy miały miejsce między kocięciem a matką.
W tym czasie czuł na sobie wzrok Księżyca, który chyba czekał, aż uczeń dokończy swoją wypowiedź.
— Chociaż podobno kocięta lubią bawić się, polując na ogon matki — mruknął i dopiero po wypowiedzeniu tych słów, uświadomił sobie, jak to dziwnie brzmi. Najchętniej teraz, by zapadł się pod ziemię, z nadzieją, że jakiś Burzak nie usłyszał wypowiedzianych przez niego słów.
— Ale ogon mamy już goniłem.
"To żeś się popisał Szakłak" — mruknął w myślach, po usłyszeniu odpowiedzi kociaka.
— No tak... W takim razie nie mam żadnego pomysłu już — przyznał, nerwowo się rozglądając, jakby w poszukiwaniu czegoś, czym Księżyc mógłby się pobawić. Po wypowiedzi kociaka mógł jednak wnioskować, że zapewne kulka mchu też odpada. Ciężko westchnął, nie mogąc uwierzyć, że tak trudne jest zapewnienie rozrywki jednemu kociakowi.
— Aha. A co robisz, jak ci się nudzi?
— Spędzam czas w legowisku uczniów, co raczej nie jest niczym ciekawym — odparł. Kocur raczej nie miał, kiedy się nudzić, z rana patrol graniczny lub łowiecki, potem unikanie Wysokiego Słońca i czas na drzemkę, a potem trening, kolejny patrol i tak jakoś mija mu cały dzień.
— I tylko tyle? Nie wychodzisz nigdzie? … Nie masz kolegów?
— Wychodzę, jednak tylko na treningi, patrole. Staram się unikać Wysokiego Słońca z racji czarnej sierści — wyjaśnił. Na wzmiankę o kolegów poczuł, jak żołądek mu się skręca. — Nie mam... — dodał cicho, wpatrując się w swoje czarne łapy, które obecnie były nad wyraz interesujące.
— A czemu czarnej? Wróżka ma białą i nie wychodzi, bo słońce jej szkodzi chyba, ale czemu czarna? Też cię słońce boli?
— Biała sierść nie zapewnia ochrony przed słońcem, dlatego Wróżka jest narażona na poparzenia. Czarna natomiast przyciąga promienie znacznie bardziej niż inne ubarwienia, mogąc doprowadzić do przegrzania lub innych skutków — wytłumaczył najprościej jak mógł dla młodego kociaka. Choć Księżyc już jest w takim wieku, że niedługo opuści żłobek.
<Bardzo dociekliwy z ciebie kociak jest Księżycu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz