Kotka chciała zobaczyć, ale przecież widziała. To jak chciała zobaczyć, skoro widziała? Masło maślane, w głowie pustka i marmolada a na wierzchu zmieszane kocię.
— A nie widzisz normalnie? — Zdziwił się, chociaż niezbyt oponował, po prostu spytał z czystego zaciekawienia.
— Widzę... Ale chciałabym zobaczyć.
— Dobsz — Rzucił luźno, czekając spokojnie. Wymaca jego pysk, czy czyjś inny? A może swój? To by było wtedy śmiesznie się nastawiać i czekać a jednak twój pysk nie zostanie zbadany. To trochę jak machanie do kogoś kto macha do ciebie… ale jednak nie do ciebie tylko do osoby za tobą. Albo coś mówi a ty odpowiadasz ale nie mówił do ciebie. Na samą myśl po grzbiecie kocurka przeszły ciarki żenady. AAAH! Nie chciał o tym myśleć, nie, nie.
A tu jednak! Łapa kotki trafiła na puchaty policzek kociaka, co przyjął z ulgą. Nie musiał udawać, że się tylko przeciągał. Gdy natomiast natrafiła na jego wilgotny nosek, cofnęła łapę. I co, to koniec? On długo badał pyski kotów. No, czasami. Czasami po prostu nie było co badać bo już zbadał czyjś pysk kilka razy. To jak oglądanie tego samego filmu po raz setny: znasz każdy zwrot akcji. W sumie, gdyby czyjś pysk uległ zmianie, dla przykładu, przez bliznę, to czy byłby to fanfik?
— Rzeczywiście... Interesujące.
— No, ale za dużo to nie zobaczyłaś — stwierdził — A można też zobaczyć inne rzeczy łapami, jak owady! Albo szyszki, ale szyszki są straszne.
— Hmm... Domyślam się — mruknęła. Jej głos jakby na moment się oddalił. — Szyszki? Mam parę szyszek w swojej kolekcji. I dużo innych rzeczy.
— Po co — spytał jakby zbolały — Szyszki są dziwne w dotyku, nie lubię ich jak się pojawiają nagle bo wtedy bolą w łapki. — wyjaśnił — Ale co masz innego? Masz coś do zabawy?
— Coś na pewno by się znalazło... Tylko co byś dał w zamian?
Zgłupiał na moment. Ale że co miał dać, nic nie miał.
— Mogę ci oddać Śniaka — powiedział po chwili, wskazując miejsce gdzie prawdopodobnie był jego brat. I tak nic nie robił cały dzień, można go było wymienić na coś zabawnego.
— Nie mogę przyjąć innej duszy w zamian — mruknęła po chwili, co przyjął z rozczarowaniem. Nie mógł wymienić na nic Śniaka? To po co mu był? Nie chciał się bawić, nie mógł być zamieniony na zabawkę… — Jednak... Coś się dla ciebie znajdzie.
— Duszy? — spytał, przekrzywiając głowę — A co to? — dziwne słowo, dziwne uczucie w nim wywołało, znajome i niekomfortowe.
— Oh- Miałam na myśli... Innego kota — wymamrotała. — Dusza... Dusza to coś, co żyje w tobie. Nie widać jej, nie słychać. Ale tam jest. Według wierzeń klanu, duża żyje nawet po śmierci.
— Mam w sobie jakąś duszę?! — nagle spanikował, czując jak uderza w niego ciepło — O nie, wyjmij ją! Nie chce mieć nic w sobie, to strasznee…. — jęknął, dotykając opuszkami swojej drugiej łapy. Nie podobało mu się to dziwne uczucie pod skórą. Może słowo dusza brzmiało ładnie, ale coś w nim było dziwnego.
— Nie mogę. Dusza to twoje myśli. Jeśli masz myśli, mówisz z sensem, to ją masz. Nie mogę ci jej zabrać.
— Czyli dusza kontroluje moimi myślami? — był jednocześnie ciekawy i bliski płaczu. Nie chciał być przez nic kontrolowany, to po prostu brzmiało... źle. Sam chciał się kontrolować, czemu coś innego miało to za niego robić? Coś próbowało oszukać jego wolę? Nie potrafił tego zrozumieć.
— A nie widzisz normalnie? — Zdziwił się, chociaż niezbyt oponował, po prostu spytał z czystego zaciekawienia.
— Widzę... Ale chciałabym zobaczyć.
— Dobsz — Rzucił luźno, czekając spokojnie. Wymaca jego pysk, czy czyjś inny? A może swój? To by było wtedy śmiesznie się nastawiać i czekać a jednak twój pysk nie zostanie zbadany. To trochę jak machanie do kogoś kto macha do ciebie… ale jednak nie do ciebie tylko do osoby za tobą. Albo coś mówi a ty odpowiadasz ale nie mówił do ciebie. Na samą myśl po grzbiecie kocurka przeszły ciarki żenady. AAAH! Nie chciał o tym myśleć, nie, nie.
A tu jednak! Łapa kotki trafiła na puchaty policzek kociaka, co przyjął z ulgą. Nie musiał udawać, że się tylko przeciągał. Gdy natomiast natrafiła na jego wilgotny nosek, cofnęła łapę. I co, to koniec? On długo badał pyski kotów. No, czasami. Czasami po prostu nie było co badać bo już zbadał czyjś pysk kilka razy. To jak oglądanie tego samego filmu po raz setny: znasz każdy zwrot akcji. W sumie, gdyby czyjś pysk uległ zmianie, dla przykładu, przez bliznę, to czy byłby to fanfik?
— Rzeczywiście... Interesujące.
— No, ale za dużo to nie zobaczyłaś — stwierdził — A można też zobaczyć inne rzeczy łapami, jak owady! Albo szyszki, ale szyszki są straszne.
— Hmm... Domyślam się — mruknęła. Jej głos jakby na moment się oddalił. — Szyszki? Mam parę szyszek w swojej kolekcji. I dużo innych rzeczy.
— Po co — spytał jakby zbolały — Szyszki są dziwne w dotyku, nie lubię ich jak się pojawiają nagle bo wtedy bolą w łapki. — wyjaśnił — Ale co masz innego? Masz coś do zabawy?
— Coś na pewno by się znalazło... Tylko co byś dał w zamian?
Zgłupiał na moment. Ale że co miał dać, nic nie miał.
— Mogę ci oddać Śniaka — powiedział po chwili, wskazując miejsce gdzie prawdopodobnie był jego brat. I tak nic nie robił cały dzień, można go było wymienić na coś zabawnego.
— Nie mogę przyjąć innej duszy w zamian — mruknęła po chwili, co przyjął z rozczarowaniem. Nie mógł wymienić na nic Śniaka? To po co mu był? Nie chciał się bawić, nie mógł być zamieniony na zabawkę… — Jednak... Coś się dla ciebie znajdzie.
— Duszy? — spytał, przekrzywiając głowę — A co to? — dziwne słowo, dziwne uczucie w nim wywołało, znajome i niekomfortowe.
— Oh- Miałam na myśli... Innego kota — wymamrotała. — Dusza... Dusza to coś, co żyje w tobie. Nie widać jej, nie słychać. Ale tam jest. Według wierzeń klanu, duża żyje nawet po śmierci.
— Mam w sobie jakąś duszę?! — nagle spanikował, czując jak uderza w niego ciepło — O nie, wyjmij ją! Nie chce mieć nic w sobie, to strasznee…. — jęknął, dotykając opuszkami swojej drugiej łapy. Nie podobało mu się to dziwne uczucie pod skórą. Może słowo dusza brzmiało ładnie, ale coś w nim było dziwnego.
— Nie mogę. Dusza to twoje myśli. Jeśli masz myśli, mówisz z sensem, to ją masz. Nie mogę ci jej zabrać.
— Czyli dusza kontroluje moimi myślami? — był jednocześnie ciekawy i bliski płaczu. Nie chciał być przez nic kontrolowany, to po prostu brzmiało... źle. Sam chciał się kontrolować, czemu coś innego miało to za niego robić? Coś próbowało oszukać jego wolę? Nie potrafił tego zrozumieć.
<Wielenia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz