Pierwsze liście już zaczynały spadać z drzew. Burzacy nieczęsto mogą tego doświadczyć ze względu na otwarte tereny, na których mieszkali. Ale czasami, gdy Wiśnia udawała się na skraj terytoriów, patrzyła na żółknące, rdzawe klony, które opadały na mokrą od mżawki trawę.
— Jak się czujesz? — spytała leżącą na sklejce mchu, patyków i piór Płonącą Pożogę. Kotka majaczyła coś pod nosem niewyraźnie, z przymrużonymi powiekami.
— Tak jak zawsze.
— Pomogę ci wstać — zaproponowała. Widziała, jak ta przy każdym ruchu wojowniczka krzywiła się nieznacznie, jakby próbowała ukryć ból. Nadaremnie, pomyślała szylkretowa medyczka.
Musiała mieć złamaną kość lub bark. Ledwo potrafiła wstać i wyprostować się, nie sycząc przy tym z bólu.
Medyczka sięgnęła po mak uśmierzający palące uczucie w skórze, by ruda nie męczyła się zbyt mocno. Wiśnia martwiła się o jej stan zdrowia. Mało jadła, a gdy już zdołała przekonać ją do tego, praktycznie od razu wymiotowała. Co musiała zobaczyć, że ledwo kontaktowała ze światem?
Ale nie była jedyną pacjentką. Kotka nie mogła poświęcać jej zbyt dużo uwagi, gdy inni potrzebowali jej pomocy. Wpuściła do legowiska jeszcze czwórkę kotów. Słonecznik oraz jeden z kuzynów, Falująca Tafla, a przy tym, z tyłu, Orlikowy Płatek i Diamentowa Grota. Udzieliła im pomocy medycznej, jakiej była w stanie, ale żadna z dolegliwości nie wykraczała na niepokojący poziom. Najwyraźniej jej narzekania na koty, które raczyły do niej przyjść dopiero, gdy ledwo żyły podziałały. A może po prostu mieli dość jej ględzenia?
Ale nikt się z nią nie spierał. Tak jak kiedyś Jeżowa Ścieżka, Wiśniowa Iskra miała swój bezpieczny kącik, a to, co robiła dla klanu sprawiało, że koty obdarzały ją szacunkiem.
Zajęła się także Leśnym Pożarem, ale nie pozwoliła mu porozmawiać z siostrą. Nie teraz, Płomień musiała odpocząć.
wyleczeni: Płonąca Pożoga, Słonecznikowa Łodyga, Falująca Tafla, Orlikowy Płatek, Diamentowa Grota, Leśny Pożar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz