– Cześć! – miauknęła, uśmiechając się promiennie. – Jak mija wam wieczór?
Łuska spięła się, wyczuwając na sobie podejrzliwy wzrok liliowej.
– Wszystko dobrze, Gwiazdnico? – spytała z troską w głosie. Co prawda nie widywała kotki często, a jeszcze rzadziej z nią rozmawiała, jednak czułaby się winna gdyby uczennica miała do niej jakieś pytania, a ona zostawiłaby ją bez odpowiedzi na nie.
Długowłosa zachichotała.
– Tak bardzo się tego wstydzicie? Przecież to nic złego!
– Huh? – mruknęła zdziwiona. – O co ci chodzi?
– Nie ważne. Gwiazdnica jak zwykle myśli o samych głupotach. – Machnął ogonem, kończąc temat. Pointka rzuciła na koniec dwójce rozbawione spojrzenie i odeszła.
– Do zobaczenia, gołąbeczki! – krzyknęła przez ramię, na co od razu odpowiedział Gęgawa, piorunując ją wzrokiem.
Dymna drgnęła nerwowo ogonem.
– Co miała na myśli? – zwróciła się zdezorientowana Łuska do czarnego kocura.
Ten jednak tylko westchnął podirytowany, szybko zmieniając temat.
– Mrówka przesiaduje teraz w żłobku, prawda? Jeśli chcesz, możesz dołączyć do mojego treningu z Komarnicą – mruknął na odchodne i udał się do legowiska.
***
Łuska wstała, kiedy tylko księżyc ustąpił delikatnym słonecznym promieniom, a pierwsze ptaki zaczęły nucić swoją całodzienną melodię, która od jakiegoś czasu prawie codziennie towarzyszyła kotom Owocowego Lasu. Ziewnęła cicho, czując ciężkość na powiekach. Zignorowała jednak uczucie niewyspania i usiadła czekając aż Komarnica zawoła Gęgawa na trening. Właściwie nie musiała czekać zbyt długo, czarny van zawitał do legowiska uczniów wczesnym rankiem, wybudzając brązowookiego z głębokiego snu.
Dymna kotka zeskoczyła z kasztanowca. To samo uczynił Komarnica i Gęgawa.
– Co teraz trenujecie? – spytała kolegę mając szczerą nadzieje, że nie będzie to nic zaawansowanego. Jej umiejętności nie były może najsłabsze, jednak zdawała sobie sprawę z tego, iż kocur jest od niej dwa razy lepszy we właściwie wszystkim.
– Polowanie – odparł krótko czarny.
Łuska kiwnęła głową. Chyba sobie poradzi, prawda?
Resztę drogi spędzili w komfortowej ciszy, do czasu kiedy zatrzymali się przy Upadłej Gwieździe. Niebieska uśmiechnęła się pod nosem. To miejsce zawsze było dla niej zadziwiające i pełne tajemniczości.
– Dawno nikogo tutaj nie było – stwierdził Komarnica, marszcząc nos.
– Może kota nie, ale zdecydowanie przebywała tutaj większa zwierzyna – mruknął Gęgawa ze skupionym wyrazem pyszczka. Te parę słów wystarczyło aby wytrącić Łuskę ze złudnego poczucia bezpieczeństwa.
– Tak sądzisz? – spytała uczennica, nieco przytłoczona faktem, że nie była w stanie rozpoznać woni.
– Owszem.
Wtem do uszu Owocniaków doszedł chrobotliwy pisk jakiegoś stworzenia, a zza krzewów wyłoniła się sporych rozmiarów kuna. Jej oczka zalśniły złośliwie.
<Gęgawo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz