— Gotowy? — zapytał kocur unosząc brew. Czarno-biały kiwnął łbem na znak gotowości. Niebieska kula sierści zaszarżowało w jego stronę odbijając go do ziemi.
— Co tak słabo? Wkładasz w to za mało serca — prychnął.
Nastroszył sierść, starał się z całych sił i nie zamierzał zawieść mentora.
— Teraz lepiej mi pójdzie.
Niebieski zmrużył ślepia bacznie obserwując postawę swojego ucznia. Wojownik przybrał ponownie pozycję gotową do ataku, chwila nie minęła nawet a ten odbił się od trawy. Koszmarna Łapa szybko uniknął ataku, był o włos od powalenia na glebę. Postanowił wykorzystać zdezorientowanie Błękitnego Ognia i skoczył na niego przyszpilając do ziemi.
— Ładnie, nawet bardzo ładnie — przyznał kocur z zaciętym uśmieszkiem na pysku. Terminator mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, usiadł obok. — Pamiętaj Koszmarna Łapo, najlepszą obroną zawsze będzie atak. Nie wystawiaj się niepotrzebnie na ciosy innych, wykorzystuj okazję by zaatakować tak jak zrobiłeś to teraz.
— Zapamiętam, Błękitny Ogniu — mruknął czarny.
— Szybko się uczysz, a to najważniejsze. Jeszcze trochę i zostaniesz mianowany na wojownika.
— Pokażę Wieczornej Łapie kto tu rządzi. — Splunął na ziemie.
— W swoim czasie na pewno. Póki co kontynuujmy trening — wymiauczał niebieski wojownik.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz