Głęboko odetchnęła, gdy czarna szylkretka wyszła z ich legowiska. Mimo że Daliowy Pąk zdawała się przyjaźnić z jej matką, czuła w niej pogardę do siebie. Wręcz zdziwiła się, że kotka nie wyszła od razu, gdy okazało się, że Lot jest jedyną obecną z medyków, ale najwidoczniej kleszcz koło oka był w stanie ją poskromić. Nie była pewna, dlaczego tak jej nie lubi, ale przecież nie była głupia, bo wyczuwając nastroje matki, nauczyła się też analizować innych. Nie, żeby jej się to podobało, bo czuła się, jakby przekraczała granice, ale… co mogła zrobić innego, by przetrwać bez wydziedziczenia, gdy to Śnieżne Wspomnienie była złotym dzieckiem. Naprawdę nie rozumiała dlaczego, bo siostra wydawała jej się brzydka. I skończyła trening później niż medyczka.
Trzepnęła uchem i z niechęcią zerknęła na kulkę mchu, wykorzystaną do przetrzymania mysiej żółci. Ten smród wciąż kręcił jej się w nosie. Głupie kleszcze. Teraz musi to posprzątać.
Chwilę zbierała się w sobie, by dotknąć nasączone rośliny i gdy to zrobiła, szybkim marszem pognała za obóz. W ich legowisku było duszno, ale tutaj czuła się, jakby miała się usmażyć. Jej białe futro ją samą biło po oczach, dodatkowo wpadając jej do oczu i zbierając kurz wzbijający się z ziemi.
Zamaszyście wrzuciła mech w jakieś zarośla, zatrzymując się jeszcze przy rzece, by przemyć łapy i pysk. Nawet na chwilę wskoczyła w płytką wodę, by zamoczyć więcej długości kończyn, dając sobie krótkotrwałą ulgę, nim prędko skierowała się z powrotem. Już z wejścia dostrzegła czarne futro, krążące nerwowo przy legowisku, jakby bojąc się wejść.
Nim kot ją zauważył, przeszła obok, odzywając się, ale nie czekając.
— Jeśli potrzebujesz pomocy, wchodź, proszę.
Oglądnęła się na niego ponaglająco dopiero z cienia.
Kotka nieśmiało weszła. Okazało się, że ma popękane poduszki; nic dziwnego z tą pogodą — powiedziała jej to, chcąc złagodzenie jej nerwy. Szybko przeżuła szczaw, notując z tyłu głowy, że się kończy, i nałożyła papkę na spód łap leżącej kotki, wcześniej mówiąc jej, co będzie robić, by się dodatkowo nie stresowała.
Uprzedziła, że teraz będzie musiała chwilę tak poczekać i usiadła dystans ogona dalej, uśmiechając się do niej, gdy co jakiś czas na nią zerkała, co miało być pokrzepiające i miała nadzieję, że działa.
<Jaskier?>
Wyleczeni: Daliowy Pąk, Jaskrowy Pył
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz