Pora Nagich Drzew poszła w zapomnienie, gdy nadeszła Pora Nowych Liści. Wiele roślin wróciło na ziemię, powodując, że kiedyś puste polany, zapełniły się zielenią. Różnego rodzaju rośliny wyszły na powierzchnię. Tyle roślin, które Koperkowa Łapa jeszcze nie poznał. Na całe szczęście, nadarzyła się okazja, by to zmienić. Jako iż Morskie Oko była chora, to Czereśniowa Gałązka poprosiła liliowego kocura, by ten poszedł z nią wyzbierać zioła, na co ten się zgodził. Udali się razem w stronę rzeki, która rozdzielała tereny Klanu Klifu od terenów Klanu Wilka.
— Jeszcze raz dziękuje, że postanowiłaś właśnie mnie poprosić o pomoc z ziołami, a nie jakiegoś wojownika — powiedział uczeń, na co tylko asystentka medyka spojrzała na niego.
— To ja powinnam Ci dziękować za pomoc, a nie na odwrót — powiedziała czarna kocica. — Mam mało ziół, więc z chęcią przyjmę każde łapy, które chcą mi pomóc w zbieraniu ich.
Minęło trochę czasu, ale dotarli do rzeki, gdzie kocurowi rzuciły się w oczy rośliny z kolczastą łodygą, na której końcu znajdował się fioletowy kwiat i która miała dużo zielonych liści. Nie było jej dużo, jednak trochę jej było.
— Wiedziałam, że ją tu znajdziemy. To jest mięta nadwodna — wyjaśniła asystentka medyka, by uczeń coś wiedział. — Weźmiemy jej trochę, jednak zostawimy korzenie, by ponownie tu wyrosła. Zioło zawiń w liście bluszczu, to będzie Ci się łatwiej je przenosić. Rozumiesz?
— Oczywiście Czereśniowa Gałązko! Mięta nadwodna w liście i zostawić korzenie — powtórzył Koperkowa Łapa, aby ciemna kotka była pewna, że kocur wszystko zrozumiał. Obserwował, jak kocica wyrywa zioła, aby po chwili próbować zrobić coś podobnego. Oczywiście, nie wychodziło mu to za najlepiej, ale jakoś szło. Gdy skończyli, to chwycili zebrane zioła i poszli dalej przy brzegu, szukając następnych ziół.
— Jeszcze raz dziękuje, że postanowiłaś właśnie mnie poprosić o pomoc z ziołami, a nie jakiegoś wojownika — powiedział uczeń, na co tylko asystentka medyka spojrzała na niego.
— To ja powinnam Ci dziękować za pomoc, a nie na odwrót — powiedziała czarna kocica. — Mam mało ziół, więc z chęcią przyjmę każde łapy, które chcą mi pomóc w zbieraniu ich.
Minęło trochę czasu, ale dotarli do rzeki, gdzie kocurowi rzuciły się w oczy rośliny z kolczastą łodygą, na której końcu znajdował się fioletowy kwiat i która miała dużo zielonych liści. Nie było jej dużo, jednak trochę jej było.
— Wiedziałam, że ją tu znajdziemy. To jest mięta nadwodna — wyjaśniła asystentka medyka, by uczeń coś wiedział. — Weźmiemy jej trochę, jednak zostawimy korzenie, by ponownie tu wyrosła. Zioło zawiń w liście bluszczu, to będzie Ci się łatwiej je przenosić. Rozumiesz?
— Oczywiście Czereśniowa Gałązko! Mięta nadwodna w liście i zostawić korzenie — powtórzył Koperkowa Łapa, aby ciemna kotka była pewna, że kocur wszystko zrozumiał. Obserwował, jak kocica wyrywa zioła, aby po chwili próbować zrobić coś podobnego. Oczywiście, nie wychodziło mu to za najlepiej, ale jakoś szło. Gdy skończyli, to chwycili zebrane zioła i poszli dalej przy brzegu, szukając następnych ziół.
***
Kiedy powrócił do obozu wraz z asystentką medyka, od razu powędrował do jej legowiska, a bardziej do składziku z ziołami. Tylko gdy tam weszli, dostrzegli, że czeka w nim Morskie Oko, która miała odpoczywać. Na pysku młodszej kocicy pojawił się grymas niezadowolenia.
— A ty co tu robisz? — zapytała ciemna kotka. — Miałaś przecież odpoczywać. Jeśli tego nie będziesz robiła, to twa rana się nie zagoi.
— Spokojnie Czereśniowa Gałązko. Wiem to bardziej niż ktokolwiek w klanie — mruknęła spokojnie czekoladowa kocica. — Właśnie przyszła do mnie Kruszynowa Knieja i przekazała mi wiadomość, że Zajęczy Ogon prosiła o liście ogórecznika. Nie było Cię w okolicy, więc postanowiłam, że załatwię to szybko, zanim ty i Koperkowa Łapa wrócicie. — Na te słowa druga kotka westchnęła.
— Wracaj do swego legowiska. Jak już jestem, to przyniosę jej potrzebne zioła — powiedziała asystentka medyka, na co Morskie Oko kiwnęła tylko głową i wyszła ze składziku. Wzrok Czereśniowej Gałązki padł na liliowego kocura. — Znowu muszę prosić Cię o przysługę.
— Mam udać się do żłobka z czymś? Nie ma problemu! Ja zawsze służę pomocą — powiedział uczeń. — No przynajmniej wtedy, gdy Aksamitna Chmurka nie zabiera mnie na treningi.
— Dziękuje Ci bardzo Koperkowa Łapo. Ratujesz mi tyłek. Ponownie — powiedziała czarna kotka, po czym podała kocurowi włochate liście, który okazały się liśćmi ogórecznika. — Zanieś to proszę do Zajęczego Ogona i przy okazji pozdrów ją ode mnie. Ja za to, zajmę się układaniem nowych ziół.
— Robi się! — Po tych słowach, liliowy chwycił liście, które podała mu kotka i zmierzył w stronę wyjścia z legowiska medyka, a później w stronę żłobka. Długo to nie trwało, bo po chwili dotarł do żłóbka, mijając kilka kotów, które postanowiły wyjść ze swych legowisk. Zajęczy Ogon leżała wraz z dwójką swoich pociech, opowiadając im jakąś historię, którą pewnie usłyszała, kiedy była kociakiem. Kiedy skończyła, to liliowy kot wszedł do żłobka, co przyciągnęło wzrok dwóch kociaków.
— Dzień dobry Panu — powiedziała prawie cała biała kocica, co zdziwiło go.
— To dla mnie? — zapytał Paprotek i nawet nie czekając na odpowiedź, kontynuował. — Dziękuję Ci bardzo, nawet jeśli nie wiedziałem, że tego potrzebuje, ale jeszcze raz dziękuję.
Na słowa małego kocurka królowa się zaśmiała i polizała kociaka po głowie.
— Kochanie, to dla mnie — powiedziała szylkretowa kocica, a Koperkowa Łapa położył zioło pomiędzy jej łapami. — Dziękuję Ci Koperkowa Łapo.
— Nie ma za co Zajęczy Ogonie. O, właśnie! Miałem przekazać pozdrowienia od Czereśniowej Gałązki — powiedział liliowy kot i spojrzał na dwoje kociąt. — Jak one szybko rosną. Za chwilę będą uczniami, a były takie małe.
— A Pan kim jest? — zapytał mniejszy kocur. — Nie widziałem Pana nigdy, a nosi Pan zioła. Czy jest Pan medykiem?
— Jestem Koperkowa Łapa i jestem uczniem szkolącym się na wojownika. Pomogłem dziś medykom, bo jedna z nich zachorowała i poproszono mnie o to. To dlatego miałem zioła. — Swój wzrok przeniósł na cicho siedzącą kotkę, która wbijała w niego cały czas wzrok. — Jeszcze tylko kilka księżyców i też zostaniecie uczniami na wojownika.
— Ale ja nie chcę odchodzić od mamy! — powiedziały prawie równocześnie oba kocięta.
***
Uczeń wylegiwał się przed legowiskiem uczniów po powrocie ze żłobka i zbierania ziół. Teraz nowa pora przyniosła ciepło, więc czemu miałby sam siedzieć w norze uczniów? To nie miało sensu. Nagle przed jego łapami pojawił się bury kocur, o imieniu Szarżujący Bizon.
— Miałbyś coś przeciwko, abym wziął Cię na polowanie? — zapytał wojownik. — Chciałem wziąć Śliwkową Ścieżkę, jednak nie zdawał się zainteresowany moją propozycją.
— Z chęcią pójdę z tobą — odpowiedział prawie momentalnie, po czym wstał z ziemi. — I tak nie miałem co robić. Chociaż zrobię coś dla klanu, zamiast się obijać.
— W takim razie, chodź. — Po tych słowach dwójka ruszyła w stronę wyjścia z obozu, a później w tereny Klanu Klifu. — Umiesz może polować na myszy?
Chwilę zajęło uczniowi przemyślenie odpowiedzi. Klan Klifu polował głównie na ptaki, jednak kawałek ich terenów zajmował las, w którym znajdowały się małe gryzonie. Niby to Klan Wilka specjalizował się w tej odmianie polowań, jednak klifiacy mając zalesiony kawałek na ich terenie, nie mogli go nie wykorzystać.
— Nie, nie umiem — odpowiedział wreszcie liliowy kocur.
— A chciałbyś się nauczyć? Nie sądzę, by twa mentorka obraziła się na mnie za to, że nauczyłem Cię jednej, małej rzeczy. Ale ani mru mru, że byłem to ja.
— Oczywiście, że chcę! I Aksamitna Chmurka się nie dowie o tym.
— W takim razie, chodź szybko. Im szybciej dojdziemy, tym szybciej nauczę Cię polować na małe gryzonie.
Ruszyli w stronę zalesionej części terenów Klanu Klifu. Już Koperkowa Łapa nie mógł doczekać się, by nauczyć się czegoś nowego, co mógłby wykorzystać w przyszłości.
Npc: Szarżujący Bizon, Zajęczy Ogon, Paprotek, Szadź, Morskie Oko, Czereśniowa Gałązka
— Miałbyś coś przeciwko, abym wziął Cię na polowanie? — zapytał wojownik. — Chciałem wziąć Śliwkową Ścieżkę, jednak nie zdawał się zainteresowany moją propozycją.
— Z chęcią pójdę z tobą — odpowiedział prawie momentalnie, po czym wstał z ziemi. — I tak nie miałem co robić. Chociaż zrobię coś dla klanu, zamiast się obijać.
— W takim razie, chodź. — Po tych słowach dwójka ruszyła w stronę wyjścia z obozu, a później w tereny Klanu Klifu. — Umiesz może polować na myszy?
Chwilę zajęło uczniowi przemyślenie odpowiedzi. Klan Klifu polował głównie na ptaki, jednak kawałek ich terenów zajmował las, w którym znajdowały się małe gryzonie. Niby to Klan Wilka specjalizował się w tej odmianie polowań, jednak klifiacy mając zalesiony kawałek na ich terenie, nie mogli go nie wykorzystać.
— Nie, nie umiem — odpowiedział wreszcie liliowy kocur.
— A chciałbyś się nauczyć? Nie sądzę, by twa mentorka obraziła się na mnie za to, że nauczyłem Cię jednej, małej rzeczy. Ale ani mru mru, że byłem to ja.
— Oczywiście, że chcę! I Aksamitna Chmurka się nie dowie o tym.
— W takim razie, chodź szybko. Im szybciej dojdziemy, tym szybciej nauczę Cię polować na małe gryzonie.
Ruszyli w stronę zalesionej części terenów Klanu Klifu. Już Koperkowa Łapa nie mógł doczekać się, by nauczyć się czegoś nowego, co mógłby wykorzystać w przyszłości.
Npc: Szarżujący Bizon, Zajęczy Ogon, Paprotek, Szadź, Morskie Oko, Czereśniowa Gałązka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz