– Oto glistnik jaskółcze ziele – oznajmił mentor, wskazując na żółty kwiat o czterech płatkach. Muchomorza Łapa gorliwie pokiwał głową, spoglądając na Kacze Pióro z uwielbieniem. Medyk wiedział tak dużo! Miał nadzieję, że kiedyś uda mu się dorównać kocurowi umiejętnościami. – Jego sok łagodzi uszkodzenia oczu.
Dwójka kocurów ruszyła głębiej w terytorium Klanu Nocy. Muchomorza Łapa rozglądał się z zaciekawieniem, chcąc zawczasu zauważyć następne zioło, o którym będzie opowiadał medyk. Nagle kątem oka zauważył niewielki krzaczek o czarnych, połyskujących jagodach. Rozochocony odbiegł w bok. Wreszcie miał szanse popisać się przed mentorem spostrzegawczością!
– Co to jest? – zawołał, pochylając się nad krzaczkiem, jakby zamierzał urwać jeden z tych tajemniczych, ciemnych owoców.
– NIE DOTYKAJ! – uczeń drgnął i odskoczył, słysząc wrzask Kaczego Pióra. – Gdybyś to zjadł, nie zdołałbym cię ocalić – stwierdził wzburzony, a Muchomorek położył po sobie uszy. Karzeł wziął głęboki oddech i wskazał na krzaczek. – Oto pokrzyk wilcza jagoda. Używamy go, kiedy chcemy kogoś zabić.
– Ale… Po co medycy mieliby zabijać? – zapytał uczeń, ponownie prostując się i spoglądając na medyka z zaciekawieniem.
– Kiedy kot jest śmiertelnie chory i nie potrafimy go odratować, można się nimi posłużyć – wyjaśnił Kacze Pióro, a Muchomorek zmarszczył brwi. Zawsze myślał, że medycy powinni ratować, nie odbierać życie.
Czy on byłby w stanie kogoś zabić?
Dwójka kocurów ruszyła głębiej w terytorium Klanu Nocy. Muchomorza Łapa rozglądał się z zaciekawieniem, chcąc zawczasu zauważyć następne zioło, o którym będzie opowiadał medyk. Nagle kątem oka zauważył niewielki krzaczek o czarnych, połyskujących jagodach. Rozochocony odbiegł w bok. Wreszcie miał szanse popisać się przed mentorem spostrzegawczością!
– Co to jest? – zawołał, pochylając się nad krzaczkiem, jakby zamierzał urwać jeden z tych tajemniczych, ciemnych owoców.
– NIE DOTYKAJ! – uczeń drgnął i odskoczył, słysząc wrzask Kaczego Pióra. – Gdybyś to zjadł, nie zdołałbym cię ocalić – stwierdził wzburzony, a Muchomorek położył po sobie uszy. Karzeł wziął głęboki oddech i wskazał na krzaczek. – Oto pokrzyk wilcza jagoda. Używamy go, kiedy chcemy kogoś zabić.
– Ale… Po co medycy mieliby zabijać? – zapytał uczeń, ponownie prostując się i spoglądając na medyka z zaciekawieniem.
– Kiedy kot jest śmiertelnie chory i nie potrafimy go odratować, można się nimi posłużyć – wyjaśnił Kacze Pióro, a Muchomorek zmarszczył brwi. Zawsze myślał, że medycy powinni ratować, nie odbierać życie.
Czy on byłby w stanie kogoś zabić?
***
po zgro, przed rewolucją
Muchomorza Łapa był pewny jednego – całe zło, które spotkało Klan Nocy, było karą za zdradę Smutnej Ciszy. Nie było to bynajmniej bezpodstawne stwierdzenie, ponieważ przecież podczas niefortunnego zgromadzenia umarła tylko dwójka liderów z nieprzypadkowych Klanów. Niebieski bardzo szybko połączył tę prostą zależność – Smutna Cisza, sprawczyni wszystkich problemów, żyła i w Klanie Burzy, i Nocy, a żaden z nich nie ukarał jej odpowiednio za zbrodnie.
Uczeń medyka przebierał łapami, siedząc przed legowiskiem i czekając na mentora. Miał nieprzyjemne wrażenie, jakby zaraz coś złego miało się stać, jakby Mroczna Puszcza po raz kolejny miała zaatakować, lub – co gorsza – miał nadejść ciąg dalszy zemsty Klanu Gwiazd. To, co działo się na zgromadzeniu – morderstwa, opętania, nieudana próba uratowania Nadchodzącego Dzika – powracało do niego niczym najstraszniejszy koszmar na jawie.
– Idziemy! – głos Kaczego Pióra przywołał go do rzeczywistości. Podskoczył i uśmiechnął się szeroko. Przecież… trzeba było dalej żyć, prawda?
Jednak mimo najszczerszych starań, jedna myśl wciąż pozostawała wyraźniejsza niż pozostałe. Wydawała się krzyczeć, błagać o uwagę i uznanie. W głębi duszy Muchomorek wiedział, że prawdopodobnie była ona słuszna, jednak… bał się. Był przerażony świadomością, do czego mógłby być zdolny.
Smutna Cisza powinna zapłacić za swoje zbrodnie, a on był wyraźnie jedyną osobą, która potrafiła to przyznać.
– Przede wszystkim rozglądaj się za żarnowcem i trybulą, ale jeśli znajdziesz jeszcze coś przydatnego, zbierz to – rozkazał medyk, a uczeń skinął głową. Praca powinna przynieść mu wytchnienie od natarczywych myśli.
Monotonne zbieranie ziół rzeczywiście pozwoliło mu oderwać się od problemów. Musiał wytężyć wszystkie zmysły, chcąc znaleźć nieznane jeszcze skupiska roślin, a następnie zebrać je na tyle delikatnie, by ich zbytnio nie uszkodzić.
Muchomorek powoli zaczynał czuć błogą beztroskę...
I wtedy po raz kolejny praktycznie wpadł na krzak pokrzyku wilczej jagody. Pamiętał go (i to aż nazbyt dobrze!) więc nawet nie próbował zbierać trującej rośliny. Jednak nie odszedł natychmiast – zamiast tego przekrzywił głowę, przyglądając się czarnym jagodom.
– Kacze Pióro? Mam pytanie – zawołał, kładąc zebrane zioła pod łapami i odwracając głowę w stronę mentora. – Czy… Czy potrafimy stwierdzić, czy ktoś został otruty, czy umarł z powodu choroby, której nie udało nam się wykryć?
< Kacze Pióro? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz