Cóż powiedzieć, uciekanie było fatalnym pomysłem. Nie dość, że obecnością poza obozem nacieszył się krótko, to jeszcze jakiś kot zauważył że tajemniczo go nie ma. Świetnie. Po prostu świetnie.
Leżał w żłobku, zawiedziony całą sytuacją. To była jedna wielka wtopa.
Piaskowa Gwiazda zrobiła wielkie spotkanie Klanu, aby go ukarać. Ośmieszył się przed wszystkimi. Kiedy to spotkanie trwało czuł się jakby chciał się zapaść ze wstydu pod ziemię. Jeszcze ten wzrok Żaru, brrr. Szemrany uśmieszek na jego twarzy zagościł od kiedy się dowiedział o tym cyrku. Standard.
Jednakże najgorsza miała być jego kara; przypominając sobie słowa przywódczyni drżał, zły na samego siebie że popełnił taką głupotę:
„Karą za twój czyn będzie opóźnienie mianowania. Może wtedy dojrzejesz i będziesz godny na zostanie uczniem”
Teraz to już Sasanek zostanie szybciej Sasankową Łapą niż on Jałową Łapą. Czuł się okropnie. Dodatkowo wciąż wszyscy obdarowywali go spojrzeniami, jakby patrzyli się na przestępcę. Jeszcze Szemrzące Szuwary, mimo że nic nie mówiła, jej wzrok przeszywał kociaka na wylot, a na pysku miała zawiedziony wyraz twarzy.
Teraz nie chciał towarzystwa nikogo. Kiedy ktoś się do niego odezwie, fochnie się na tak długi czas, że chyba ten kot zdąży umrzeć ze starości. Może nawet dwa razy.
Ktoś jednak miał czelność ten zakaz złamać. Usłyszał tupot łap w jego stronę, ale nawet się nie odwrócił aby zobaczyć kto to.
– Braciak.. – miauknął niepewnie Sasanek. Jałowek nawet nie zadał sobie trudu poruszenia uchem, aby pokazać że usłyszał. Niech wie, że jest na niego zły. Na bank go wydał!
– Bo, wiesz, trochę.. yhmm... – cętkowany kocur nie mógł się wysłowić. I dobrze, niech sobie idzie. Albo przeprosi i zacznie nazywać władcą Jałowkiem.
– Ym.. No.. Uciekłeś i pokazałeś... – maluch nerwowo przełknął ślinę. – no wiesz co! – kocięciu nie mogła ucierpieć duma, choć Jałowek tego nie zauważył. Burknął tylko coś niezrozumiale. Chwilę tak milczeli, aż Sasanek podszedł bliżej Jałowka.
– Jeszcze krok i chętnie przejadę mu pazurami po twarzy! – pomyślał Jałowek, czekając aż jego brat coś powie.
Sasanek nic nie powiedział, tylko położył się obok kocurka. Pręgowany kociak nic nie powiedział, ale w głębi duszy poczuł wewnętrzne ciepło. Chciał się przytulić do Sasanka, ale nie mógł. W końcu się na niego obraża. Zdobył się tylko na ciche mruczenie, które szybko skontrolował.
Przecież i tak zostanie uczniem. Świat być może się nie zawali... no chyba że stado zdziczałych lisów wedrze się do ich obozu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz