Śnił.
Chodził po drobnej polance, a każde źdźbło trawy, nawet to najmniejsze, uginało się pod jego łapami, jakby ważył kilkaset ton. Z każdym krokiem polana uzupełniała się różnorakimi kwiatami, tworząc powoli kolorowy krajobraz, który zapierał dech w piersiach. Wszystko w tym momencie było idealne. Nie wszystko co dobre trwa jednak wiecznie. Brutalnie został wybudzony przez Barwinek, która na wskutek zabawy, została zrzucona z grzbietu Olchowego Serca poprzez Rubina, który z triumfem stanął na rudej królowej.
Szylkretka, widząc niezbyt zadowoloną minę Gorzkiego, podniosła się i cofnęła o parę kroków.
— Oj, przepraszam! To wszystko wina Rubina. — krzyknęła, wystawiając język na wierzch i pokazując go kremowego arlekinowi.
Gorzki przewrócił oczami, chowając pysk pod swoimi łapami.
— Nic nie szkodzi. — bąknął jedynie. Chciał udawać, że nie jest zły. Ale zżerało go to od środka. Miał tak wspaniały sen, taki cudowny, a został tak arogancko obudzony! Barwinek na dodatek nie czuła się ani trochę winna.
— Hej, ale nie idziesz znowu spać, nie? — zagadnął Rubin, powoli zsuwając się z grzbietu matki.
— Dlaczego pytasz? — odpowiedział Gorzki, odkrywając swój pysk i patrząc na brata zaspanymi, zielonymi ślepiami.
— Zabawy z Barwinek są już nudne. Ona na przykład nie chce zbierać ze mną kwiatków. — powiedział, przesuwając powoli pazurem po ziemi.
Gorzki zamrugał parę razy, zaskoczony. Zbieranie kwiatów? Brzmiało tak podobnie do jego snu.
— Okej, pozbieram z tobą te kwiaty, ale co z Bar- — nie zdążył dokończyć, ponieważ po kociarni rozległ się niezadowolony pisk córki Olchowego Serca.
— Ej no! Ja też chce! — wrzasnęła, machając głową to w prawo, to w lewo.
Gorzki zauważył, że Rubin chciał się sprzeciwić, jednak rudy prędko zakrył pysk bratu, samemu szykując się do odpowiedzi.
— W porządku, możesz z nami iść.
~*~
Pyszczki mieli przepełnione kolorowymi roślinami. Cała trójka. Słońce chyliło się ku horyzontowi. Fiolet, róż, pomarańcz i żółć zaczęły łączyć się w jedność i tworząc tym samym piękny widok. Zanim Gorzki poszedł do żłobka, zatrzymał swoje rodzeństwo przed wejściem, aby również spojrzeli na ten obraz. Nie byli oni jednak tak bardzo tym zainteresowani, jak on. Gorzki jedynie wzruszył swoimi barkami, wkraczając jako pierwszy do kociarni. Za nim szedł Rubin, a cały pochód kończyła Barwinek. Rudy położył przed Olchowym Sercem wiązkę kwiatów. Rodzeństwo Gorzkiego zrobiło dokładnie to samo.
— To dla Ciebie. — miauknął Gorzki, delikatnie się uśmiechając.
Córka Rubinowego Kamyka uśmiechnęła się o wiele szerzej, niż on, po czym mrucząc, zgarnęła całą trójkę łapami i przytuliła do swojej klatki piersiowej.
— Są cudowne. Dziękuję, moje skarbeńki. — wymruczała, coraz mocniej przyciskając ich do swojego rudego, krótkiego futra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz