Z uśmiechem na pyszczku wpatrywał się w małe kupki futra w żłobku. Młode Chabrowej Bryzy były takie słodkie! Jednak nie miał co się tak rozczulać nad nimi. Następny trening, następny trud włożony w to, by zostać wojownikiem. Z zazdrością patrzył jak inni coraz to bardziej się do tego przybliżają. Wydawało mu się, że jest daleko w tyle. Ciągle coś go zaskakiwało, a dni mijały strasznie powoli. Teraz miał znów ćwiczyć tropienie - wychodziło mu to chyba gorzej niż walka. Powoli poszedł w stronę mentorki i usiadł czekając na polecenia. Kocica szybko umyła pyszczek i zaczęła:
- Jak to pewnie wiesz, tropienie niezbyt ci wychodzi jak na kota, więc dziś to poćwiczymy. Pójdziemy w stronę granicy z Klanem Wilka. Tylko nie zapomnij gdzie jest twoja strona granicy!- krzyknęła za siebie ruszając przed siebie. Jałowcowa Łapa powoli wstał i się przeciągnął. Truchtem zbliżył się do Krowiej Łaty ziewając.
- Co ty taki niewyspany? - zgromiła go nauczycielka. Kocurek zamglonymi oczkami zerknął na mentorkę. Nic nie odpowiedział tylko poszedł dalej. Wszystko wydawało mu się takie... Nudne. Te same ptaki, te same drzewa. Z ponurych myśli wyciągnął go cichutkie westchnienie Krowiej Łaty. Trzymała w pysku małą mysz, którą kilkoma kęsami zjadła.
- Kiedy ty się nauczysz uważać! Właśnie pokazywałam ci, jak podchodzić do myszy! - miauknęła ostro. Kocurek zniżył głowę.
- Przepraszam - mruknął i potruchtał dalej.
* * *
Po jakimś czasie dotarli do małego zagłębienia. Krowia Łata przystanęła na chwilę.
- Dobra, wczoraj byli tu Melodyjna Łapa i Rzeczny Nurt. Możesz określić w którą stronę poszli?- rzekła. Jałowcowa Łapa powąchał nosem i spróbował wywąchać uczennicę. Obrócił się w stronę granicy i... Zobaczył jakby cień. Z powodu lekkiej mgły i odległości, nie mógł zobaczyć co to za kot. Tamten widząc kotka, szybko czmychnął zostawiając go samego. Widząc zdziwienie na oczach mentorki wiedział, że pewnie go nie widziała. Szybko odwrócił się, znowu powąchał i... Wyczuł lekką woń Melodyjnej Łapy. Jej zapach unosił się w stronę granicy z Klanem Nocy.
- Tak, poszła w tamtą stronę- pokazał łapką kierunek. - Pewnie odeszła na chwilę od mentora, by coś załatwić. Woń Rzecznego Nurtu wskazuje w przeciwległą stronę - wytłumaczył.
- Dobrze, choć zajęło ci to długo czasu, widać postępy - powiedziała powoli Krowia Łata. - A teraz zapoluj dla Chabrowej Bryzy, potrzebuje dużo mleka dla swoich pociech.
- Dobrze - rzekł i oddalił się nauczycielki.
* * *
- No dobrze, co my tu mamy...- zaciekawiła się mentorka wpatrując się w stos zwierzyny piętrzący się u stóp Jałowcowej Łapy.- Tego królika przynieś do żłobka, ten nornik pewnie zasmakuje Czaplemu Potokowi, tą wiewiórkę i dwie myszy zjem ja a resztę zanieś na stos. Innym wojownikom pewnie zasmakuje, chociaż zwierzyna teraz coraz to bardziej jest wychudzona.- Kocurek przytaknął głową i wziął kilka sztuk. Krowia Łata zaproponowała także pomoc, i chwyciła resztę. Z trudem wstali i ruszyli niezgrabnie, pod wpływem ciężaru, jaki nieśli w pyskach. Jałowiec lekko pojękiwał co chwilę, skarżąc się na ból mięśni. Postanowił, że po powrocie pójdzie po jakieś zioła na wzmocnienie. Koty powoli zbliżały się do obozu. Przecisnęli się przez krzaki i mentorka już chrupała swoją zwierzynę. Lekko roześmiany kotek pomyślał, jak to Krowia Łata może jeść tak dużo. Ruszył i zaniósł jedzenie do poszczególnych części obozowiska. Gdy wrócił, chwycił małą ziębę i przywlókł się do swojego legowiska. Zjadł ją szybko i ruszył po lekarstwa.
- Witaj, Jałowcowa Łapo - rozległ się głos Jeżowej Ścieżki w środku legowiska medyków. Uczeń skinął głową i wytłumaczył po co przyszedł.
- Masz coś na to? - spytał niepewnie arlekin. Asystent medyka już chwycił kilka ziół i zaniósł pod łapy kocurka.
- Przeżuj to i ułóż na rany - wytłumaczył i szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia.
- Dasz sobie sam radę? Muszę zbadać Piaskową Ścieżkę, będzie mieć kociaki - spytał. Kocurek szybko przytaknął głową i ruszył w spokojne miejsce.
- Nasz młody wojownik zmienia się w medyka! - usłyszał Pliszkowy Krok za sobą. Cichutko westchnął. Nie wyobrażał siebie w roli lekarza łapaczy królików. Ciągłe zbieranie ziół, opieka nad innymi... Roślinki całkiem go ciekawiły, ale on! Jako uczeń medyka!? Nie... Ostrożnie wszedł do legowiska uczniów i usiadł na swoim miejscu. Powoli zaczął przeżuwać zioła, które dał mu Jeżowa Ścieżka. Wypluł mieszaninę na łapę i powolutku wmasował ją w futro. Wiedział, że za niedługo zacznie działać. Postanowił zasnąć. Na długo. Choćby miał spać cały księżyc. W końcu nadszedł czas odpoczynku. Czyli pora dnia, którą Jałowcowa Łapa kochał najbardziej.
Jak na ucznia oraz małą ilość zwierzyny po suszy, dziwnie dużo upolował :/
OdpowiedzUsuń