W jednej chwili dosłownie cały świat Miedzianej Iskry się zawalił. Czuła się, jakby ktoś powbijał jej tysiąc perfekcyjnie naostrzonych sztyletów prosto w serce, a potem po kolei powyjmował i wbił jeszcze raz, ale pod innym kątem. Fala gorąca gwałtownie rozlała się po jej ciele.
Jak to Turkawka nie żyje?
Każdy wiedział, że to było nieuniknione, ale mimo to każdy miał nadzieję. I nie tyczyło się to tylko Turkawiego Skrzydła, ale wszystkich, którzy zachorowali. Nikt nie chciał się przedwcześnie żegnać. Niestety śmierć medyczki nadeszła niespodziewanie, nie dając Miedzi możliwości usłyszenia jej ostatnich słów.
Nie tak to miało wyglądać.
Skierowała swe nerwowe kroki do legowiska medyczek, wciąż wierząc, że to nieprawda. Że Turkawka leży i czeka tam na nią, aby przytulić i powiedzieć, że nie jest tak źle. Żeby się o nią nie martwiła.
Wojowniczka stanęła w wejściu, a jej nogi ugięły się pod ciężarem rozpaczy.
- TURKAWKO!! - zawyła rozpaczliwie, zanosząc się histerycznym płaczem - T-turkawko... - szepnęła, cała się trzęsąc.
Przypadła do jej boku, mocno wtulając się w przerzedzone futro. Ciało medyczki było zimne, ale i tak na swój sposób przyniosło minimalne ukojenie dla rozdartej wojowniczki. Chciała, by ten ostatni raz trwał jak najdłużej. Delikatnie przejechała językiem za uszami pointki.
- N... N-nie...
Zrozumiała, że już nigdy nie usłyszy jej kojącego głosu. Że już nigdy nie zamruczy jej ciepło na przywitanie. Że nigdy już nie podzieli razem z nią języków. Że więcej jej nie zobaczy. Z oczu kotki wylewało się morze, nie - ocean łez. Ciało drgało, wprawiane w ruch przez bolesne spazmy paniki i rozpaczy.
Gwiezdni, czy ona zrobiła coś źle? Za co? Za co mielibyście karać niczemu winną Turkawkę?
Owszem, Turkawie Skrzydło odeszła, ale ból pozostanie.
Jak to Turkawka nie żyje?
Każdy wiedział, że to było nieuniknione, ale mimo to każdy miał nadzieję. I nie tyczyło się to tylko Turkawiego Skrzydła, ale wszystkich, którzy zachorowali. Nikt nie chciał się przedwcześnie żegnać. Niestety śmierć medyczki nadeszła niespodziewanie, nie dając Miedzi możliwości usłyszenia jej ostatnich słów.
Nie tak to miało wyglądać.
Skierowała swe nerwowe kroki do legowiska medyczek, wciąż wierząc, że to nieprawda. Że Turkawka leży i czeka tam na nią, aby przytulić i powiedzieć, że nie jest tak źle. Żeby się o nią nie martwiła.
Wojowniczka stanęła w wejściu, a jej nogi ugięły się pod ciężarem rozpaczy.
- TURKAWKO!! - zawyła rozpaczliwie, zanosząc się histerycznym płaczem - T-turkawko... - szepnęła, cała się trzęsąc.
Przypadła do jej boku, mocno wtulając się w przerzedzone futro. Ciało medyczki było zimne, ale i tak na swój sposób przyniosło minimalne ukojenie dla rozdartej wojowniczki. Chciała, by ten ostatni raz trwał jak najdłużej. Delikatnie przejechała językiem za uszami pointki.
- N... N-nie...
Zrozumiała, że już nigdy nie usłyszy jej kojącego głosu. Że już nigdy nie zamruczy jej ciepło na przywitanie. Że nigdy już nie podzieli razem z nią języków. Że więcej jej nie zobaczy. Z oczu kotki wylewało się morze, nie - ocean łez. Ciało drgało, wprawiane w ruch przez bolesne spazmy paniki i rozpaczy.
Gwiezdni, czy ona zrobiła coś źle? Za co? Za co mielibyście karać niczemu winną Turkawkę?
Owszem, Turkawie Skrzydło odeszła, ale ból pozostanie.
It's depression time!
Depression season in Wolfclan™
OdpowiedzUsuńTym bardziej mnie śmieszy polepszenie się nastroju Wilczego xD
UsuńKażdy ma swój czas, nie? XD
UsuńKtoś pozbyć musiał się depresji, by dostać mógł ją ktoś
UsuńDałabym serduszko za nawiązania, ale tu się nie da wstawiać reakcji xD
Usuń