Śmierć Czereśni, była szokiem dla każdego. Przywódczyni nie była pierwszej młodości, ale to nie był jej czas, by odejść z tego świata. Szyszka niosła na sobie ogromny ciężar, jakim było poczucie winy. Może dało się temu zapobiec? Nie potrafiła znieść myśli, że gdyby wtedy nie wybrali się na patrol, liderka żyłaby nadal. Nie zginęłaby zaatakowana przez Potwora Dwunożnych. Płomykówka i Myszołów zajęli się jej zakopaniem, żegnając członka rodziny.
Szyszka uniosła głowę, obserwując ciemniejące nad głową niebo. Pomału zapadał zmrok. Kotka westchnęła przeciągle. Oczy jej się zaszkliły. Czereśnia była wspaniałą liderką. Czarnulka wspominała, jak przyjęła ją i Brzózka do klanu, zapewniając im tym samym dom. Przeszła tyle w życiu, a się nie poddawała, aż do tego jednego dnia, kiedy zakończyła swoją walkę. Stała się jednym z Gwiezdnych? Nie. Ona nie wierzyła w Klan Gwiazdy. Gdzie zatem zawędrowała?
Zacisnęła zęby, próbując się nie rozpłakać jak mały kociak. To była jej wina. Gdyby wtedy nie stała jak kołek, to ona przyjęłaby uderzenie i Czereśnia nadal by była z nimi. Była tak ważna dla klanu, dlaczego musiała ich opuścić? Los odebrał już tak wiele kotów. Szyszka zabiła zdenerwowana ogonem o ziemię. To wszystko nie tak miało być, ale musiała pogodzić się z tym, co się wydarzyło. Być oporą dla najbliższych. Niepewnie podniosła się na łapy. Potrzebowała spokojnego miejsca, w którym będzie mogła zebrać myśli. Udała się do legowiska starszych, które nie było właściwie używane. Ułożyła się na jednym ze starych mchów, wciąż niosącym zapach Jemioły. Zamknęła oczy, powoli zasypiając. Może zwalczy bezsenność?
W oddali rozniósł się głos Puch. Szukała kotów na patrol. Teraz, kiedy Płomykówka zrezygnowała ze stanowiska, Puch została zastępczynią. Szyszka nie dziwiła się dawnej mentorce, w końcu straciła siostrę, tak jak wcześniej partnera i teraz wolała skupić się na wychowaniu kociaków. Na nowego przywódcę, wybrała więc Horyzonta. Czarna kotka musiała przyznać, że wprowadził swoje rządy od razu, przez co część pobratymców, nawet nie miała czasu, by odpocząć, lub ponieść się żałobie.
Ziewnęła przeciągle. Tej nocy znowu nie uda jej się zasnąć. Zbyt dużo zamieszania. Udała się do Puchu, chcąc zgłosić się do patrolu łowieckiego. Miała dość dużo siły, a przynajmniej na coś się przyda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz