Podeszła śmiało krok i usiadła na plecach kotki. Ta otworzyła swe bardzo senne oczyska i trzepiąc całym ciałem zrzuciła niechcianą kotkę.
― Co się dzieję Żmijko? ― Jęknęła tym razem niezadowolenie Cyprys.
― Chodźmy się przejść, chodźmy chodźmy chodźmy! ― Zaczęła skakać wokół siostry.
― No nie wiem.. ― Miauknęła cicho Cyprys.
― Pff, to idę sama! ― Walnęła Żmija i powolnym krokiem podeszła do mamy.
― Mamusiu.. chcę iść pobawić się na polu! ― Oznajmiła, ocierając się o futerko kotki.
― Em.. No dobra, możesz iść kochana. ― Odpowiedziała z małym, nieco wymuszonym uśmiechem rodzicielka.
Niebieska postawiła krok przed siebie, zbliżając się do wyjścia. Gdy stała już w przejściu, zauważyła przy stercie zwierzyny swojego ojca, Lisią Gwiazdę. Chciała uciec. Bała się go. Gdy ten spojrzał na nią z kamiennym wyrazem pyska, miała ochotę się rozpłakać, ale widziała że już nie ma odwrotu. Jeśli nie chce wyjść na tchórza MUSI wyjść. Przełknęła ślinę i na trzęsących się łapach stanęła na przeciwko rudego kocura. Chciała wyglądać dumnie... jednak z daleka było widać że chybocze się na łapkach.
― Hej tato. ― Powiedziała w takim tempie, że można by było nawet nie usłyszeć.
Pręgowany, dużo większy kocur spojrzał na nią, z nie czytelnym wyrazem pyska.
<Lisia Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz