Tak, czuł, że ten dzień jest wyjątkowy. Przemierzał las razem z Senną Łapą, wracając z polowania i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Trochę zaskoczył ją propozycją wspólnego wyjścia, bo od dawna pozwalał jej wyruszać do lasu bez niego (ale od momentu, gdy spotkała tam klifiaka, starał się, żeby nie szła sama), a on także wrócił do zwyczaju udawania się na łowy samotnie. Tym razem było inaczej. Czuł, że wielkimi krokami zbliża się czas, kiedy kocica przestanie być jego uczennicą i chciał jeszcze raz przyjrzeć się jej umiejętnościom. I spędzić z szylkretką trochę czasu. Westchnął. Z jednej strony cieszył się z jej postępów, z drugiej wiedział, że gdy zostanie wojowniczką, nic nie będzie jej przy nim trzymało i ich drogi pewnie się rozejdą. Złapał się na tym, że traktuje Sen jak młodszą siostrę - to małe, nic nie wiedzące o świecie, momentami irytujące stworzenie, któremu nie oszczędza się żartów i drobnych złośliwości, ale gdyby tylko działa by jej się jakaś krzywda, pierwszym biegnie ją ratować. Była roztrzepana, chaotyczna i łatwo się rozpraszała, ale za każdym razem dawała z siebie wszystko. Miała duszę wojownika i gdy zdobędzie więcej doświadczenia i nauczy się wykorzystywać swoją naturalną siłę, stanie się dumą swojego klanu.
Odłożyli piszczki na stos ze zwierzyną (nie było tego sporo, ale w obecnych warunkach i tak był bardzo zadowolony).
- Coś mi mówi, że to był nasz ostatni trening. - Uśmiechnął się do niej. Tak, przekazał jej wszystko, czego potrzebowała żeby dać sobie radę w lesie. Żałował, że nie udało mu się przetestować jej umiejętności pływackich, ale rzeka zrobiła się ostatnio bardzo nieprzewidywalna, a wiedział, że nie należy z nią igrać.
- Jak to? - Szczerze ją zaskoczył. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi ślepiami, a na jej pyszczku pojawiał się coraz szerszy uśmiech.
- A tak to - odparł tylko, drocząc się z nią. - Idę do lidera, życz mi powodzenia. Czy raczej sobie - parsknął.
Niespodziewanie rzuciła się na niego i przytuliła.
- Dziękuujeeee
Zaśmiał się tylko.
- Nie dziękuj, jeszcze mogę zmienić zdanie. - Pacnął ją parę razy ogonem po grzbiecie. - No już, wystarczy. - Odsunął od siebie kotkę, próbując zachować dystans. Z roziskrzonym spojrzeniem wyglądała jak szczeniak, który pierwszy raz w życiu wypadł pobawić się w śniegu.
- Będzie mi tego brakować - wymamrotał, gdy miał już pewność, że kotka go nie usłyszy.
Błotnista Gwiazda wydawał się zgadzać z jego zdaniem, że Senna Łapa zasłużyła na zostanie wojownikiem. Z właściwą sobie złośliwością wrócił do okoliczności jej pojawienia się w obozie, zażartował z tego, jak świetnie się dogadywali i powiedział, że rozpatrzy jego propozycję. Z jego legowiska czarny wychodził dumny jako mentor i smutny jako wojownik.
- Ale te dzieci szybko dorastają… - Uśmiechnął się krzywo, próbując nie myśleć o pustce wkradającej się do jego serca.
<Sen? Takie tam wykopki xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz