Miedź wyglądała lepiej niż wtedy. Jej wzrok dalej zdawał się być nieobecny, ale przecież wyszła poza obóz i wyglądało na to, że nawet polowała. To już coś. Doskonale o tym wiedział…
- Jak polowanie? - przerwał niezręczną ciszę. W oczach kotki dostrzegł ulgę, że początek rozmowy mają już za sobą.
- Jakoś - odparła bez entuzjazmu. Skinął głową, świetnie ją rozumiejąc. Ta Pora Nagich Drzew zdecydowanie nie była dla nich łaskawa. Pogoda była straszna, zwierzyny prawie wcale, a jej stos w obozie malał z każdym dniem mimo wysiłków wojowników.
- Może zapolujemy razem?
- Okej - rzuciła krótko. Cieszył się, że się zgodziła, bo wolał, żeby w obecnym stanie nie miała zbyt dużo czasu dla siebie. Wiedział, jakie myśli nachodzą wtedy kota…
Uśmiechnął się do niej, a ona odpowiedziała słabym uśmiechem. Może i nie upolowali zbyt wiele, ale cieszył się, że miał okazję spędzić z kotką trochę czasu. W jakiś dziwny sposób zaczynał czuć się za nią odpowiedzialny.
*time skip*
Śmierć Turkawiego Skrzydła była ciosem dla całego klanu, ale dla niektórych kotów szczególnie.
- TURKAWKO!! - Płowa kotka wpadła do legowiska medyczki. - T-turkawko…
Odwrócił wzrok i wyszedł, dając jej odrobinę prywatności. Był już daleko, ale do jego uszu dalej dobiegał histeryczny płacz.
Większość swojego czasu Miedź spędzała w legowisku, rozpaczając. O jak doskonale ją rozumiał! Przecież jeszcze niedawno on tam leżał, pochłonięty przez mrok własnego umysłu, modlący się o śmierć… Nie wahając się ani chwili, podszedł do kotki i usiadł obok.
- Może nie znałem jej tak długo jak Ty, ale też mi jej brakuje… Pewnie gdyby nie ona, ja leżałbym w tym kącie legowiska, albo nawet pod ziemią, za obozem…
<Miedź? Bardzo przepraszam, że tyle to trwało xd Możesz zrobić kolejny time skip jak chcesz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz