Na widok bezchmurnego błękitu, serce koteczki zabiło mocniej. Często w takich chwilach brakowało jej słów na opisanie piękna tego, co widzi, więc po prostu milczała, chłonąc krajobraz całą sobą. Stała jak zaczarowana, wpatrując się w dal, dopóki przed jej nosem nie przeleciał jakiś ptak. Wyrwana z zamyślenia, poczuła nagły przypływ energii. Ten dzień był zbyt piękny, by zmarnować go na codzienne obowiązki! W jej oczach błysnął wesoły ognik. Zupełnie nie przejmując się tym, że jej mentor może jej później szukać, po prostu ruszyła przed siebie. Po drodze nie mogła odmówić sobie wskoczenia w parę zasp. To pewnie to obudziło czarną kotkę, która wychynęła z legowiska wojowników.
- Dokąd się wybierasz? - rozległo się obok niej. Zaskoczona, odnalazła źródło dźwięku. Widząc Szyszkę, posłała jej szeroki uśmiech.
- Cześć Szyszkooo. - Odbiła swoją łapę na kolejnej połaci białego puchu. - Chciałam się przejść. - Koteczka wróciła do zostawiania śladów na śniegu. - Ale to nie będzie taki zwykły spacer! To będzie super wyprawa! - dodała po chwili z entuzjazmem.
- Mogę pójść z tobą? - Iskra uważnie przyjrzała jej się od łap do głowy, jakby coś kalkulując. - Po drodze będziesz mogła mi opowiedzieć, jak przebiega twoje szkolenie.
- Jasne! - Widocznie wyliczenia czekoladowej dały pozytywny wynik, bo przystała na towarzystwo czarnej z radością. - W takim razie za mną!
Koteczka ruszyła przed siebie, zupełnie nie przejmując się nową towarzyszką. Usłyszała, jak tamta ją dogania i po chwili szły ramię w ramię. Uczennica całą swoją uwagę poświęcała obserwacji otoczenia, jakby czegoś wypatrując.
- To jak ci idzie trening? - zagadała Szyszka, chcąc przerwać ciszę.
- Sokół ostatnio mnie pochwalił - Iskra była zdecydowanie dumna z siebie. - To najfajowszy mentor, jakiego mogłam mieć. No, ty też byś była fajowskim mentorem - dodała, reflektując się. Kotka zaśmiała się tylko w odpowiedzi.
Przez chwilę szły w milczeniu, co w przypadku czekoladowej było zastanawiające. Wojowniczka już miała zapytać, czy coś się stało, ale Iskra po prostu się zatrzymała i stwierdziła:
- To tutaj.
I zostawiając zaskoczoną Szyszkę za sobą, wystrzeliła jak pocisk w stronę zamarzniętego jeziorka. Czarna chyba zrozumiała, co oznaczało wnikliwe spojrzenie czekoladowej na początku ich spotkania.
<Szyszko? Przepraszam, że tyle to trwało ;-; Chętna żeby się poślizgać? Lód powinien wytrzymać ;)>
Najpierw Nostalgia, teraz Iskra - jak tak dalej pójdzie, to Szyszka rozważy kariere zawodowego łyżwiarza :D
OdpowiedzUsuńSerio? Nawet nie zauważyłam xD
Usuń