Pojawił się przy wyjściu z obozu, czyli tam, gdzie poprzedniego dnia umówił się na trening z Ognistym Krokiem. Jako że jego mentora jeszcze nie było, zdecydował się usiąść i zaczekać na niego. Przy okazji doprowadził swoje biało-czekoladowe futro do porządku, a szczególnie na pysku oraz łapach, gdzie ubrudzony był od krwi zjedzonej przez niego myszy. Gdyby nie to, że na jasnej sierści plamy były bardzo widoczne, Zimno zupełnie nie przejmowałby się nimi. Geny jednak zdecydowały się upstrzyć go w czekoladowy kolor jedynie na głowie, ogonie oraz grzbiecie.
Nim się zorientował, na jego plecach znalazł się ciężar w postaci... Ognistego Kroku. Skrzywił się, tuląc swoje uszy do głowy. Nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić do iście gorącego temperamentu jego mistrzyni. Sądził, że wybór Deszczowej Gwiazdy był nietrafny. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to jest kocica nie ogarnie się, Zimna Łapa najpewniej uda się z tym do samego lidera, bądź do jego zastępcy. Na ten moment jedyne, co był w stanie zrobić, to wypuścić ze świstem powietrze przez nos i pozbyć się z siebie Ognistego Kroku, tym samym zrzucając ją na ziemię.
― Hej, to bolało! ― kocica o szylkretowym futrze wydęła swoje wargi, podnosząc się i prostując. ― Nie powinieneś tak traktować swojej mentorki, wiesz, Zimniutki?
― Łapa. Mam na imię Zimna Łapa, Ognisty Kroku ― upomniał ją, na co ta jedynie zaśmiała się.
― Dobrze, dobrze. Pospieszmy się, Zimniutki, bo jeszcze Lód zobaczy jak zbijamy bąki i dostanę od niej po uszach! Nie chciałbyś tego poczuć na własnej skórze, wiesz? ― wyznała, ostatecznie szczerząc się jeszcze bardziej.
Mimo wszystko zastosowała się do swoich słów i od razu wyszła z obozu Klanu Nocy, kierując się ku terenowi, na którym zwykle odbywały się treningi. Zimna Łapa, choć nieco niechętnie, podążył za swoim mentorem. Zaczął w myślach planować to, co powie Gwieździe, gdy tylko uda, podkreślam, UDA mu się wrócić z tego treningu. Naprawdę nie czuł się komfortowo w towarzystwie kocicy o pomarańczowych oczach. Wydawało mu się również, że ta nie będzie w stanie przekazać mu wiedzy potrzebnej do zostania wojownikiem i, o zgrozo, swoje nowe imię otrzyma później od któregoś z tych czarcich pomiotów, które razem z nim wydała na świat Pstrągowy Pysk. Na samą myśl o byciu gorszym od tych wronich straw przeszył go zimny dreszcz.
― ...ej. Hej! ― Ognisty Krok dotknęła go jednym z palców w nos, na co ten się skrzywił. ― Nieźle odleciałeś! Zakochany, czy co? ― zachichotała.
― Wybacz. Mówiłaś o czymś ważnym? ― odparł typowym dla siebie chłodnym głosem.
― Co?! Przecież ja zawszę mówię o ważnych rzeczach! ― oburzyła się teatralnie. ― Wybaczam ci, Zimniutki, ale nie wszyscy będą dla ciebie tacy pobłażliwi, zapamiętaj to sobie! ― uśmiechnęła się, tym razem jednak cieplej i spokojniej.
― Nie potrzebuję pobłażliwości innych kotów ― zaprzeczył jej słowom.
― Och? W takim razie nieprędko zostaniesz wojownikiem, a co dopiero przywódcą!
Poruszył jednym z uszu i spojrzał się na Ognisty Krok, albowiem do tej pory bardziej skupiał się na otaczającym go lesie. Zimną Łapę zaciekawiły jej słowa.
― Jak to? ― zapytał się, skrzętnie kryjąc swoje zdziwienie.
― Po co w klanie kocur, który nie liczy się ze zdaniem innych i, brzydko mówiąc, zachowuje się jak burak? Poza tym to JA decyduję, kiedy jesteś gotów do skończenia treningu, a na pewno nie skończysz go jeśli nie uda ci się nawiązać jakiejkolwiek przyjaźni! ― oświadczyła.
Zimno był bardzo niezadowolony z tego, co usłyszał. Nie lubił być zależny od innych kotów. Spodziewał się, że od kiedy wyprowadzi się z kociarni jego los nie będzie pokładany w czyichś łapach. Milczał więc do końca swojego treningu, niechętny do prowadzenia jakiegokolwiek dialogu z Ognistym Krokiem. Tej za specjalnie to nie przeszkadzało, bowiem mogła się rozgadać na temat charakterystyki ich terenów, rzeki i ostatnich wydarzeń z nią związanych.
Zdecydował się, że sam wróci do obozu, tłumacząc się tym, że wolałby się rozejrzeć po terytorium Klanu Nocy na własną łapę. Był po prostu zmęczony trajkotaniem i gadulstwem swojej mistrzyni, dlatego musiał od niej odetchnąć choć na chwilę. Pomimo bycia młodym uczniem, jego pierś była wypięta, zaś sam kocur wyprostowany niczym struna. Ogon zaś ułożył się w kształt litery S, kołysząc się delikatnie pod wpływem ruchu Zimnej Łapy. Szedł niezbyt szybkim krokiem, starając się uchwycić jak najwięcej szczegółów oraz je zapamiętać. Nie umknęła mu więc czyjaś masywna sylwetka o burym kolorze, w której od razu rozpoznał jednego z bękartów ― Szczupaczka, bowiem dla Zimnej Łapy jego rodzeństwo zatrzymało się nie na poziomie kocięcia, lecz na poziomie płodu. Kocur o biało-czekoladowej sierści zatrzymał się, aby przez chwilę poobserwować swojego brata. Wyglądał na zdezorientowanego oraz zagubionego, na co Zimno jedynie prychnął pogardliwie pod nosem. Mimo to nie ruszył się z miejsca, ciekaw, czy larwa w końcu go dostrzeże.
<Szczupacza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz