W życiu każdego tyrana nadchodzi czas, kiedy myśli, że jest niepokonany. Wydaje mu się, że już dawno temu wyprał się z uczuć ku wdzięczności społeczeństwu, które go otaczało, traumatycznego przeżycia, najzwyczajniejszego w świecie uderzenia w łeb i poprzestawianiu przy tym kilku klepek nie na swoje miejsce, bądź wszystkiemu na raz. Myśli, że jest niewzruszony, zimnokrwisty, mściwy, czy co tam jeszcze. Wzbudza respekt wśród swoich poddanych; ma wrażenie, że nikt nie będzie w stanie przeciwstawić się jego woli - "jestem potężny", myśli sobie w tej zadumanej w potędze główce. I nie ma głosu, który powie "przestań". Nie ma głosu, który zabrzmi tak, że pociągnie za sznurki wątpliwości i będzie się odbijał w umyśle do końca życia naszego dumnego, zapyziałego władcy. Jesteś zbyt pewny siebie, Lisia Gwiazdo. Twoja pycha niegdyś cię zgubi, a twój czas minie. Wylałeś tyle krwi, tyle dusz zostało przez ciebie potępionych. Karmisz się strachem, upijasz się krwią. I w imię czego? Dumy? Godności? Czy cholernej zabawy? Czy naprawdę to jest takie zabawne? Zabawa w boga?
Ależ oczywiście, że to ma swoją cenę. Wiesz... w życiu każdego tyrana nadchodzi czas, kiedy myśli, że jest niepokonany. Ale czy całkowicie? Nie. Przypomina sobie o swoich słabościach. Nie ma zła bez słabości. Nie ma nikogo bez słabości.
Lisia Gwiazdo, pamiętasz może o Cyprysowym Gąszczu? O twojej idealnej uczennicy? O twojej chlubie, dumie? A teraz nie żyje.
Strata boli, prawda? Widzisz, Lisia Gwiazdo, masz słabość. Już nie jesteś niepokonany. Wkrótce to się obróci przeciw tobie.
Nie jesteś bogiem.
Uuuu
OdpowiedzUsuń