- Obserwująca Żmijo! – krzyknął zadowolony i podbiegł do czarnej kotki. Uśmiechnął się na jej widok, a na pysku pojawiły się czerwone rumieńce. Bardzo się cieszył, że mógł ją zobaczyć. Od zbierania kwiatów nie mógł przestać o niej myśleć. W głowie cały czas słyszał ten jej szczery śmiech, którego nigdy wcześniej nie słyszał, przypominał sobie te dni, kiedy go pocieszała i te, kiedy spędzała z nim czas na rozmowach. Za każdym razem serce mu mocniej biło, gdy ta była blisko i te rumieńce! Szybko zrozumiał, co czuje, jednak bał się powiedzieć tego kotce. Przecież by go odrzuciła, była prawie że jego przeciwieństwem! Nie było szans na to, że odwzajemni jego uczucie... Na tę myśl kocur od razu posmutniał. Żmija była naprawdę fajną kotką, a on, nie chciał niszczyć ich przyjaźni.
- Wszystko dobrze Ostowy Pędzie? – zapytała Obserwująca Żmija, wyrywając go z zamyślenia. Kocur od razu podskoczył i spojrzał na kotkę. Jej żółte oczy wpatrywały się w niego, z małym błyskiem. Znowu pysk mu poczerwieniał, więc szybko pokręciło głową, by kotka tego nie zauważyła.
- Tak, jest wspaniale! – mruknął i w tym samym momencie zrobiło mu się niedobrze. Wiedział, że w końcu będzie musiał iść do medyka, ale jednocześnie nie chciał, przynajmniej nie teraz. Spuścił głowę na dół, starając się jakoś zapanować nad tym wszystkim.
- Na pewno? – dopytywała szylkretka. Ten już się nie odezwał, starając się powstrzymać wymioty. Obserwująca Żmija szybko to zauważyła.
- Ostowy Pędzie... – mruknęła i pomogła kocurowi wstać – Idziemy do medyka.
***
Rumiankowe Zaćmienie dał mu jakieś zioła i kazał zostać w legowisku przez jakiś czas. Kremowy kocur nie był tym faktem zadowolony, bo właśnie spełnił się jego koszmar. Był sam. Nikt do niego nie przyszedł i on sam nie miał z kim gadać. Zakrył ogonem pysk i zamknął oczy. Jutro rano powinien móc wyjść z legowiska medyka, więc starał się zasnąć. Jednak wtedy usłyszał szelest i odgłos stawianych łap.
- Hej Ostowy Pędzie – usłyszał znajomy głos. Podniósł głowę i zauważył Żmije. Kotka położyła przy nim królika i usiadła obok. Kocur od razu się uśmiechnął i podniósł. Nie spodziewał się, że przyjdzie.
- Cześć Żmijo!
Wyleczeni: Ostowy Pęd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz