Nie było czuć, że nastała pora odpadających liści. Było tak ciepło jak latem, dlatego też wiele kotów spędzało czas nad rzeką. Kawka leżała w cieniu drzewa przyglądając się Sroczemu Lotowi i jej przygarniętym pociechą, które brodziły w wodzie. Nawet Śnieżna Gwiazda pozwoliła sobie na dzień lenistwa. Zajęła miejsce na jednej z gałęzi drzewa, pod którym odpoczywała Kawka, gdzie miała doskonały widok na wszystkich klanowiczów.
Dostrzegając zbliżającego się ku niej Makrelka przeniosła na niego spojrzenie. W tym samym momencie dostała łapa prosto w twarz.
— Przepraszam, to niechcący — powiedział Poranek szczerząc się do kotki, która oberwała jego stopą, gdy ten się przeciągał
— To, że twoja siostra jest czasami moja dziewczyną, nie znaczy, że możesz podrywać moją... Jako, że naszego ojca nie ma tymczasowo w klanie, to ja teraz odpowiadam za to z kim moje siostry się zwiążą w przyszłości! — zadeklarował brat Kawki podchodząc do nich — I ty nie znajdujesz się na liście potencjalnych kandydatów dla nich.
Czarna kotka spojrzała się spode łba na kocurka. Nie chciała by robił za jej swatkę i decydował o tym, kto będzie dla niej odpowiedni, a kto nie. Jeśli będzie chciała się z kimś kiedyś związać, na pewno nie będzie rozmawiać o tym z bratem, tego była pewna. Jak już raczej spróbuję poradzić się żeńskiego grona kotów. Na to jednak miała jeszcze czasu, a czasu. Najważniejszym aktualnie dla niej było ukończenie treningu, a nie romanse, nawet te kocięce.
— Na całe szczęście. Nie chciałabym by mój partner uderzał mnie łapą w twarz — odparła podnosząc się z ziemi, po czym otrzepując się, potarła łapką po pysku rozmasowując obolałe miejsce — Nie będę wam przeszkadzać w męskich rozmowach — mówiąc to oddaliła się od kocurów, już raz miała okazję przysłuchiwać się jak rozmawiali o Ryjówkowej Łapie i żałowała tego, była pewna, że koniec końców rozmowa i tym razem zejdzie na nią
Przemieściła się kawałek dalej, bliżej mostu przy którym dostrzegła Makowe Pole w towarzystwie Pszczelej Dumy. Z tego co udało jej się zauważyć te dwie kotki często trzymały się razem, czasami również kręciła się obok nich Zajęcza Troska. Przez dłuższą chwilę im się przyglądała, gdy dostrzegła wpatrujące się w nią zielone ślipia czarno srebnej. Speszona, że została przyłapana na wpatrywaniu się w nie odwróciła wzrok. Momentalnie skarciła się w myślach, powtarzając sobie, że nie jest już przecież mała Kawką. Było jej bliżej do wojowniczki. I jeśli chciała być przez innych tak odbierana, powinna się tak zachowywać.
Pewnym krokiem zbliżyła ku starszym kotkom. Dostrzegła jak Pszczela Duma coś szepcze do ucha byłej mentorki jej matki. Nie wiedziała jaka była między nimi relacja, jednak miała nadzieję, że nie było aż tak tragicznie. Chociaż patrząc na aktualne zachowanie Błotnistej Plamy musiało tak być. Miała nadzieję, że kotka nie będzie jej oceniać przez pryzmat matki. W końcu różniły się, i to było z każdym księżycem jeszcze bardziej widoczne.
— Mogę się dosiąść? — zagadnęła po tym jak się z nimi przywitała, mając nadzieję, że nie spotka się z odmową starszych
<Ciociu Mak?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz