- Jak wyszło?? Świecą ci się oczy! Byłem chyba zbyt bezpośredni... Ale poderwałem cię. Nie mogę cię tylko lizać, bo złamię kodeks i przodkowie zrujnują nasz klan! Oceń mnie. I... Też mnie poderwij! Mam śliczne oczy! - Uczeń wytrzeszczył ślepia, chcąc podkreślić bursztynowy odcień tęczówek. - A sierść długa i gęsta... Ojejku, popadam w samouwielbienie! Też tak masz?
- Oczywiście - zgodził się z nim. - Ja bardzo lubię siebie. Mój brat Szczawiowy Liść, on również popadł w to samouwielbienie. To w naszej rodzinie jak najbardziej normalne. I chyba to dobrze? A co do twoich starań. Jest dobrze! Na pewno uda ci się poderwać wszystkich! Możemy zacząć od mojego brata. Ale uważaj na kocuro-kotkę - miauknął konspiracyjnie.
Ostatnio zauważył, że Szczawiowy Liść dziwnie zachowuję się koło tego kota. Ciągle go unikał, a podobno się lubili. Może kocuro-kotka zrobił mu coś złego? Nie chciał nawet o tym myśleć! Przecież on i Kwaśna Łapa chcą od niego dzieci! Krzywda kocurka bardzo by go zabolała. Musiałby wtedy iść mu na ratunek, jak ci super bohaterskie koty z opowieści.
Bursztynowa Łapa kiwnął głową i znów zaczął swój monolog. Słuchał go z uwagą, nie mając problemów z wyłapaniem słów. Szło mu całkiem, całkiem, jednak przerwało im to pojawienie się jego brata, który wracał z piszczką w pysku.
- Do dzieła młody - Popchnął go w kierunku Szczawiowego Liścia.
Co było potem? Oczywiście brat się ucieszył pochwałami. Niestety niektóre nie przypadły mu do gustu i wprawiły w zakłopotanie.
***
Spadł śnieg i mógł z radością ogłosić fakt, że rozpoczęły się kolejne zawody w bitwie na śnieżki. On, Wronia Łapa, Kwaśna Łapa i Bursztynowa Łapa zajęli już stanowiska. Na początku kotka nie była zbytnio chętna, ale pomiauczał jej, że pewnie ich wszystkich pokona, co dodało jej bojowego nastroju. Cała więc czwórka obwarowała się w śniegu i atakowała śnieżkami, chowając się za śnieżną zaporą.
- Aaaa. Umieram! - pisnął, kiedy Bursztynowa Łapa trafił go w głowę.
Przez ten okrzyk Kwaśna Łapa wyskoczył ze swojej kryjówki, pędząc mu na ratunek, jednak został trafiony przez Wronią Łapę.
- Aaa! Ja też umieram! - pisnął umykając w bezpieczną stronę.
Zimorodkowy Blask znów stworzył amunicję i tym razem odpłacił się siostrzeńcowi, trafiając go w grzbiet!
- Ha! A masz jakiś dziwny kamieniu! - miauknął w jego stronę.
<Bursztynowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz