Ciemno, zimno. To mu doskwierało odkąd wyszedł na świat. Po tym już wiedział, że jego życie nie będzie usłane różami. Gdzieś z boku usłyszał popiskiwanie rodzeństwa. Było ich tu więcej. Starając się odnaleźć źródło ciepła, zaczął się czołgać w kierunku popiskiwań. Pyszczkiem natrafił na coś miłego. Zapach wskazywał, że to był ktoś znajomy. Wtulił się w inną kulkę, której to nie przeszkadzało. Pewnie też było jej zimno, więc z wdzięcznością przyjęła pojawienie się kocurka. Trwał tak, czując jak dopada go to niemiłe uczucie, ściskające brzuszek. Był głodny. Ale mleka nie było. Czemu? Nie wiedział.
Miauknął próbując zwrócić na siebie uwagę kogoś ze starszych. Wyczuwał ich zapach. Musiał tu być ktoś jeszcze!
Na szczęście ktoś odpowiedział! Nie rozumiał słów, ale ważne było jedno! Nie byli sami! Znów pisnął informując o swoim głodzie. Skończyło się na tym, że dostał po głowie. Czemu go bito? Za co? Przecież tylko chciał jeść! Rozległo się syknięcie i niezadowolony pomruk. To była chyba mama. Była zła. Naprawdę nie chciał jej denerwować, ale... ale... To był instynkt! Kazał mu piszczeć i domagać się pożywienia! Zastrzygł uchem słysząc ciumkanie. Czyli mleko było bliżej niż myślał! Wiedziony zapachem jak i odgłosem mlasknięć, zbliżył się do ciepłego futra mamy. Z zadowoleniem uniósł ogonek. Zaraz się naje! Coś go uderzyło, przez co oddalił się od życiodajnego mleka. Co... Co to było? Co się stało? Zdezorientowany zaczął obracać główką szukając wyjaśnienia tego dziwnego zjawiska. Nic jednak nie odkrył. Był sam.
***
Pierwsze tygodnie były ciężkie. Nim otworzył oczy czerń, to było jedyne co widział. Teraz jednak był w stanie rozróżnić kształty i odkryć przyczynę blokady, która nie pozwalała mu podejść do mamusi. Po prostu... Mama nie chciała by jadł. Było mu z tego powodu bardzo smutno zwłaszcza, że Pajęczyna mogła jeść! On i jego siostry zawszę zostawali na koniec! To było takie niesprawiedliwe! Miał ochotę tuptać łapkami i wyrazić swoje wzburzenie, ale wtedy przychodził tata. Był wielki i straszny. Rzucał w jego kierunku swój zimny, niczym lód wzrok, a ochota na sprzeciwy mijała. Nie lubił tatusia. On był dziwny. Znikał na całe dni, a gdy się pojawiał, przynosił martwe zwierzątka mamusi. Nie chciał się z nimi bawić... Ba! Kłak nawet nie chciał go o to prosić! Wystarczyły mu jego palące żółte oczy, które przeszywały jego drobne ciałko, kiedy tylko był na widoku. Czuł, że tata coś od niego chciał, ale był jeszcze za mały, aby zrozumieć, co kryję się pod tymi spojrzeniami. Dlatego też starał się być grzeczny, robić proszące oczy do mamusi, aby tylko dostać się do mleka. Dziś miał szczęście, ponieważ Pajęczyna objadła się i reszta trzódki mogła spić resztki. Szybko się rzucił do sutka i zaczął łapczywie pić. Smak mleka był cudowny! Zamruczał, ale nagle się zreflektował i powstrzymał ów odgłos. Mamusia nie lubiła gdy to robił. Krzywiła się i go odtrącała za karę. Dlatego też spijał szybko słodki płyn wiedząc, że niedługo kocica ich odtrąci i każe spadać. Tak też się stało kilka chwil potem. Opadł na tyłek, otrzepując się z kurzu. Najadł się nieco, ale nie za dużo. Ważne, że przynajmniej smak mleka nie opuścił jego pyszczka.
- Mamooo - miauknęła jedna z jego sióstr, na co kotka się skrzywiła.
- Nie jestem waszą matką lisie łajna! - prychnęła wzburzona na Zgniliznę.
Jak to nie była mamą? Zdumiony zamrugał wpatrując się w dawczynie pokarmu.
Nornica widząc zdumione ślipka całej czwórki, zaczęła wyjaśnienia.
- Pajęczyna to moja córka, a wy jesteście dziećmi jego - Wskazała na tatusia, który spał - I tej okropnej wywłoki Kukułki! - prychnęła.
To było za dużo jak dla kociaka. Wieść, że czarno-biała nie była jego mamą, było druzgoczące! Ale przynajmniej zrozumiał, dlaczego ich nie kochała i tak traktowała! W takim razie... Gdzie była jego prawdziwa mama? Musiał ją znaleźć! Rozejrzał się po otoczeniu, jednak świat w jakim przyszło im żyć, a była to opuszczona posesja Wyprostowanych, mianowicie krzaki okalające duże drzewo, zniechęcało do samotnych wędrówek. Co tam musiało być, że tata ma tyle ran na ciele? Chyba wolał jak na razie nie sprawdzać. Usiadł przy siostrach, wpatrując się w wyjście. Kiedy będzie duży... wtedy wyjdzie stąd i znajdzie swoją prawdziwą mamę. Nie wcześniej, nie później!
Przez swoje zamyślenie nie zauważył jednej z sióstr, mianowicie Pajęczyny, która najwidoczniej postanowiła się trochę pobawić. Dopiero, gdy jej łapki znalazły się na jego ciałku, zapomniał o myśleniu. Upadł pyskiem na ziemię, wzbijając kurz. Kichnął po czym rzucił siostrzyczce, niezadowolone spojrzenie.
- Tiak się ne lobi!
<Pajęczyno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz