Nie. Wszystkie emocje skumulowały się w jedną, wielką, potężną kulę i podchodziły jej do gardła. Łzy napływały do oczu, czuła, że się dusi. Mysia żółć podchodziła jej do krtani i miała wrażenie, iż zaraz zwinie się w koszmarnych torsjach.
Czuła wstręt do każdego wojownika Klanu Burzy, do samej siebie. Zaatakowali jak cholerne lisy, w sercu obozu. Wzdrygnęła się na myśl o pewnej czekoladowej karmicielce, która z bólem w oczach przygarniała do brzucha swoje kocięta. A one? Wpatrywały się w nich jakby byli najgorszymi potworami. Psami. Cofnęła się o kilka kroków, czując, że kręci jej się w głowie.
Zabili ich medyczkę. Czemu? Czemu, Cienisty Pazurze? Nie masz honoru wojownika? Ach, tak. To Klan Wilka jest bez honoru. Mimo tego, że czuła, iż Klan Burzy jest jej domem, nie chciała tego. Nie chciała tej głupiej walki! Idiotyczne przelewanie krwi! Miała ochotę tupnąć łapką jak kocię, wpaść w histerię i w kółko powtarzać "głupie, głupie!". Co się z nią, na Klan Gwiazd, dzieje?
Szła na końcu orszaku, łapy snuły się za nią niczym dwa widma, a oczy wpatrywały się w dal, chociaż niczego nie mogły tam wypatrzeć. Nikt się do niej nie odwrócił, więc poczuła się jeszcze gorzej, więc potrząsnęła bezsilnie niewielkim łebkiem. Wróciło do niej wspomnienie bitwy.
- - -
Nie wiedziała co zrobić z łapami. Jej własny ojciec rzucił się na jej matkę z krwi i kości, widziała, jak stali się chaotyczną jednością. Do jej nozdrzy uderzył metaliczny smród krwi, a wkrótce polana zabarwiła się na kolor szkarłatny. Poczuła, jak ta gorąca ciecz chlapnęła na jej łapę, którą z sykiem zabrała. Jakieś dwa koty kotłowały się blisko niej, a sama krew pryskała na nią, jakby była najzwyklejszą wodą z bystrego strumyczka. Cofnęła się o kilka kroków, dziko obrzucając wzrokiem obóz.Wtedy zobaczyła żółtookiego kocura, jej własnego brata. Patrzył na nią z bólem, chociaż nie chciał jej zaatakować. Może, mimo wszystko, nadal czuł do niej jakiekolwiek przywiązanie? Automatycznie wygrzebała z czeluści pamięci jego, jako kociaka. Był bardzo poważny i spokojny, a Szept i ona dokuczały mu na każdym kroku. Płonący Grzbiet ostatni raz na nią spojrzał i zaatakował.
Ale nie ją, tylko jakiegoś kota z Klanu Burzy, którego nie potrafiła zidentyfikować. Korowa Skóra?Nagle poczuła niewyobrażalny ból i usłyszała łupnięcie. Zaatakował ją bury wojownik, którego nie znała. Od razu przeszła do kontrataku, mimo bolącego łba, szumu w uszach i rozmazanego wzroku. Przed jej żółtymi ślepiami tańczyły mroczki, więc w końcu jej uniki stały się słabe i bezsensowne, a pazurki ledwo co muskały skórę kocura. Szybko ją odrzucił, nie pozwolił jej wstać i zanurzył kły w jej karku. Pisnęła głucho.
Aczkolwiek szczypiący ból nie trwał długo, ponieważ Wilczaka strącił Cienisty Pazur, który splótł się z nim w morderczym uścisku, a bury wgryzł mu się w przednią łapę. Rdzawa Łapa rzuciła mu wdzięczne spojrzenie, próbując zaatakować kogoś innego. Jednakże w tym momencie zobaczyła, że Milcząca Gwiazda zarządziła odwrót. Odwróciła wzrok, by nie patrzeć na upokorzonych wojowników.
- - -
Gdy Gradowa Mordka opatrzył jej rany, postanowiła coś przegryźć, chociaż i tak wiedziała, że dziś nic nie przejdzie jej przez gardło. Klan Burzy był jakby rozbudzony swoim niedawnym zwycięstwem, wojownicy czuli, że pomścili swoich zmarłych pobratymców. Szylkretowa westchnęła ciężko, nadal czując się źle. Pisnęła wystraszona, gdy ktoś obok niej usiadł. Najeżyła się i odskoczyła, ale gdy zobaczyła, że to tylko Lamparcia Gwiazda, uspokoiła się.
— Przepraszam, ostatnio jestem rozkojarzona... — wyjaśniła, aczkolwiek nie brzmiała przekonująco.Lider uniósł ku górze prawą brew, a kotka dopiero wtedy zauważyła, że za nim stoi Cienisty Pazur. Od razu przypomniała sobie martwą medyczkę Klanu Wilka i zadrżała, odwracając wzrok.
— Co on tu robi? — mruknęła trochę ostrzej niż zamierzała.
<< Lamparcia Gwiazdo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz