Mruknęłam coś pod nosem. Trzy pytania? W co on pogrywa?
-Kim jesteś? - zapytałam w ramach pytania numer jeden. Uznałam, że jeśli już z kimś rozmawiam, to wypadałoby znać jego imię...
-Darkheart. - odpowiedział, lustrując mnie uważnie wzrokiem. Nie była to do końca odpowiedź na moje pytanie, ale niech będzie.
-Przybyłeś sam? - zapytałam. Może nie było to zbyt trafne pytanie, które zmarnowałam, jeżeli jeśli doszłoby do walki, musiałam wiedzieć, czy będzie to wyrównana walka.
-Podróżuję samotnie. - odrzekł.
I ostatnie pytanie. Czułam, że innej szansy nie będzie, ale musiałam o to zapytać.
-Czego tu szukasz? Nie wiem, czy wiesz, ale jesteś na terenach Klanu Wilka.
Darkheart zmarszczył nos, analizując to, co przed chwilą powiedziałam.
-Jak już mówiłem, jestem... hmm... samotnym "podróżnikiem", jeśli można to tak nazwać. Natrafiłem na to miejsce przypadkowo. Możesz powtórzyć? Klan Wilka? - zapytał, patrząc mi w oczy.
-Owszem, Klan Wilka. Mogę Cię zaprowadzić do lidera, jeśli zechcesz.
Kocur zastanowił się. Dopiero teraz mogłam mu się przyjrzeć. Miał czarną, krótką sierść, z lekkim dodatkiem białego w kilku miejscach. Jego oczy były dwukolorowe, podobnie jak moje - jedno czerwone, a drugie zielone. Lewe, czerwone oko przecinała niezbyt przyjemna blizna. Zastanawiała mnie jego historia. Ta blizna z pewnością nie wydrapała się sama, a nie wyglądał też na kota, które całe życie spędził w domu ludzi, gdzie był rozpieszczany. Wręcz przeciwnie. Wyglądał, jakby wiele razy dostał od życia kopa w cztery litery. I zapewne się nie myliłam.
-Jeśli chcesz... - powiedział obojętnym tonem.
Uniosłam jedną brew, wstając jednocześnie, po czym zaczęłam iść w stronę miejsca Wolfstar'a. Jeśli na jego terenach grasuje obcy kot, powinien się o tym dowiedzieć. A zwłaszcza, jeśli kocur jeszcze mnie nie zaatakował. Podkreślam: jeszcze.
Odwróciłam się w stronę Darkheart'a. Mroczne serce... ciekawe, jakby jego matka przewidziała, jaki będzie w przyszłości...
Jednak on ani drgnął. Wpatrywał się w pustą przestrzeń, a jego wyraz pyska nic nie dawał po sobie poznać.
Zrobiłam kilka kroków, oczekując ruchu. Po kilkunastu sekundach usłyszałam, jak powoli udaje się w moją stronę. Nie robił tego ani zbyt głośno, ani zbyt cicho - wystarczająco, żebym usłyszała, że się porusza, i tak, żeby ktoś obcy się nie zorientował.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
< Darkheart? Wybacz, że dopiero teraz, i za jakość opka, ale ostatnio nie mogę się na niczym skupić... i do tego piszę na telefonie... wybacz. ;v>
-Kim jesteś? - zapytałam w ramach pytania numer jeden. Uznałam, że jeśli już z kimś rozmawiam, to wypadałoby znać jego imię...
-Darkheart. - odpowiedział, lustrując mnie uważnie wzrokiem. Nie była to do końca odpowiedź na moje pytanie, ale niech będzie.
-Przybyłeś sam? - zapytałam. Może nie było to zbyt trafne pytanie, które zmarnowałam, jeżeli jeśli doszłoby do walki, musiałam wiedzieć, czy będzie to wyrównana walka.
-Podróżuję samotnie. - odrzekł.
I ostatnie pytanie. Czułam, że innej szansy nie będzie, ale musiałam o to zapytać.
-Czego tu szukasz? Nie wiem, czy wiesz, ale jesteś na terenach Klanu Wilka.
Darkheart zmarszczył nos, analizując to, co przed chwilą powiedziałam.
-Jak już mówiłem, jestem... hmm... samotnym "podróżnikiem", jeśli można to tak nazwać. Natrafiłem na to miejsce przypadkowo. Możesz powtórzyć? Klan Wilka? - zapytał, patrząc mi w oczy.
-Owszem, Klan Wilka. Mogę Cię zaprowadzić do lidera, jeśli zechcesz.
Kocur zastanowił się. Dopiero teraz mogłam mu się przyjrzeć. Miał czarną, krótką sierść, z lekkim dodatkiem białego w kilku miejscach. Jego oczy były dwukolorowe, podobnie jak moje - jedno czerwone, a drugie zielone. Lewe, czerwone oko przecinała niezbyt przyjemna blizna. Zastanawiała mnie jego historia. Ta blizna z pewnością nie wydrapała się sama, a nie wyglądał też na kota, które całe życie spędził w domu ludzi, gdzie był rozpieszczany. Wręcz przeciwnie. Wyglądał, jakby wiele razy dostał od życia kopa w cztery litery. I zapewne się nie myliłam.
-Jeśli chcesz... - powiedział obojętnym tonem.
Uniosłam jedną brew, wstając jednocześnie, po czym zaczęłam iść w stronę miejsca Wolfstar'a. Jeśli na jego terenach grasuje obcy kot, powinien się o tym dowiedzieć. A zwłaszcza, jeśli kocur jeszcze mnie nie zaatakował. Podkreślam: jeszcze.
Odwróciłam się w stronę Darkheart'a. Mroczne serce... ciekawe, jakby jego matka przewidziała, jaki będzie w przyszłości...
Jednak on ani drgnął. Wpatrywał się w pustą przestrzeń, a jego wyraz pyska nic nie dawał po sobie poznać.
Zrobiłam kilka kroków, oczekując ruchu. Po kilkunastu sekundach usłyszałam, jak powoli udaje się w moją stronę. Nie robił tego ani zbyt głośno, ani zbyt cicho - wystarczająco, żebym usłyszała, że się porusza, i tak, żeby ktoś obcy się nie zorientował.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
< Darkheart? Wybacz, że dopiero teraz, i za jakość opka, ale ostatnio nie mogę się na niczym skupić... i do tego piszę na telefonie... wybacz. ;v>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz