Chyba każdy w jej klanie znał tę opowieść – opowieść o tym, jak on powstał. Nie była to wcale historia o bohaterskich wojownikach sprzed wieków, a o jednym, zwykłym kocurze imieniem Sparrowbeak, który przybył na te ziemie wiele lat temu. Odkrył on, że w jaskini pod wodospadem znajduje się głaz podobny do tego, znanego mu ze starego domu. Kiedy obok niego przenocował widział we śnie członków Klanu Gwiazd. Miejsce, które odkrył uznał za święte i zmienił swe imię na Sparrowstar. Po tym wydarzeniu wyzwolił kilka pupilków dwunożnych i dał im dom w lesie, gdzie założył swój klan – Klan Strumienia. Nie minął nawet rok, a klan stał się wielki i silny. Jedynym, co stanowiło dla kotów poważne zagrożenie były psy wędrujące do lasu. Koty doskonale odpierały ich ataki i królowały w puszczy… do czasu…
Pewnego dnia jeden z zaufanych wojowników – Snowball, znudzony władzą Sparrowstar’a zaatakował go odbierając mu przy tym jedno z żyć. Oburzony przywódca wygnał kocura z klanu, a wraz z nim jego partnerkę i dzieci. Rodzina zamieszkała na okolicznym terytorium, gdzie polowała i żyła przez dłuższy czas w spokoju. Snowball znał jednak doskonale sekrety lidera – wiedział, gdzie jest ukryta Świetlista Skała. Udało mu się tam dostać i dzielić sny z Klanem Gwiazd. Snowstar założył wraz ze swoją rodziną nowy klan – Klan Lasu. Urośli w siłę równie szybko, co ich sąsiedzi i stworzyli nową przeszkodę na drodze do władzy w lesie.
Od tamtego czasu klany pogrążone były w wojnie; okrutnej i brutalnej. Koty zaczęły przestrzegać Kodeksu Wojownika i traktowały go jak najwyższą świętość. Były to koty niezwykle honorowe – przestrzegały etykiety i wyznawały religię wojowników. Walka stała się dla nich codzienną czynnością, sprawiała im radość, a nawet była czymś w rodzaju wyróżnienia. Nikt nie przypuszczał, że pewnego dnia ten porządek zostanie zachwiany…
Był piękny, wiosenny dzień. Nikt w Klanie Strumienia nie spodziewał się, że dla Sweetheart będzie to dzień rozwiązania. Kotka ta uchodziła za najsłabszego wojownika w klanie – nie potrafiła polować, wspinać się po drzewach, walczyć… Nadawała się tylko do bycia królową i tylko nią była. Jej partner był jej zupełnym przeciwieństwem! No… prawie… Wildclaw był świetnym wojownikiem, ale miał to nieszczęście, że z każdej walki zostawała mu blizna. W wieku sześćdziesięciu ośmiu księżyców połowa jego futra była wyrwana, drugą pokrywały blizny, a na pysku widniała wielka szrama przechodząca przez lewe oko. Kocur na pewno nie czarował wyglądem, a już tym bardziej nie był niczym, czym można było się pochwalić. Sweetheart kochała go jednak – jego waleczne serce wojownika biło dla niej, dla pięknej, drobnej istoty.
Ich kocięta, jak przewidywał klan miały być piękne i silne. Bardzo się mylili! Trójka z nich zmarła kilka dni po narodzinach. Przeżyły jedynie dwie kotki. Jedna była bardzo podobna do matki, miała długą sierść i tą samą maść. Nazwano ją Longkit. Druga kotka wrodziła się w ojca. Była od niego jedynie nieco jaśniejsza i o wiele ładniejsza. Z całego rodzeństwa była najstarsza, a jako że urodziła się o świcie, wcześnie rano nazwana została Morningkit. Kotki spełniały ten warunek, którego nie spełniało ich rodzeństwo – były silne. To sprawiło, że zyskały szacunek wśród członków klanu, nawet tych najstarszych. Nawet dzień, w którym pierwszy raz opuściły norę królowych zapisał się na dobre w historii klanu.
Nie były tam jednak jedynymi kociętami. Oprócz nich wśród uczniów znaleźli się też trzej bracia – dzieci przywódczyni Watershine. Trening nie okazał się być dla kociąt niczym trudnym. Doskonale radzili sobie z zadaniami stawianymi im przez mentorów. Jednak kocurowi, który uczył Morningpaw – Liontailowi zawsze czegoś brakowało. Poddawał ją jak najcięższym treningom starając się, aby była w przyszłości dobrym wojownikiem. Zawsze ją poniżał i obrażał… Nie trudno się więc domyślić, że uczennica nie za bardzo go lubiła. Trening z Liontailem wyszedł jej jednak na dobre – mentorka jej siostry, która dawała jej dużo swobody nie wyszkoliła Longpaw tak, jak należało. Kotka stała się pośmiewiskiem rówieśników, a z czasem i całego klanu.
Choć Morningpaw chroniła siostrę jak mogła nie udało jej się uniknąć tego, ze została wojownikiem przed nią. Razem z jednym z synów Watershine, a raczej już Waterstar została mianowana wojownikiem i otrzymała nowe imię – Morningdew, od plamek na jej sierści przypominających krople rosy. Młody „książę” otrzymał imię Silvermeadow, od tego dnia byli praktycznie nierozłączni.
Kotka zakochała się w nim. Przestała już przykuwać tak dużą uwagę do reputacji siostry, która podupadła wraz z mianowaniem wojownikami braci Silvermeadow’a. Zatracając się w obowiązkach przestała z czasem zupełnie myśleć o siostrze. Ukończyła ona trening dopiero w wieku 14 księżyców otrzymując imię Longfur.
Uwadze Morningdew nie umykał żaden szczegół z życia jej ukochanego. Silvermeadow stał się jej oczkiem w głowie. Często go śledziła, polowała z nim i dzieliła języki. Niejednokrotnie uzupełniała jego trening własnym, o wiele większym doświadczeniem. Nie umknęło jej też to, że syn Waterstar bardzo często opuszczał terytorium Klanu Strumienia wędrując na tereny Klanu Lasu. Przez dłuższy czas bała się śledzić kocura, aż pewnego dnia uznała, że ma już dość czekania. Skradając się za nim dotarła w miejsce, gdzie spotykał się z kotką z tamtego klanu. Była bardzo oburzona tym, że koty dzieliły ze sobą języki. Co więcej matka jednego z nich była przywódczynią Klanu Strumienia! Od tego czasu dla Morningdew nic nie było takie samo. Nigdy nie powiedziała nikomu o potajemnym związku przyjaciela, zapomniała także o uczuciu, które do niego żywiła. Pragnęła zemścić się z złamanie jej serca.
C.D.N.
Pewnego dnia jeden z zaufanych wojowników – Snowball, znudzony władzą Sparrowstar’a zaatakował go odbierając mu przy tym jedno z żyć. Oburzony przywódca wygnał kocura z klanu, a wraz z nim jego partnerkę i dzieci. Rodzina zamieszkała na okolicznym terytorium, gdzie polowała i żyła przez dłuższy czas w spokoju. Snowball znał jednak doskonale sekrety lidera – wiedział, gdzie jest ukryta Świetlista Skała. Udało mu się tam dostać i dzielić sny z Klanem Gwiazd. Snowstar założył wraz ze swoją rodziną nowy klan – Klan Lasu. Urośli w siłę równie szybko, co ich sąsiedzi i stworzyli nową przeszkodę na drodze do władzy w lesie.
Od tamtego czasu klany pogrążone były w wojnie; okrutnej i brutalnej. Koty zaczęły przestrzegać Kodeksu Wojownika i traktowały go jak najwyższą świętość. Były to koty niezwykle honorowe – przestrzegały etykiety i wyznawały religię wojowników. Walka stała się dla nich codzienną czynnością, sprawiała im radość, a nawet była czymś w rodzaju wyróżnienia. Nikt nie przypuszczał, że pewnego dnia ten porządek zostanie zachwiany…
Był piękny, wiosenny dzień. Nikt w Klanie Strumienia nie spodziewał się, że dla Sweetheart będzie to dzień rozwiązania. Kotka ta uchodziła za najsłabszego wojownika w klanie – nie potrafiła polować, wspinać się po drzewach, walczyć… Nadawała się tylko do bycia królową i tylko nią była. Jej partner był jej zupełnym przeciwieństwem! No… prawie… Wildclaw był świetnym wojownikiem, ale miał to nieszczęście, że z każdej walki zostawała mu blizna. W wieku sześćdziesięciu ośmiu księżyców połowa jego futra była wyrwana, drugą pokrywały blizny, a na pysku widniała wielka szrama przechodząca przez lewe oko. Kocur na pewno nie czarował wyglądem, a już tym bardziej nie był niczym, czym można było się pochwalić. Sweetheart kochała go jednak – jego waleczne serce wojownika biło dla niej, dla pięknej, drobnej istoty.
Ich kocięta, jak przewidywał klan miały być piękne i silne. Bardzo się mylili! Trójka z nich zmarła kilka dni po narodzinach. Przeżyły jedynie dwie kotki. Jedna była bardzo podobna do matki, miała długą sierść i tą samą maść. Nazwano ją Longkit. Druga kotka wrodziła się w ojca. Była od niego jedynie nieco jaśniejsza i o wiele ładniejsza. Z całego rodzeństwa była najstarsza, a jako że urodziła się o świcie, wcześnie rano nazwana została Morningkit. Kotki spełniały ten warunek, którego nie spełniało ich rodzeństwo – były silne. To sprawiło, że zyskały szacunek wśród członków klanu, nawet tych najstarszych. Nawet dzień, w którym pierwszy raz opuściły norę królowych zapisał się na dobre w historii klanu.
Nie były tam jednak jedynymi kociętami. Oprócz nich wśród uczniów znaleźli się też trzej bracia – dzieci przywódczyni Watershine. Trening nie okazał się być dla kociąt niczym trudnym. Doskonale radzili sobie z zadaniami stawianymi im przez mentorów. Jednak kocurowi, który uczył Morningpaw – Liontailowi zawsze czegoś brakowało. Poddawał ją jak najcięższym treningom starając się, aby była w przyszłości dobrym wojownikiem. Zawsze ją poniżał i obrażał… Nie trudno się więc domyślić, że uczennica nie za bardzo go lubiła. Trening z Liontailem wyszedł jej jednak na dobre – mentorka jej siostry, która dawała jej dużo swobody nie wyszkoliła Longpaw tak, jak należało. Kotka stała się pośmiewiskiem rówieśników, a z czasem i całego klanu.
Choć Morningpaw chroniła siostrę jak mogła nie udało jej się uniknąć tego, ze została wojownikiem przed nią. Razem z jednym z synów Watershine, a raczej już Waterstar została mianowana wojownikiem i otrzymała nowe imię – Morningdew, od plamek na jej sierści przypominających krople rosy. Młody „książę” otrzymał imię Silvermeadow, od tego dnia byli praktycznie nierozłączni.
Kotka zakochała się w nim. Przestała już przykuwać tak dużą uwagę do reputacji siostry, która podupadła wraz z mianowaniem wojownikami braci Silvermeadow’a. Zatracając się w obowiązkach przestała z czasem zupełnie myśleć o siostrze. Ukończyła ona trening dopiero w wieku 14 księżyców otrzymując imię Longfur.
Uwadze Morningdew nie umykał żaden szczegół z życia jej ukochanego. Silvermeadow stał się jej oczkiem w głowie. Często go śledziła, polowała z nim i dzieliła języki. Niejednokrotnie uzupełniała jego trening własnym, o wiele większym doświadczeniem. Nie umknęło jej też to, że syn Waterstar bardzo często opuszczał terytorium Klanu Strumienia wędrując na tereny Klanu Lasu. Przez dłuższy czas bała się śledzić kocura, aż pewnego dnia uznała, że ma już dość czekania. Skradając się za nim dotarła w miejsce, gdzie spotykał się z kotką z tamtego klanu. Była bardzo oburzona tym, że koty dzieliły ze sobą języki. Co więcej matka jednego z nich była przywódczynią Klanu Strumienia! Od tego czasu dla Morningdew nic nie było takie samo. Nigdy nie powiedziała nikomu o potajemnym związku przyjaciela, zapomniała także o uczuciu, które do niego żywiła. Pragnęła zemścić się z złamanie jej serca.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz