Tak więc w siedzibie terminatorów znajdowało się aż osiem kotów, włączając w to Żmiję. A biorąc jeszcze pod uwagę to, że czwórka z nich była w pełni dorosła, a dwójka się do tego szybko zbliżała, łatwo się domyślić, iż był tłok i hałas.
Upolowała dzisiaj jednego królika, a także przebiegła długą trasę na polecenie Koniczynowej Łąki, która zdawała się w ogóle nie zmęczyć.
Czarnej szylkretce, w przeciwieństwie do rudej, łapy aż odpadały – jedyne czego teraz pragnęła, to ciszy i spokoju.
Ale nie. Oczywiście, że nie.
Brzączkowa Łapa gadała gdzieś z tyłu z Bobrzą Łapą, i nie byłoby to takie irytujące, gdyby nie to, iż do tego Mała Łapa rozmawiała wraz z Kozią Łapą, a Krowia Łapa rozrabiała, biegając po całym legowisku.
Żmija wbiła pazury w swe futro na głowie, kładąc po sobie uszy.
Tutaj się spać nie dało!
W końcu gwałtownie wstała, po czym wyszła, ku zdziwieniu tych mieszkańców legowiska, którzy nie byli na tyle zajęci, by jej nie zauważyć.
Usiadła niedaleko legowiska wojowników. Koty w obozie Klanu Burzy powoli przygotowywały się do spania – słońce już praktycznie zaszło, a długi cień Skruszonej Wierzy powoli przestawał być dobrze widoczny.
Tortie uniosła spojrzenie na niebo. Na zabarwionym sklepieniu świata migotały pierwsze gwiazdy, które czarno-ruda szybko rozpoznała.
Syriusz, Wenus, Wega, Arktur, Mars, Jowisz i inne takie.
Obserwowała jak kolejne i kolejne gwiazdy pojawiały się na niebie, podczas gdy czas płynął nieubłaganie, a kolejne koty kładły się w swoich legowiskach, aż nie pozostała jedynie ona – i strażnik.
Nie wiedziała nawet, kiedy sama zasnęła, a biały puch zaczął sypać, powoli pokrywając jej półdługie futro.
Dopiero znacznie później ktoś dostrzegł dziwną kupę śniegu i znalazł wyziębioną Żmijową Łapę, która została przeniesiona do medyka, by ją ogrzać.
Cóż, może i ta Pora Nagich Drzew była wyjątkowo ciepła, ale to nie oznaczało, iż siedzenie w nocy poza legowiskiem było dobrym pomysłem.
[349 słów, biegi długodystansowe]
[Przyznano 12%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz