Naprawdę nie widział co myślicie o kocicy, o jej rodzinie, a przede wszystkim właśnie o niej. Nasłuchał się co nieco na temat ich od innych kotów, więc śmiało mógł stwierdzić, że również byli dziwną rodziną. A mimo to Miodunka jako jeden z nielicznych kotów wykazywała względem niego jakieś zainteresowanie, nawet jeśli przypadkowo na siebie wpadali i chociażby z grzeczności wypadało zamienić parę słów. No i poza tym również tak jak i on nie przepadał za Fretką. To wystarczyło, aby w starszej kocicy jako tako widzieć przyjaciółkę.
Mniszek jednak nie był dobry w te klocki. Komunikacja, czy też właściwie zrozumienie innych kotów u niego leżało. Dlatego żył sobie własnym życiem w tej dziwnej społeczności zwanej Owocowym Lasem.
W odpowiedzi na pytanie szylkretki jedynie kiwnął łebkiem. W końcu dzięki Miodunce mógłby w jednej chwili przenieść więcej przydatnych rzeczy wprost do dziupli.
przed narodzinami Jarzębinki i Przypływ
Siedząc na drugim brzegu rzeki, czasami miał wrażenie, że widział przemykającą po drugiej stronie postać znajomej kocicy pomiędzy zaroślami. Jednak od spotkania z Sówka, nie decydował się na ponowne składanie wizyt członkom Owocowego Lasu. Midounka może i nie doniosłaby na niego Agrestowi czy zastępcom, ale kto wie, czy ktoś by ich nie zauważył. Ktoś komu Mniszek w szczególności się naraził, jak Krucha, w końcu również jak czekoladowa była zwiadowczynią. Już właściwie w trakcie spotkania z Sówka dużo ryzykował, a jednak nie powinien igrać z ogniem . Miał zostać ojcem. Musiał zadbać o swoją partnerkę i o kocięta, które lada moment się narodzą. Możliwe, że przez zamartwianie się nad tym co miało lada moment nadejść, dostał bólów głowy. Tak, to było jedyne wyjaśnienie. Dlatego nie zwlekając, zebrał się ze skały nad rzeką i ruszył do Wrzosa, mając nadzieję, że ten coś poradzi na dolegliwość vana.
Wyleczeni: Mniszek
Koniec sesji, dziękuję pięknie za nią
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz