*Dawno, przed karą dla Śnieżka*
- Gdzie ty byłeś? – zapytał. Śnieżna Łapa spojrzał na niego z przerażeniem w brązowych oczach, jednak szybko się opanował.
- Chcę zostać mistrzem, więc muszę więcej trenować, dlatego wstałem trochę wcześniej i poszłam pobiegać. – oznajmił spokojnie. Wojownik jeszcze chwilę mu się przyglądał. Biały był przekonany, że nie ma powodu do obaw, w końcu w jakimś stopniu nie kłamał. Chciał zostać mistrzem i biegał, choć nie było tego w planach, lecz mentor nie musiał tego wiedzieć. Jednak czy mógł być taki pewny?
- Idziemy na trening. – powiedział starszy kocur, na co uczeń odetchnął z ulgą. Wyszli z obozu i dopiero teraz Śnieżek poczuł, jak bardzo jest zmęczony i głodny.
***
Ciemność otaczała go z każdej strony, a drogę oświetlały tylko blade światło gwiazd. Biegł przez las, nie mogąc się doczekać spotkania ze Szczypiorkiem. Skręcił gwałtownie i pobiegł dalej prosto, aż dotarł na miejsce. Rozejrzał się, ale nigdzie nie zauważył swojego przyjaciela i ucznia. Siedział przez chwilę, zastanawiając się, kiedy samotnik przyjdzie. W końcu usłyszał czyjeś kroki. Obrócił się i zobaczył Szczypiorka.
- Hej Szczypio... – zaczął, ale urwał, gdy zauważył lekko krwawiącą ranę, na pysku kocura – Co się stało? – zapytał i podbiegł do niego. Samotnik lekko się odsunął, lecz uczeń przyciągnął go do siebie, by lepiej przyjrzeć się ranie.
- Moja matka przedawkowała pewne rośliny. – wyjaśnił cicho Szczypiorek i nagle poleciał do przodu, przewracając się, ponieważ biały przekręcił mu głowę. Śnieżna Łapa oglądał pysk z każdej strony, a przynajmniej się starał, ponieważ szary cały czas się wiercił i wyrywał.
- Nie ruszaj się, muszę to obejrzeć! – powiedział Śnieżek. Szczypiorek wreszcie przestał się ruszać, tylko uważnie przyglądał się uczniowi Klanu Wilka. Starszy udawał, że tego nie widzi. Nie wiedział, o co chodzi samotnikowi. Pierwszy raz ten go posłuchał, bez żadnego komentarza. Coś musiało być na rzeczy, ale uczeń jeszcze nie wiedział co.
- Trzeba iść po Kunią Norkę... Ale ona cię nie wyleczy... – mówił coś cicho, starając się nie zwracać uwagi na dziwne, jak na Szczypiorka, zachowanie. Zastanawiał się co zrobić i nagle do głowy wpadł mu pewien pomysł – Słuchaj przybłędo... – zaczął, mając nadzieję, że samotnik coś powie. Zawsze rzucał jakieś komentarze, gdy brązowooki tak na niego mówił. Tym razem była cisza – Spotkamy się w ciągu dnia, coś wymyślę i się spotkamy. Przyniosę zioła od medyczki, tylko muszę coś sobie zrobić. – wyjaśnił Śnieżek i wyciągnął pazury.
<Szczypiorku?>
[414 słów]
[Przyznano 4%]
[Przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz