Czuł jak stres rozlewa się po całym jego ciele. To nie tak miało wyglądać, nie tak! Spojrzał w kierunku Malwowego Rozkwitu, który im przerwał tą chwilę. Złość jaka nagle się w nim pojawiła, była ostra i intensywna. Miał ochotę podejść do wojownika i spoliczkować go za to co uczynił. W końcu obiecał dać im chwilę. Nie spodziewał się jednak, że tak szybko ta chwila minie, a kocur zacznie się zamartwiać. Gdyby pojawił się później, ba! Gdyby w ogóle dał im spędzić resztę dnia samotnie, to na pewno teraz w jego wnętrzu by tak nie wrzało.
Czemu świat był przeciwko niemu? Pragnął tylko dowiedzieć się czy Srebrny czuł to co on. Czy wodził za nim wzrokiem? Czy marzył nocami o pocałunku, który rozpamiętywał przez ten cały czas? W obozie nie mógł z nim porozmawiać, ponieważ był obserwowany przez matkę i siostry. Tylko tu... z dala od nich czuł, że odwaga do niego powraca. Chciał bardzo, wręcz desperacko poznać odpowiedzi. Chciał wiedzieć, czy robił sobie płonne nadzieje, czy może jednak w tym wszystkim było ziarno odwzajemnianego uczucia.
Ale nie... Znów przyjdzie mu się męczyć kolejne dni, szukając odpowiedniego momentu, aby zapytać Srebrnego o to wszystko.
Czuł jak niechciane łzy pojawiają się w jego oczach, ale szybko odwrócił głowę w bok. Właśnie, że im przerwano. Czemu przyjaciel podchodził do tego tak, jakby nic się nie działo? Czy naprawdę nie widział, że się męczył? A może specjalnie unikał tematu, bo sam nie był przekonany co do ich relacji?
— Tak... Możemy wracać — powiedział zimno.
Nie chciał tak zabrzmieć, ale kolejny raz będzie musiał to wszystko w sobie dusić. Nie był na tyle odważny, aby powiedzieć to w obozie, gdzie każdy mógł ich usłyszeć. Niezadowolony z obrotu spraw, skierował się z nimi z powrotem do obozu. Do więzienia, w którym musiał udawać, że wszystko było w jak najlepszym porządku, aby rodzina nie spostrzegła, że coś przed nimi ukrywał. Wtedy nie tylko straciłby Srebrnego, ale i drugą najważniejszą po nim społeczność, którą kochał całym sercem.
***
Kiedy wrócili do obozu był rozchwiany. Z jednej strony chciał spędzać dnie ze Srebrnym, z drugiej strony była rodzina, której nie mógł zaniedbać. Minęły kolejne księżyce, a on wciąż był w patowej sytuacji. Lew zaszła w ciąże, a on szukał drania, który jej to zrobił, by porządnie go sklepać. Problem był taki, że samotnik nawiał i nie wyglądało na to, aby chciał wrócić na tereny burzaków. Dlatego też coraz częściej czuł się zdenerwowany, zmęczony i miał powoli tego wszystkiego dość.
Nawet podczas trenowania ucznia, wydawał się zamyślony. Wciąż próbował poukładać sobie w głowie priorytety. Przez to, że brał tyle patroli czuł, że zaniedbuje przyjaciela. Musiał jednak pomścić siostrę... No i dochodziło do tego jeszcze odnalezienie mordercy jego ciotki.
To... nie było dla niego łatwe.
Czemu świat nie mógł być mniej skomplikowany? Czemu kazał mu wybierać pomiędzy rodziną, a własnym szczęściem? Oczywiście... w obozie zawsze wybierał matkę i siostry... Jednak to zmieniało się, gdy na polowaniu pojawiał się syn liderki.
Zapominał wtedy o wszystkim, ciesząc się jego towarzystwem niczym spragniony wody. Wtedy też czuł, jak te troski i napięcia znikają. Przy nim nie było problemów, a szara rzeczywistość zaczynała mienić się wieloma kolorami. Nie chciał tego porzucać... Chciał trwać w tym stanie do końca swojego życia, ale... Musiał wrócić. Musiał, bo wiedział, że jeżeli tego nie zrobi, a rodzina dowie się o jego uczuciach do nierudego, to straci nie tyle co Srebrnego, a bliskich, którzy tak wiele dla niego zrobili. Byłby egoistą, gdyby odrzucił ich miłość. Ale czasami łapał się na tym, że chętnie skupiłby się na sobie... W ramionach ukochanego.
Dlatego też cierpiał. Cierpiał, bowiem nie wiedział czy przyjaciel go kochał. Cierpiał, bo nie wiedział jak powiedzieć mu o uczuciach. Cierpiał, bo mógł go przecież odrzucić. Cierpiał, bo ciągle udawał, że u niego w porządku, udawał przed siostrami jak i matką, że wciąż starał się jak mógł, aby te były z niego dumne. Cierpiał, bo nie potrafił im powiedzieć prawdy, wiedząc że te by jej nie zaakceptowały. Cierpiał, bo wiedział, ze nawet ukochana siostra byłaby zdolna go zdradzić, gdyby podzielił się z nią swoimi problemami.
Na barkach niósł olbrzymi ciężar... Nie tyle co bycie praprawnukiem Piaskowej Gwiazdy, dziedzictwa rudości i przyszłości jako lider, ale i łatkę zdrajcy, którą starał się ukrywać przed bliskimi. Oni by mu nie wybaczyli. Oni by go zniszczyli.
***
To co stało się na zgromadzeniu nie pozwalało mu zasnąć. Słyszał słowa, które z jednej strony raniły mu serce, z drugiej powodowały przeogromne szczęście. W końcu... udało mu się zwierzyć ze swoich uczuć. Doszło do nowej ery w jego życiu. Teraz on i Srebrny byli parą. Oczywiście... pojawiały się przez to problemy. Musieli się ukrywać. Nie chciał tego... Marzyło mu się wtulenie w jego bok i spanie z nim na jednym legowisku... Mimo tego, że nie byli dość daleko, tak tęsknił za nim każdej nocy.
Ale ekscytacja na samą myśl, że ukochany zabierze go w teren, gdzie spędzą ten czas sam na sam, pod pozorem polowania, była cudowna. W wyobraźni widział już jak wspaniale się bawią. Jak bez przeszkód mogą być sobą... Nie umiał ukryć uśmiechu, gdy o tym myślał. Chciał być kochany, chciał zapomnieć o problemach w jego ramionach.
Dlatego też, gdy nastał świt zaprosił go na polowanie. Dopiero, gdy oddalili się znacznie od obozu, a w okolicy nikt się nie czaił, rzucił się na niego, powalając na ziemię.
— Tęskniłem — miauknął, wtulając nos w jego sierść, zapadając się w niej coraz bardziej.
<Srebrny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz