Otworzyłam oczy. Przede mną już bawiła się Króliczek z Rozmytkiem i Beżcią. Uśmiechnęłam się na ich widok. Choć było dużo pożywienia od kilku dni jadłam bardzo mało. Nie mogłam się doczekać, aż moje dzieci będą uczniami. Nudziło mi się tu. Nie widziałam się dość długo z kilkoma członkami. Poznałam też nowego medyka, przyszedł do mnie i powiedział, że jest nowy członkiem, zostaje medykiem itd. Obserwowałam maluchy, żeby nie bawili się zbyt ostro.
- Chcecie wyjść na zewnątrz? - zapytałam, a kociaki pokiwały wesoło głową. Wyszłam pierwsza, a reszta wybiegła za mną przy czym Rozmytek się przewrócił. Siostry zaczęły się z niego śmiać. Uśmiechnęłam się do niego i po chwili cała trójka biegała już po obozie. Bardzo chciałam wyjść z obozu, ale wiedziałam, że nie mogę. Nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadł Waleczne Serce.
- Chcesz wyjść na chwilę? - zapytał. Spojrzałam na niego, a ten już wiedział, że odpowiedź brzmi "tak". - Będę miał na nich oko. - dodał. Wstałam powoli i ruszyłam w kierunku wyjścia. Niedawno padało, więc na trawie była rosa, a na liściach krople deszczu. Wyszłam poza obóz i rozejrzałam się. Nie musiałam odejść daleko, żeby zauważyć jak kora i liście drzew połyskują w świetle słońca. Stałam pod drzewem, a krople spadające z liści delikatnie moczyły moją sierść. Wzięłam głęboki wdech i wróciłam do obozu. Usiadłam obok Walecznego.
- Za kilka dni zostaną uczniami. - uśmiechnął się.
- Już nie mogę się doczekać. - powiedziałam cicho i wtuliłam się w partnera.
***
Była noc. Czułam się nie za dobrze. Nasz medyk powiedział, że jestem chora na zielony kaszel, dlatego leżałam w legowisku chorych. Bałam się, że nie przeżyję, przecież ostatnio zrobiłam się taka słaba... Chociaż podobno to zabija tylko starszyznę i kociaki. Myśl, że jutro moje małe zostaną uczniami. Nagle zakręciło mi się w głowie. Nie mogę... jeszcze tylko kilka godzin do świtu. Nie miałam sił już walczyć, ale nie chciałam przestać. Kręciło mi się coraz bardziej, a przed oczami widziałam czarne plamy. Z tego wszystkiego zaczęłam tracić czucie w łapach. I ten ból...
- Nie... ja nie mogę... - powiedziałam, a przed oczami widziałam już tylko ciemność, czułam ból. Ten nagle ustąpił, poczułam się bezpieczna, jakby leżała przy mnie matka i wtedy ten nagły blask, który mnie oślepił.
Zobaczyłam koty, jaśniejsze niż normalne. Bił od nich delikatny biały blask a w sierść miały wplecione małe gwiazdy. Klan Gwiazd? Czy ja... umarłam? Nie... nie w takim momencie!
- Witamy w Klanie Gwiazdy. - powiedziała jedna kotka z ciepłym uśmiechem. Rozejrzałam się. Żadnych bliskich... Nikogo nie mam... Wszyscy są w Klanie Burzy który właśnie opuściłam.
- Beżowa Duszo. - powiedziała inna kotka i podeszła do mnie. Miałam wrażenie, że ją znam. Podszedł też jakiś kocur i kotka w moim wieku. Po chwili wszystko było już jasne, mogę poznać moją rodzinę.
- Chcecie wyjść na zewnątrz? - zapytałam, a kociaki pokiwały wesoło głową. Wyszłam pierwsza, a reszta wybiegła za mną przy czym Rozmytek się przewrócił. Siostry zaczęły się z niego śmiać. Uśmiechnęłam się do niego i po chwili cała trójka biegała już po obozie. Bardzo chciałam wyjść z obozu, ale wiedziałam, że nie mogę. Nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadł Waleczne Serce.
- Chcesz wyjść na chwilę? - zapytał. Spojrzałam na niego, a ten już wiedział, że odpowiedź brzmi "tak". - Będę miał na nich oko. - dodał. Wstałam powoli i ruszyłam w kierunku wyjścia. Niedawno padało, więc na trawie była rosa, a na liściach krople deszczu. Wyszłam poza obóz i rozejrzałam się. Nie musiałam odejść daleko, żeby zauważyć jak kora i liście drzew połyskują w świetle słońca. Stałam pod drzewem, a krople spadające z liści delikatnie moczyły moją sierść. Wzięłam głęboki wdech i wróciłam do obozu. Usiadłam obok Walecznego.
- Za kilka dni zostaną uczniami. - uśmiechnął się.
- Już nie mogę się doczekać. - powiedziałam cicho i wtuliłam się w partnera.
***
Była noc. Czułam się nie za dobrze. Nasz medyk powiedział, że jestem chora na zielony kaszel, dlatego leżałam w legowisku chorych. Bałam się, że nie przeżyję, przecież ostatnio zrobiłam się taka słaba... Chociaż podobno to zabija tylko starszyznę i kociaki. Myśl, że jutro moje małe zostaną uczniami. Nagle zakręciło mi się w głowie. Nie mogę... jeszcze tylko kilka godzin do świtu. Nie miałam sił już walczyć, ale nie chciałam przestać. Kręciło mi się coraz bardziej, a przed oczami widziałam czarne plamy. Z tego wszystkiego zaczęłam tracić czucie w łapach. I ten ból...
- Nie... ja nie mogę... - powiedziałam, a przed oczami widziałam już tylko ciemność, czułam ból. Ten nagle ustąpił, poczułam się bezpieczna, jakby leżała przy mnie matka i wtedy ten nagły blask, który mnie oślepił.
Zobaczyłam koty, jaśniejsze niż normalne. Bił od nich delikatny biały blask a w sierść miały wplecione małe gwiazdy. Klan Gwiazd? Czy ja... umarłam? Nie... nie w takim momencie!
- Witamy w Klanie Gwiazdy. - powiedziała jedna kotka z ciepłym uśmiechem. Rozejrzałam się. Żadnych bliskich... Nikogo nie mam... Wszyscy są w Klanie Burzy który właśnie opuściłam.
- Beżowa Duszo. - powiedziała inna kotka i podeszła do mnie. Miałam wrażenie, że ją znam. Podszedł też jakiś kocur i kotka w moim wieku. Po chwili wszystko było już jasne, mogę poznać moją rodzinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz