Wstałam wczesnym rankiem obudzona snem. Przedstawiał on ceremonię nadania imion wojownika. Widziałam tam Mistyshade, stał dumny ale jakoś smutny. Gdy wreszcie otworzyłam oczy usiadłam na posłaniu i spojrzałam w dół. Mistyshade. To kot który przyprawia mnie o dreszcze gdy tylko na mnie spojrzy swymi pięknymi błękitnymi oczami. Zaczyna mi się robić ciepło kiedy siedzę obok nie mówiąc nic, po prostu trwając obok. W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że mogę być chora, więc zeszłam z posłania z zamiarem odwiedzenia medyczki. Może ona ma coś na tą przypadłość. Gdy tylko wyszłam z obozu dostrzegłam falujące na wietrze, szare futro, u bram obozu. Mistyshade. Zapomniałam o mojej misji i ruszyłam w jego stronę. Podkradłam się cicho i wlepiłam w niego ciepłe spojrzenie.
-Skończyła się warta, co?- zapytałam radośnie. Kot zerknął tylko na mnie, nie odzywając się. No tak, czuwanie.
-Możesz już mówić, patrol poszedł- odparłam przyjaźnie. Mistyshade odetchnął z ulgą.
-Nareszcie! Myślałem, że tu zamarznę!- zaczął się skarżyć. Wstał i przeciągnął się. Usłyszałam jak kilka kości w jego ciele strzeliło. W jednej chwili przypomniało mi się moje czuwanie. Zaśmiałam się w duchu.
-Spokojnie, masz wystarczająco tłuszczu, nie zamarzniesz - dogryzł mu biały kot i uśmiechnął się szyderczo. Mistyshade rzucił mu udawane wściekłe spojrzenia. Dwa koty oddaliły się i zostałam sama z Mistyshade.
-Oh! Musisz być śpiący- zreflektowałam się- chodź, zaprowadzę cię do legowiska!
Kot kiwnął głową i poszedł za mną. Po chwili zdałam sobie sprawę iż on musi wiedzieć gdzie jest legowisko wojowników, to oczywiste! Skarciłam siebie za taką głupotę, lecz nic nie powiedziałam.
-Ta noc była chyba najchłodniejszą w całym roku!- prychnął kot.
-Nie wiem, może nie byłeś na dworze w środku Pory Nagich Drzew?- zaśmiałam się.
-A co, ty byłaś?- zainteresował się nagle. Uśmiechnęłam się tajemniczo i rzuciłam mu szybkie spojrzenie.
-Może...- odparłam cicho specjalnie przeciągając ostatnią literę.
-No ej! Powiedz!- błagał Mistyshade. Zaśmiałam się i odwróciłam łepek w jego stronę. W jednej chwili kit skoczył na mnie i przyszpilił do podłoża. Zaczęłam się cicho śmiać. Czułam jego ciepłe spojrzenie na sobie.
-No powiedz! Nie wygadam!- prosił dalej z uśmiechem na pysku. Uspokoiłam się wciąż wpatrując się w jego niebieskie oczy.
-Wiesz...czasem nie mogę spać to sobie wychodzę, posiedzieć i pomyśleć- ujawniłam swą tajemnice. Mistyshade rzucił mi podejrzliwe spojrzenie i dał mi wstać.
-Oh Spottedtail, nie wiedziałem, że masz problemy ze snem. Obiecuje, od teraz będziesz spać spokojnie, ja będę czuwał przy tobie, nie dopuszczę abyś była zmęczona na kolejny dzień!- zażartował sobie. Szturchnęłam go nosem w bok.
-Dzięki. No a teraz leć spać!- rozkazałam. Mistyshade kiwnął głową i skoczył do legowiska. Uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z obozu. Czas zapolować.
--------------------------------------------
Wróciłam do obozu niosąc królika i myszkę w pysku. Rzuciłam je na stertę i poczekałam aż każdy weźmie po czym zabrałam dla siebie ziębę. Usiadłam w kącie obozu i rozpoczęłam jedzenie.
-Mogę?- usłyszałam znajomy głos. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Mistyshade z królikiem w pysku. Wyglądał bardzo uroczo. Z uśmiechem na pysku kiwnęłam łebkiem. Kot od razu rzucił się na jedzenie i pożarł je w kilka kęsów. Oblizał pysk i usiadł wyczekując na mnie. Kilka sekund potem i aj dokończyłam posiłek. Oblizałam swój pyszczek i spojrzałam na Mistyshade. Ten podszedł bliżej i zmierzył mnie wzrokiem. Czy mi się wydaje, czy on bardziej urósł?! Przymknęłam oczy i liznęłam go za uszami następnie po karku. Był czas dzielenia języków. Czułam się trochę dziwnie i nieswojo czyszcząc Mistyshade, jednak było to miłe. Gdy upewniłam się że kark jest odpowiednio czysty przeszłam do pleców. Usłyszałam ciche mruczenie kocura. Zaśmiałam się ucieszona tą wiadomością. Po chwili przestałam i odsunęłam się. Zauważyłam że Mistyshade miał przymknięte oczy. Kot zbliżył się do mnie i teraz on czyścił mi kark.
<< Mistyshade, ,,przyjacielu"? ^3^>>
-Skończyła się warta, co?- zapytałam radośnie. Kot zerknął tylko na mnie, nie odzywając się. No tak, czuwanie.
-Możesz już mówić, patrol poszedł- odparłam przyjaźnie. Mistyshade odetchnął z ulgą.
-Nareszcie! Myślałem, że tu zamarznę!- zaczął się skarżyć. Wstał i przeciągnął się. Usłyszałam jak kilka kości w jego ciele strzeliło. W jednej chwili przypomniało mi się moje czuwanie. Zaśmiałam się w duchu.
-Spokojnie, masz wystarczająco tłuszczu, nie zamarzniesz - dogryzł mu biały kot i uśmiechnął się szyderczo. Mistyshade rzucił mu udawane wściekłe spojrzenia. Dwa koty oddaliły się i zostałam sama z Mistyshade.
-Oh! Musisz być śpiący- zreflektowałam się- chodź, zaprowadzę cię do legowiska!
Kot kiwnął głową i poszedł za mną. Po chwili zdałam sobie sprawę iż on musi wiedzieć gdzie jest legowisko wojowników, to oczywiste! Skarciłam siebie za taką głupotę, lecz nic nie powiedziałam.
-Ta noc była chyba najchłodniejszą w całym roku!- prychnął kot.
-Nie wiem, może nie byłeś na dworze w środku Pory Nagich Drzew?- zaśmiałam się.
-A co, ty byłaś?- zainteresował się nagle. Uśmiechnęłam się tajemniczo i rzuciłam mu szybkie spojrzenie.
-Może...- odparłam cicho specjalnie przeciągając ostatnią literę.
-No ej! Powiedz!- błagał Mistyshade. Zaśmiałam się i odwróciłam łepek w jego stronę. W jednej chwili kit skoczył na mnie i przyszpilił do podłoża. Zaczęłam się cicho śmiać. Czułam jego ciepłe spojrzenie na sobie.
-No powiedz! Nie wygadam!- prosił dalej z uśmiechem na pysku. Uspokoiłam się wciąż wpatrując się w jego niebieskie oczy.
-Wiesz...czasem nie mogę spać to sobie wychodzę, posiedzieć i pomyśleć- ujawniłam swą tajemnice. Mistyshade rzucił mi podejrzliwe spojrzenie i dał mi wstać.
-Oh Spottedtail, nie wiedziałem, że masz problemy ze snem. Obiecuje, od teraz będziesz spać spokojnie, ja będę czuwał przy tobie, nie dopuszczę abyś była zmęczona na kolejny dzień!- zażartował sobie. Szturchnęłam go nosem w bok.
-Dzięki. No a teraz leć spać!- rozkazałam. Mistyshade kiwnął głową i skoczył do legowiska. Uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z obozu. Czas zapolować.
--------------------------------------------
Wróciłam do obozu niosąc królika i myszkę w pysku. Rzuciłam je na stertę i poczekałam aż każdy weźmie po czym zabrałam dla siebie ziębę. Usiadłam w kącie obozu i rozpoczęłam jedzenie.
-Mogę?- usłyszałam znajomy głos. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Mistyshade z królikiem w pysku. Wyglądał bardzo uroczo. Z uśmiechem na pysku kiwnęłam łebkiem. Kot od razu rzucił się na jedzenie i pożarł je w kilka kęsów. Oblizał pysk i usiadł wyczekując na mnie. Kilka sekund potem i aj dokończyłam posiłek. Oblizałam swój pyszczek i spojrzałam na Mistyshade. Ten podszedł bliżej i zmierzył mnie wzrokiem. Czy mi się wydaje, czy on bardziej urósł?! Przymknęłam oczy i liznęłam go za uszami następnie po karku. Był czas dzielenia języków. Czułam się trochę dziwnie i nieswojo czyszcząc Mistyshade, jednak było to miłe. Gdy upewniłam się że kark jest odpowiednio czysty przeszłam do pleców. Usłyszałam ciche mruczenie kocura. Zaśmiałam się ucieszona tą wiadomością. Po chwili przestałam i odsunęłam się. Zauważyłam że Mistyshade miał przymknięte oczy. Kot zbliżył się do mnie i teraz on czyścił mi kark.
<< Mistyshade, ,,przyjacielu"? ^3^>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz