Ciąża? To coś cudownego! Spojrzałem oszołomiony na Morningdew, przecież mówiła, że ona nie może mieć młodych. To jeszcze lepiej. Wlepiłem w nią swe spojrzenie, dopóki nasze wzroki nie spotkały się. Spojrzałem na medyczkę. Po chwili ciszy podszedłem do Morningdew. Polizałem między uszami czule i uśmiechnąłem się.
- Nasz klan się powiększy. - powiedziałem z radością. Morning uśmiechnęła się, Frostedfern - nasz medyczka też chyba uciszyła się z tego powodu. Po chwili wyszedłem wraz z Morningdew.
Niedługo potem cały klan dowiedział się o nowinie. Oby tylko nikt nas nie zaatakował.
Postanowiłem pójść na obchód. Zabrałem ze sobą Nightmareshadow. Po kilku chwilach zwęszyłem zapach Kanu Klifu zbyt blisko grani, a nawet na naszym terytorium. Zapach był bardzo świeży "Może jeszcze tu są?!" - pomyślałem i rzuciłem się do przodu. Niedaleko przede mną pojawiła się kotka z poranioną nogą. Dałem znak ogonem kocurowi za mną by odszedł. Po chwili byłem sam.
- Co robisz na moich terenach? Po co tu przychodzisz? Po śmierć? - wysyczałem i wyskoczyłem. Kotka zrobiła unik i zaczęła biec jak najszybciej mogła na teren klanu. Jednak jej noga znacznie ją spowalniała. Ruszyłem biegiem i zagrodziłem jej drogę. Kotka odskoczyła w bok i zrobiła mi ranę na środku grzbietu. Zawyłem cicho z bólu lecz się opamiętałem, szybko rzuciłem się na przeciwnika i złapałem za ogon. Kotka zaczęła się szarpać. Zacząłem zaciskać szczęki. Po chwili puściłem i zacząłem szarżować na nią. Wtedy usłyszałem głos kolejnego kota z Klanu Klifu:
- Vindictiveeye!
- Powiedz 'Pa, pa'! - powiedziałem cicho do ucha i wykonałem cios ostateczny. Po chwili padła martwa. Kocur widząc to rzucił się na mnie. Obróciłem się. Kot przygwoździł mnie do ziemi. Odepchnąłem go tylnymi nogami i zacząłem biec ostatkiem sił do obozu. Na szczęście kot niedługo potem zawrócił. Zwolniłem. Byłem tuż przy wejściu.
W obozie pierwsza zobaczyła mnie Morningdew. Miałem krew na pysku, plecach i na łapach.
<Morningdew?>
- Nasz klan się powiększy. - powiedziałem z radością. Morning uśmiechnęła się, Frostedfern - nasz medyczka też chyba uciszyła się z tego powodu. Po chwili wyszedłem wraz z Morningdew.
***
Niedługo potem cały klan dowiedział się o nowinie. Oby tylko nikt nas nie zaatakował.
Postanowiłem pójść na obchód. Zabrałem ze sobą Nightmareshadow. Po kilku chwilach zwęszyłem zapach Kanu Klifu zbyt blisko grani, a nawet na naszym terytorium. Zapach był bardzo świeży "Może jeszcze tu są?!" - pomyślałem i rzuciłem się do przodu. Niedaleko przede mną pojawiła się kotka z poranioną nogą. Dałem znak ogonem kocurowi za mną by odszedł. Po chwili byłem sam.
- Co robisz na moich terenach? Po co tu przychodzisz? Po śmierć? - wysyczałem i wyskoczyłem. Kotka zrobiła unik i zaczęła biec jak najszybciej mogła na teren klanu. Jednak jej noga znacznie ją spowalniała. Ruszyłem biegiem i zagrodziłem jej drogę. Kotka odskoczyła w bok i zrobiła mi ranę na środku grzbietu. Zawyłem cicho z bólu lecz się opamiętałem, szybko rzuciłem się na przeciwnika i złapałem za ogon. Kotka zaczęła się szarpać. Zacząłem zaciskać szczęki. Po chwili puściłem i zacząłem szarżować na nią. Wtedy usłyszałem głos kolejnego kota z Klanu Klifu:
- Vindictiveeye!
- Powiedz 'Pa, pa'! - powiedziałem cicho do ucha i wykonałem cios ostateczny. Po chwili padła martwa. Kocur widząc to rzucił się na mnie. Obróciłem się. Kot przygwoździł mnie do ziemi. Odepchnąłem go tylnymi nogami i zacząłem biec ostatkiem sił do obozu. Na szczęście kot niedługo potem zawrócił. Zwolniłem. Byłem tuż przy wejściu.
W obozie pierwsza zobaczyła mnie Morningdew. Miałem krew na pysku, plecach i na łapach.
<Morningdew?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz