Rzuciłam obok niej swojego wróbla. Kotka wydawała mi się przyjazna, polubiłam ją. Była dość szalona i nie bała się wyzwań, była taka jak ja! Powoli jadłam co raz spoglądając na kotkę która już połknęła swoją mysz. Oblizała pysk i usiadła wyczekując. Pochłonęłam swoje jedzenie i szybko dołączyłam do niej.
- To co teraz robimy?- spytałam patrząc na kotkę. Ta tylko polizała swoją łapkę. Chyba nie była skora do odpowiedzi. Westchnęłam i już miałam odejść kiedy kotka szturchnęła mnie łapą.
- A ty gdzie? Może załapiemy się na nocny patrol?- miauknęła i wyszczerzyła kły w uśmiech. Kiwnęłam głową i razem z nią pobiegłam do liderki. Ta aktualnie kończyła rozmowę z jakimś kotem.
- Warstar, czy jest ktoś na patrol nocny?- zapytała uroczo Leafstripe. Liderka pokręciła przecząco głową i pomachała ogonem.
- Nie. Jeżeli chcecie możecie iść. Wiecie kiedy wrócić- odparła po czym odwróciła się i odeszła. Zawsze dziwiła mnie jej chłodna postawa i znudzenie. Razem z Leafstripe czekałyśmy aż słońce zajdzie za horyzont. Siedziałyśmy przy wyjściu z obozu wyglądając za innym patrolem. Nie lubiłam tej ciszy która wisiała nad nami. Słychać było tylko nasze oddechy i cichy szmer gałęzi. Zima powoli odpuszczała, jednak nadal był widoczny śnieg. Po tej długiej, cichej przerwie w końcu odważyłam się odezwać:
- Leafstripe, od jak dawna jesteś w tym klanie?- zapytałam szukając jakiegokolwiek tematu. Wojowniczka odwróciła się w moją stronę i zmierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Powiedzmy, że pamiętam czasy kiedy nie było tych młodzików- tu kiwnęła łebkiem na Immortalspirit który krzątał się po obozie, latając w prawo i lewo- pamiętam też jak Wolfstar tutaj rządził. Stare czasy...
Kotka posmutniała i skuliła się, jednak szybko ponownie wróciła do starego stanu rzeczy.
- Ah rozumiem...Wolfstar naprawdę był dobrym liderem- mruknęłam bardziej do siebie. Leafstripe usłyszała to i szturchnęła mnie łapką.
- Jestem pewna, że by ciebie polubił- odparła i wyskoczyła z obozu- chodź, widzę zbliżający się patrol.
Ruszyłam za nią i po chwili minęliśmy kilka kotów, które tylko mruknęły coś o ,,braku zagorzenia". Niczym dwie błyskawice puściłyśmy się galopem przez podmokłe równiny. Naszym celem były dziś granice z klanem Nocy. Jakoś ostatnio nie mamy z nimi zbyt dobrych relacji, chyba zawsze tak było.
Biegłyśmy przez równiny, bez odpoczynku. Dopiero kilka metrów przed Drogą Grzmotu przysiadłyśmy na mały odpoczynek. Leafstripe była bardzo szybka, co mnie zdziwiło. Kotka była bardzo puchata i sądziłam, że futro ją spowalnia, a w rzeczywistości było odwrotnie. Po chwili przerwy znalazłyśmy się idealnie przed drogą.
-Przechodziłaś kiedyś?- zapytała mnie nagle kotka i rzuciła mi rozbawione spojrzenie. Machnęłam przecząco głową. Wojowniczka westchnęła i odwróciła się do mnie.
-Kiedy usłyszysz mój sygnał biegnij ile sił w łapach, nie odwracaj się- przedstawiła mi po czym wyjrzała na Drogę. Po chwili usłyszałam sygnał, czyli głośne miauknięcie. Ruszyłam prędko i wbiegłam na drogę. Tak jak kazała, nie patrzyłam w tył. Biegłam tak póki nie przyjrzałam się z bliska drzewu. Wpadłam na nie i uderzyłam się w łeb. Syknęłam po czym usłyszałam za sobą śmiech. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam rozbawioną kotkę.
- To takie śmieszne?
- A żebyś wiedziała!- odparła i pobiegła do przodu.
W końcu znalazłyśmy się obok granicy. Pod osłoną nocy przemieszczaliśmy się po lasku niezauważalne. Zaczęłyśmy węszyć w poszukiwaniu obcych kotów, jednak niczego nie wyczułyśmy. Po chwili Leafstripe poderwała się na równe łapy. Sierść zjeżyła jej się na karku i pobiegła na skraj naszego terenu. Podreptałam za nią i zauważyłam inny patrol, klanu Nocy. Trzy, ogromne koty spacerowały sobie po Słonecznych Skałach, jakby nigdy nic. Oczy Leafstripe zważyły się, kotka odsłoniła kły. Patrzyłam na nią ze zmieszanym wyrazem psyka, o co jej chodziło?
- Wiesz czyje były kiedyś te Skały?- zapytała mnie retorycznie. Od razu pojęłam, oni je nam zagarnęli. Chodź jestem nowa w klanie, to i tak w żyłach zaczęła burzyć mi się krew. Sierść na karku stanęła mi niemal od razu. W pewnym momencie Klan Nocy zaczął węszyć podejrzliwie. Po chwili zwrócili oczy w naszą stronę. Obrzucili nas zimnym spojrzeniem, pełnym zdenerwowania i determinacji. Leafstripe machnęła ogonem i odeszła z gracją. Teraz patrol patrzył tylko na mnie. Nie zaatakują mnie, jestem na własnych terenach, mam prawo je patrolować. Spojrzałam na nich z brakiem zaufania i pobiegłam za kotką. Szła ona cała spięta i z zaciętym wyrazem pyska.
- Czasem chciałabym się ich po prostu pozbyć- syknęła. Przytaknęłam ze wzrokiem wbitym w ziemie. Coraz bardziej czułam się jak pełnoprawny członek tego klanu. Odczuwałam wściekłość na wieść o zagarnięci terenów, których nawet nie pamiętam, nawet źle myślałam teraz o Klanie Nocy. Niegdyś neutralny dla mnie, teraz był mi wrogi. To chyba dobrze.
Nawet nie zauważyłam jak znalazłam się obok Drogi Grzmotu. Leafstripe przebiegła pierwsza, a ja, nieumyślnie, ruszyłam chwilę za nią. Kotka była po drugiej stronie a ja nadal biegłam zamyślona po asfalcie. Po chwili jednak zaczęłam zwalniać. A co się stanie jak Klan Nocy zagarnie i inne nasze tereny? Co jak rozpęta się wojna? Czy podołam jako obrońca klanu? Te pytania mnie zadręczały...
-SPOTTEDTAIL!- do moich uszu przedarł się przeraźliwy krzyk Leafstripe. Ogarnęłam iż stoję na drodze a na mnie zmierza potwór. Wciąż przyśpieszał. Ze strachu nie mogłam się ruszyć. Czekałam. Gdy potwór był już na długość kociego ogona uchyliłam się. Usłyszałam tylko głośny zgrzyt. Po chwili otworzyłam oczy. Żyłam. Nie wiele myśląc wstałam i zeszłam oszołomiona z ulicy. Przyszłam do Leafstripe trzęsąc się ze strachu. Spojrzałam na kotkę. Miała utkwiony wzrok w mojej tylnej części. Zaskoczona poruszyłam tylimi łapami, były całe, jednak dy chciałam poruszyć ogonem, nic się nie stało. Nie czułam go. Przerażona odwróciłam się by go zobaczyć. Był kompletnie zmasakrowany, nawet nie przypominał ogona.
- Sp-spotted?- jęknęła Leafstripe patrząc na mnie oszołomiona.
- Ja...ja go nie czuję....- mruknęłam. Spróbowałam przejść kawałek i od razu się zachwiałam. Jakbym szła po nierównej nawierzchni. Przysiadłam w końcu i wbiłam wzrok w ziemię.
<<Leafstripe?>>
- To co teraz robimy?- spytałam patrząc na kotkę. Ta tylko polizała swoją łapkę. Chyba nie była skora do odpowiedzi. Westchnęłam i już miałam odejść kiedy kotka szturchnęła mnie łapą.
- A ty gdzie? Może załapiemy się na nocny patrol?- miauknęła i wyszczerzyła kły w uśmiech. Kiwnęłam głową i razem z nią pobiegłam do liderki. Ta aktualnie kończyła rozmowę z jakimś kotem.
- Warstar, czy jest ktoś na patrol nocny?- zapytała uroczo Leafstripe. Liderka pokręciła przecząco głową i pomachała ogonem.
- Nie. Jeżeli chcecie możecie iść. Wiecie kiedy wrócić- odparła po czym odwróciła się i odeszła. Zawsze dziwiła mnie jej chłodna postawa i znudzenie. Razem z Leafstripe czekałyśmy aż słońce zajdzie za horyzont. Siedziałyśmy przy wyjściu z obozu wyglądając za innym patrolem. Nie lubiłam tej ciszy która wisiała nad nami. Słychać było tylko nasze oddechy i cichy szmer gałęzi. Zima powoli odpuszczała, jednak nadal był widoczny śnieg. Po tej długiej, cichej przerwie w końcu odważyłam się odezwać:
- Leafstripe, od jak dawna jesteś w tym klanie?- zapytałam szukając jakiegokolwiek tematu. Wojowniczka odwróciła się w moją stronę i zmierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Powiedzmy, że pamiętam czasy kiedy nie było tych młodzików- tu kiwnęła łebkiem na Immortalspirit który krzątał się po obozie, latając w prawo i lewo- pamiętam też jak Wolfstar tutaj rządził. Stare czasy...
Kotka posmutniała i skuliła się, jednak szybko ponownie wróciła do starego stanu rzeczy.
- Ah rozumiem...Wolfstar naprawdę był dobrym liderem- mruknęłam bardziej do siebie. Leafstripe usłyszała to i szturchnęła mnie łapką.
- Jestem pewna, że by ciebie polubił- odparła i wyskoczyła z obozu- chodź, widzę zbliżający się patrol.
Ruszyłam za nią i po chwili minęliśmy kilka kotów, które tylko mruknęły coś o ,,braku zagorzenia". Niczym dwie błyskawice puściłyśmy się galopem przez podmokłe równiny. Naszym celem były dziś granice z klanem Nocy. Jakoś ostatnio nie mamy z nimi zbyt dobrych relacji, chyba zawsze tak było.
Biegłyśmy przez równiny, bez odpoczynku. Dopiero kilka metrów przed Drogą Grzmotu przysiadłyśmy na mały odpoczynek. Leafstripe była bardzo szybka, co mnie zdziwiło. Kotka była bardzo puchata i sądziłam, że futro ją spowalnia, a w rzeczywistości było odwrotnie. Po chwili przerwy znalazłyśmy się idealnie przed drogą.
-Przechodziłaś kiedyś?- zapytała mnie nagle kotka i rzuciła mi rozbawione spojrzenie. Machnęłam przecząco głową. Wojowniczka westchnęła i odwróciła się do mnie.
-Kiedy usłyszysz mój sygnał biegnij ile sił w łapach, nie odwracaj się- przedstawiła mi po czym wyjrzała na Drogę. Po chwili usłyszałam sygnał, czyli głośne miauknięcie. Ruszyłam prędko i wbiegłam na drogę. Tak jak kazała, nie patrzyłam w tył. Biegłam tak póki nie przyjrzałam się z bliska drzewu. Wpadłam na nie i uderzyłam się w łeb. Syknęłam po czym usłyszałam za sobą śmiech. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam rozbawioną kotkę.
- To takie śmieszne?
- A żebyś wiedziała!- odparła i pobiegła do przodu.
W końcu znalazłyśmy się obok granicy. Pod osłoną nocy przemieszczaliśmy się po lasku niezauważalne. Zaczęłyśmy węszyć w poszukiwaniu obcych kotów, jednak niczego nie wyczułyśmy. Po chwili Leafstripe poderwała się na równe łapy. Sierść zjeżyła jej się na karku i pobiegła na skraj naszego terenu. Podreptałam za nią i zauważyłam inny patrol, klanu Nocy. Trzy, ogromne koty spacerowały sobie po Słonecznych Skałach, jakby nigdy nic. Oczy Leafstripe zważyły się, kotka odsłoniła kły. Patrzyłam na nią ze zmieszanym wyrazem psyka, o co jej chodziło?
- Wiesz czyje były kiedyś te Skały?- zapytała mnie retorycznie. Od razu pojęłam, oni je nam zagarnęli. Chodź jestem nowa w klanie, to i tak w żyłach zaczęła burzyć mi się krew. Sierść na karku stanęła mi niemal od razu. W pewnym momencie Klan Nocy zaczął węszyć podejrzliwie. Po chwili zwrócili oczy w naszą stronę. Obrzucili nas zimnym spojrzeniem, pełnym zdenerwowania i determinacji. Leafstripe machnęła ogonem i odeszła z gracją. Teraz patrol patrzył tylko na mnie. Nie zaatakują mnie, jestem na własnych terenach, mam prawo je patrolować. Spojrzałam na nich z brakiem zaufania i pobiegłam za kotką. Szła ona cała spięta i z zaciętym wyrazem pyska.
- Czasem chciałabym się ich po prostu pozbyć- syknęła. Przytaknęłam ze wzrokiem wbitym w ziemie. Coraz bardziej czułam się jak pełnoprawny członek tego klanu. Odczuwałam wściekłość na wieść o zagarnięci terenów, których nawet nie pamiętam, nawet źle myślałam teraz o Klanie Nocy. Niegdyś neutralny dla mnie, teraz był mi wrogi. To chyba dobrze.
Nawet nie zauważyłam jak znalazłam się obok Drogi Grzmotu. Leafstripe przebiegła pierwsza, a ja, nieumyślnie, ruszyłam chwilę za nią. Kotka była po drugiej stronie a ja nadal biegłam zamyślona po asfalcie. Po chwili jednak zaczęłam zwalniać. A co się stanie jak Klan Nocy zagarnie i inne nasze tereny? Co jak rozpęta się wojna? Czy podołam jako obrońca klanu? Te pytania mnie zadręczały...
-SPOTTEDTAIL!- do moich uszu przedarł się przeraźliwy krzyk Leafstripe. Ogarnęłam iż stoję na drodze a na mnie zmierza potwór. Wciąż przyśpieszał. Ze strachu nie mogłam się ruszyć. Czekałam. Gdy potwór był już na długość kociego ogona uchyliłam się. Usłyszałam tylko głośny zgrzyt. Po chwili otworzyłam oczy. Żyłam. Nie wiele myśląc wstałam i zeszłam oszołomiona z ulicy. Przyszłam do Leafstripe trzęsąc się ze strachu. Spojrzałam na kotkę. Miała utkwiony wzrok w mojej tylnej części. Zaskoczona poruszyłam tylimi łapami, były całe, jednak dy chciałam poruszyć ogonem, nic się nie stało. Nie czułam go. Przerażona odwróciłam się by go zobaczyć. Był kompletnie zmasakrowany, nawet nie przypominał ogona.
- Sp-spotted?- jęknęła Leafstripe patrząc na mnie oszołomiona.
- Ja...ja go nie czuję....- mruknęłam. Spróbowałam przejść kawałek i od razu się zachwiałam. Jakbym szła po nierównej nawierzchni. Przysiadłam w końcu i wbiłam wzrok w ziemię.
<<Leafstripe?>>
Ja wiem, czyje były. Należały do Klanu Słońca. Koty z Klanu Nocy często spotykają tu Stoneclaw'a (ostatniego, żyjącego członka). Jeszcze wcześniej koty z Klanu Rzeki i Klanu Pioruna/Gromu rywalizowały o to terytorium.
OdpowiedzUsuńMieliście pecha, bo tylko czasami wysyłamy tam patrol, żeby oznaczyć terytorium (szkoda sił na ciągłe przepływanie rzeki)
A tak z innej beki, Spotted musisz się spotkać z Torn! Na starość też nazwiemy cię Torntai!
OdpowiedzUsuńPo co spotkać Torn? ;-;
UsuńŻeby mogła się posmiać
UsuńTorn ma się śmiać czy Spotted XDDDD
UsuńAlbo obie XD
Pójdą na kebsa z myszami <3 XD