Jeden z pierwszych dni w klanie nie były łatwe. Dostałem porcje wiedzy która pomogła mi przeżyć. Chodziłem przy rzece. Dobiegł mnie zapach mięsa. Pobiegłem w tamtym kierunku. Musiałem przeskoczył przez rzekę, wziąłem rozbieg. Skoczyłem. I cudem wylądowałem na 4 łapach, bo wielka ryba postanowiła mieć porę obiadową.
Zapłacisz za to, moja rybko - pomyślałem i wbiłem pazur rybie prosto w oko. Nagle wpadłem do wody z rybą która pociągnęła mnie ku sobie. Zacząłem się szamotać a wolną łapą rozrywałem stworzeniu płetwy. W wodzie widać było maleńkie światełka które, były łuskami. Zadałem krytyczny cios prosto w skrzela a ryba wystrzeliła wprost na ląd. Wyplułem wodę i pociągnąłem rybę do siebie. Płuca piekły mnie niesamowicie, a pierwszy oddech poczułem jak oddech życia. Zauważyłem, że mam maleńką rankę na łapie.
- Za karę rozdam twoje mięso wszystkim w Klanie Nocy - powiedziałem a ryba przestała się ruszać i zdechła z powodu braku tlenu zawartego w wodzie. Wysunąłem pazur i pociachałem rybkę na idealne cząstki. Wszystkie wziąłem w pyszczek i poszedłem poszukać nor.
- Szemu muchi by ha bogaco - westchnąłem. Słońce parzyło, było wręcz upalnie. Wreszcie zobaczyłem małe drzewko ozdobne, podobne do tych które posadzili kiedyś Dwunogi w swojej części lasku która była odgrodzona. Widziałem też tam srebrne pudło, zwane przez nich koszem. Wrzucało się tam piszczki które przyniosłem. Co do ryby, to zaczynała skwierczeć dziwnie i raniła w język. Wreszcie doszedłem do obozu, każdemu członkowi dałem po tyle samo ryby, łącznie z kociętami. Dla mnie została chrząstka z kawałkiem mięsa. Długo żułem mięso by żołądek nie dopominał się o jedzenie. Nagle dobiegł mnie zapach innego kota i bezinteresownie skoczyłem w wysoką trawę. Zobaczyłem kotkę a ona...
< Spottedflower?>
Zapłacisz za to, moja rybko - pomyślałem i wbiłem pazur rybie prosto w oko. Nagle wpadłem do wody z rybą która pociągnęła mnie ku sobie. Zacząłem się szamotać a wolną łapą rozrywałem stworzeniu płetwy. W wodzie widać było maleńkie światełka które, były łuskami. Zadałem krytyczny cios prosto w skrzela a ryba wystrzeliła wprost na ląd. Wyplułem wodę i pociągnąłem rybę do siebie. Płuca piekły mnie niesamowicie, a pierwszy oddech poczułem jak oddech życia. Zauważyłem, że mam maleńką rankę na łapie.
- Za karę rozdam twoje mięso wszystkim w Klanie Nocy - powiedziałem a ryba przestała się ruszać i zdechła z powodu braku tlenu zawartego w wodzie. Wysunąłem pazur i pociachałem rybkę na idealne cząstki. Wszystkie wziąłem w pyszczek i poszedłem poszukać nor.
- Szemu muchi by ha bogaco - westchnąłem. Słońce parzyło, było wręcz upalnie. Wreszcie zobaczyłem małe drzewko ozdobne, podobne do tych które posadzili kiedyś Dwunogi w swojej części lasku która była odgrodzona. Widziałem też tam srebrne pudło, zwane przez nich koszem. Wrzucało się tam piszczki które przyniosłem. Co do ryby, to zaczynała skwierczeć dziwnie i raniła w język. Wreszcie doszedłem do obozu, każdemu członkowi dałem po tyle samo ryby, łącznie z kociętami. Dla mnie została chrząstka z kawałkiem mięsa. Długo żułem mięso by żołądek nie dopominał się o jedzenie. Nagle dobiegł mnie zapach innego kota i bezinteresownie skoczyłem w wysoką trawę. Zobaczyłem kotkę a ona...
< Spottedflower?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz