- Nie, dziękuję - odparłam spokojnie. - Jedyne czego potrzebuję to spacer. Mogłabyś zostać z maluszkami, kiedy będę wędrować po obozie?
- Z przyjemnością! - zawołała nieco śmielej. Podniosłam się z legowiska brutalnie odrywając Silenkit'a od mleka.
- Tylko nie pozwól, żeby czuły się oszukane! - zaśmiałam się przesuwając maluchy na legowisko, gdzie po chwili położyła się Spottedflower.
Wyszłam z jaskini. Słońce zaświeciło jasno drażniąc moje oczy. Tak długo przebywałam w jaskini królowych, że już zupełnie zapomniałam jak wygląda świat na zewnątrz. No, prawie. Nagle zobaczyłam Blackstar'a. Wszedł właśnie do obozu z ryjówką w pyszczku. Na mój widok szybko odłożył ją na stos i podszedł do mnie.
- Kto jest z dziećmi? - spytał.
- Spokojnie, Spottedflower. Raczej nic im nie zrobi - zaśmiałam się cicho. Mój partner szturchnął mnie głową.
- Szybko zaufałaś tej kotce - zauważył. - Nie sądzisz, że możesz się mylić?
- Gdyby życzyła klanowi źle od razu bym to wyczuła. Spottded troszczy się o mnie i o moje kocięta.
- Mimo wszystko radzę ci być ostrożną. Nie chcę by cokolwiek stało się moim kociętom.
Skinęłam głową i wróciłam do jaskini. Spottedflower czule wylizywała moje kocięta, ale gdy tylko mnie zobaczyła podniosła się i odstąpiła mi miejsca.
- Możesz już iść - powiedziałam lekko zła. - Chcę zostać z dziećmi.
Kotka wyszła z jaskini zostawiając mnie samą z myślami.
<DI END BEZ KONTINUEJTÓW>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz