- Witaj, jestem Blackstar. - Powiedział.
- Nie chcesz mnie zranić? - Zapytałam z niepokojem.
- Co będę miał z śmierci kociaka dwunożnych? - Zaśmiał się z pogardą.
- Nie jestem kociakiem dwunożnych! - parsknęłam.
- Uciekłam od nich, wolę żyć na wolności. - Oznajmiłam.
Kocur wpatrywał się we mnie poważnym spojrzeniem.
- A to co takiego? - Przyglądał się mojej chuście na szyi.
- To pamiątka po tacie, ale wolę żyć w lesie tak jak mama. - syknęłam ze spokojem.
- Hmm... Potrzebujemy medyka, może chciałabyś nim zostać? Nasz niedawno odszedł. - Odpowiedział spokojnie Blackstar.
- Mogę dołączyć, moja mam mnie uczyła tej roli i chyba się przydam. - Uśmiechnęłam się.
Kocur machnął grubym i puszystym ogonem, to oznaczało że pora ruszyć do obozu.
Kiedy byliśmy na miejscu pokazał mi członków klanu i jego zapach abym czasem się nie pomyliła, także pokazał mi moje legowisko. Była to mała jaskinka z kilku dużych i grubych kamieni a wejście okrywały zarośla.
< Ktoś? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz