-W jakim sensie? Zapytałem wychodząc z trawy. Otrzepałem się
na wypadek kleszcza lub muchy, które mogłyby mnie zarazić jakimś choróbskiem.
Na szczęście nic nie było, i mogłem przyglądać się kotce. W moich oczach
wyglądała pięknie, a to co ładne chyba nie poszatkuję cię i nie zje, prawda?
-Czekaj, przypomniało mi się coś. Pójdziemy do Słonecznych
Skał? Po chwili dodałem.
-Oczywiście. Odpowiedziała kotka. Pamiętałem o pewnej rzeczy,
którą zgubiłem będąc w jednym z pierwszych dni tutaj. Był to duży, błyszczący i
zielony kamień, który był najprawdopodobniej jakiś kamień szlachetny, którego
nazwy nie zdołałem spamiętać.
-Jest tam trochę mało myszy i dużo wron. Na pewno chcesz tam
iść? Zapytała Spottedflower przechylając głowę na bok w pytającym geście.
-Tak, przy okazji jak zwracasz na to uwagę to możemy nawet
na coś zapolować, może i zwierzyny jest mało, ale kto powiedział że nie ma
wcale. I uśmiechnąłem się chytrze.
<Pani Spottedflower, daj się pani przekonać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz