- Nie szkodzi... Nic złego nie zrobiłeś... - szepnęłam. - To ja przepraszam.
Ponownie rozłam. Z jednej strony pragnęłam się do niego przytulić, a z drugiej... Chciałam uciec... Jestem tu tylko dla klanu. Dla walki, ochrony i pożywienia. Sama sobie nie poradzę. On jest kocurem, a ja nawet nie kotką... Mógłby mieć partnerkę, która da mu kocięta, a ja tego zrobić nie zdołam.
- Idę zapolować, to mój obowiązek - powiedziałam i wstałam. - Nie, nie potrzebuję pomocy.
~ ~ ~
Po zakończonym polowaniu na stercie zwierzyny leżały cztery szpaki, które udało mi się złapać na siedlisku koni. Polowanie było całkiem wesołym przeżyciem. Wystarczyły trzy skoki, aby złapać te ptaki. Jednego to złapałam nawet przez przypadek, bo przygniotłam go brzuchem. Dobrze, że nie natrafiłam na dziób...
- Dzień dobry Morningdew - usłyszałam czyiś głos. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Mobrain, naszą medyczkę.
- Witaj Mobrain, Blackstar jest w obozie? - spytałam kotkę.
- Nie, poszedł na patrol. Ma olbrzymie terytorium, które musi samodzielnie ogarniać.
- Bez przesady! Ma nas! Sama ruszę na patrol, pomogę mu.
~ ~ ~
Byłam na granicy z Klanem Wilka. No, po drugiej stronie rzeki. Słoneczne Skały były stąd doskonale widoczne, tak samo jak kręcący się obok nich kot. Wtargnął na nasze terytorium! To nie do pomyślenia!
Podeszłam do brzegu rzeki. Ostatnim razem jej przepłyniecie nie było dla mnie aż takie trudne. Ostrożnie wskoczyłam do wody i zaczęłam płynąć na drugi brzeg. Prąd znosił mnie nieco w dół rzeki, ale ja się nie poddawałam. Szybko trafiłam na drugi brzeg i bez otrzepywania się podbiegłam do kota.
<Ktoś tam?>
~ ~ ~
Po zakończonym polowaniu na stercie zwierzyny leżały cztery szpaki, które udało mi się złapać na siedlisku koni. Polowanie było całkiem wesołym przeżyciem. Wystarczyły trzy skoki, aby złapać te ptaki. Jednego to złapałam nawet przez przypadek, bo przygniotłam go brzuchem. Dobrze, że nie natrafiłam na dziób...
- Dzień dobry Morningdew - usłyszałam czyiś głos. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Mobrain, naszą medyczkę.
- Witaj Mobrain, Blackstar jest w obozie? - spytałam kotkę.
- Nie, poszedł na patrol. Ma olbrzymie terytorium, które musi samodzielnie ogarniać.
- Bez przesady! Ma nas! Sama ruszę na patrol, pomogę mu.
~ ~ ~
Byłam na granicy z Klanem Wilka. No, po drugiej stronie rzeki. Słoneczne Skały były stąd doskonale widoczne, tak samo jak kręcący się obok nich kot. Wtargnął na nasze terytorium! To nie do pomyślenia!
Podeszłam do brzegu rzeki. Ostatnim razem jej przepłyniecie nie było dla mnie aż takie trudne. Ostrożnie wskoczyłam do wody i zaczęłam płynąć na drugi brzeg. Prąd znosił mnie nieco w dół rzeki, ale ja się nie poddawałam. Szybko trafiłam na drugi brzeg i bez otrzepywania się podbiegłam do kota.
<Ktoś tam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz