Wydawało jej się, że było lepiej. Miała pewność, że Pajączek żyje, że nie zrobili mu krzywdy. Stres związany ze stratą Echo, mimo że uderzyło ją znalezienie jej ciała, wydawał się odpuszczać, choć jednocześnie wciąż nie mogła pozbyć się wyrzutów sumienia o ich relację i poczucie ulgi, które poczuła, potykając się wtedy o nią. Miewała gorsze dni, przychodzące, gdy wydawało się być jak wcześniej, ale zmuszała się, mimo braku siły, by chodzić na patrole, by nie móc się wplątać w wiry wspomnień. Trochę bała się też tego, że skończy jak starsi czy jeden bliźniak z jej młodości, jeśli okaże się tak bezużyteczna, jak wydawało jej się, że była.
A teraz z Trzcinową Sadzawką u boku obserwowała obóz, nie wiedząc właściwie, na co czeka. Siedzieli daleko, ale mogli spokojnie patrzeć, bo robili to też niektórzy. Rozumiała obawy mentora, choć osobiście dużo rzeczy za władzy Śnieżnej Gwiazdy ją ominęła. Dużo przeszło obok niej, nawet gdy była już w obozie. Czuła się wręcz zagubiona, jakby trafiła znowu do nieznanego klanu. Pokusa wrócenia w niewolę wciąż była obecna. Ale żyła też za czasów Kruczej Gwiazdy i jeśli mogła wesprzeć starszego, zamierzała to zrobić. Poczucie bycia przydatną też dawało jej jakiś komfort w tym wszystkim.
Mówił o siostrze Śnieżnej Gwiazdy; był podejrzliwy, bo jej sojusznik mógł być niebezpieczny. Słusznie. Podobno z trójkolorowym futrem, takim, jakie miała córka Śnieżnej, lecz w innych kolorach, mogła na siłę ją przypominać. Może będzie trzeba ją unieszkodliwić. Chyba to było jej już obojętne, gdy wiedziała, że nie trafi nigdzie w dobre miejsce i jakby tak stwierdzono, poszłaby to zrobić. Nie chciała stracić jeszcze mentora i ucznia, mogła przyjąć więcej ciężaru na siebie.
Widząc, kto wyszedł z legowiska liderki, myślała, że się przewidziała i po chwili aż wstała, by się zbliżyć.
— Pasikonik…?
Przyjęła jej ofertę z kiedyś? Coś się tam stało? Zabłądziła?
Minęło tyle, od kiedy ostatni raz się widziały przez to wszystko.
Nie widziały się przy granicy Klanu Burzy. Nie miała okazji, sprawdzić jak zareaguje na nią… w tym stanie.
Kotka wydawała się skamieniała, gdy tylko ją zobaczyła. To nie było najlepszą reakcją i nieco zwątpiła, cofnęła się o krok.
Obie milczały dalej, aż Trzcinowa Sadzawka nie stanął obok.
— Śnieżna Gwiazda cię przyjęła? Może Źródlany Dzwonek pokaże ci twoje nowe legowisko?
Spojrzała na mentora kątem oka; czy zauważył, że się znały? Na pewno. Reszta też. Jak będzie tłumaczyła znajomość kiedyś wrogiego kota? Zgromadzenie było dobrym wytłumaczeniem, ale wciąż niektórzy miewali z tym problemy. Głupi ruch. Miała przestać być tak emocjonalna, ale zawsze o tym zapominała.
Kiwnęła głową, że to zrobi i unikając patrzenia na pysk starej znajomej, zrobiła krok ku schronieniu, czekając z kolejnymi, aż zacznie za nią podążać.
<Pasikoniku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz