*dawno temu*
Wstała dzisiaj wyjątkowo wcześnie, bo księżyc dalej był na niebie. Za niedługo jednak miał już nadejść dzień, a słońce miało odgonić wszystkie gwiazdy z nieba i zastąpić księżyc jako prawowity władca tej pory doby.Miodunka wciąż zaspana zsunęła się z pnia klonu, na którego gałęziach miała legowisko. Usiadła na chwilę pod wspomnianym wcześniej drzewem, przecierając oczy. Dostrzegła Gwiazdnicę, siedzącą razem ze swą czarną siostrą, Traszką.
Nagle, po skończeniu myszy, Traszka szybko coś powiedziała po czym gdzieś odbiegła. Gwiazdnica po chwili wstała, kierując się w stronę stosu ze zwierzyną, najwyraźniej samej chcąc coś przekąsić. Wojowniczka ruszyła w jej stronę, chcąc porozmawiać z kotką. Pragnęła posłuchać dalej tego, co miała jej młoda pointka do powiedzenia o Wszechmatce.
– Hej! Bardzo wcześnie wstałaś – miauknęła szylkretka do młodszej kotki po tym, jak chwyciła piszczkę ze stosu i położyła ją pod własne łapy – Nie wzeszło nawet jeszcze słońce! Chcesz może razem coś przekąsić? – spytała przyjaźnie.
– Chętnie! - odparła córka Żurawinka, siadając obok starszej kocicy, gdy już znalazły miejsce do konsumpcji. Tygrysio pręgowana podsunęła pod nos Gwiazdnicy nornicę, a ta zadowolona zaczęła ją pałaszować.
– Jak tam ci idzie szkolenie? – Zadała znane już przez większość kotów pytanie siostra Bzu. Była też ciekawa, jak Mleczyk radziła sobie w roli mentorki, szczególnie ze swoim charakterem, który do miłych, cierpliwych lub wyrozumiałych nie należał.
– Dostałam jako mentorkę Mleczyk, jednak na razie nic nie robiłyśmy prócz zwiedzania terytorium. To takie nudne! – zaczęła jej się żalić uczennica – Czemu nie mogłam dostać lepszej mentorki! Na przykład ciebie! Pewnie byśmy coś robiły, a nie tylko zwiedzały terytoria innych lasów! – kąciki pyska Miodunki uniosły się. Czyli jej siostra nie miała za dobrego kontaktu ze swą uczennicą…
– Cóż, zawsze należy najpierw obejrzeć terytorium, ale wielka szkoda, że Mleczyk tak to przeciąga – stwierdziła. – Gdybym to ja była twoją mentorką, już przerabiałybyśmy podstawy polowania.
– A tak to muszę łazić po tych terenach i męczyć łapy… uch, odpadają mi już – na potwierdzenie czy też wizualizację swoich słów Gwiazdnica rozpłaszczyła się na ziemi przy Miodunce. Starsza zachichotała, rozbawiona wyczynem terminatorki.
– Jak coś, zawsze możesz do mnie przyjść a ja ci coś pomogę z nauką – zaproponowała.
– Dzięki! O, może chcesz posłuchać o Wszechmatce? – spytała ją córka Maczek. Miodunka bardzo chętnie na to przystała, wsłuchując się w opowieść morskookiej kotki.
***
Miodunka odgoniła wspomnienia, które pojawiły się w jej łbie gdy dostrzegła Gwiazdnicę sprzątającą śmieci z obozu. Trudno było jej uwierzyć, że ta paląca się do nauki kotka, która nawet przez treningi straciła trochę na wadze, która wcześniej była większa niż dla przeciętnego kota w jej wieku, teraz piastuje stanowisko Stróża. Część kotów zaczęło ją traktować pobłażliwie, o ile nie prześmiewczo. Padlina unikał części takich przytyków, ze względu na bycie partnerem Sadzawki, która obracała się w towarzystwie. Kotka trafiła do jednego worka z nienadającą się do większych obowiązków, melancholijną Winogrono, opłakującą dalej Cyprys, z niedojdą-stalkerem Agresta, Kuklikiem, oraz z Padliną, który wyglądał jakby cały czas był naćpany. Żal jej było kotki. Gdyby tylko mogła, pomogłaby jej się wspiąć wyżej. Ale teraz było już za późno. Nie wiedziała, kto zaprzepaścił szanse pointki, czy Mleczyk, czy ona sama. Jednak patrzenie na to, jak skończyła… było co najmniej smutne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz