Pokręciła łbem, by odepchnąć od siebie mroczne myśli, czas na rozważanie dobiegł końca, teraz liczyły się już wyłącznie czyny. Kocica powstała i wzrokiem prześwidrowała Srebrną Skórę na niebie, nie miała najmniejszego zamiaru zawodzić swoich przodków. Czym prędzej pognała w stronę legowiska medyka, konkretniej udając się do Lecącego Czasu, która dobrze wiedziała, co je czeka.
Zbliżając się do leża, dostrzegła liliową wśród uschniętych trzcin, skłoniła jej się na gest szacunku i machnęła łbem by ta do niej podeszła. Młodsza spojrzała na nią spode łba dalej nie będąc pewna swoich decyzji, lecz to nie był czas na przeżywanie, w grę wchodziło dobro całego Klanu i chwała Gwiezdnych.
— Podejdź bliżej, Lecący Czasie — poleciła obrzucając medyczkę chłodnym spojrzeniem.— Tak, Mglista Zatoko? — zrobiła kilka kroków na przód, aż w końcu zatrzymała się przed niebieskawym nosem.
— To już czas, by wziąć sprawy we własne łapy, pora by zapobiec katastrofie, która na nas czyha.
Liliowa przełknęła ślinę, Mgła dostrzegła ten gest, wiedziała jak trudno będzie przeciwstawić się matce, sama nie chciała być w jej skórze, nigdy nie pomyślała by o skrzywdzeniu własnej matki, szkoda że Tulipanowy Płatek została już tylko wspomnieniem. Nawet pomimo pokrewieństwa Lot z Śnieżną każde zagrożenie wobec Klanu Nocy, musiało zostać zlikwidowane.
Jednakże nie potrafiła być bezdusznym potworem, współczuła kotce całym sercem i dlatego spojrzała na nią raz jeszcze, tym razem łagodnie spoglądając w jej błękitne oczy.
— Wiem, że jest ci ciężko, ale musimy poświęcać się dla słusznych spraw, dla dobra naszego klanu.
— Jestem medykiem, wiem co muszę robić — wymruczała nieco pewniejszym tonem.
— Masz prawo mieć uczucia, zwątpienia. To wszystko kocie cechy, ale musimy być lepsi. Zwłaszcza teraz, gdy Klan Gwiazdy wypowiedział nasze imiona — poczuła jak jej duch unosi się na samą myśl o tym, że Gwiezdni do niej przemówili. Gdy chwila ekstazy minęła znów skupiła uwagę na Lot. — Musimy zacząć działać. Nie możemy czekać z tym do pory nagich drzew, bo jeszcze plan Śnieżnej Gwiazdy się ziści i zniszczy nasz klan od środka!
— C-co zatem proponujesz Mglista Zatoko? — zapytała z drżącym z emocji głosem.
Nie chciała tego mówić, niestety nie mogła się ukrywać przed medyczką. Przecież obie podzieliły ten sam sen, co oznaczało, że obie muszą zacząć działać.
— Klan mi ufa. Tobie też powinien skoro jesteś wśród medyków. Musimy zebrać pobratymców pod osłoną nocy, wyjaśnić im okoliczności. — prychnęło, aż przypomniały jej się czasy Daliowej Gwiazdy, które wcale nie były tak odległe. — Nocniacy nie mają zaufania do popleczników Daliowej Gwiazdy, możemy to wykorzystać i tak zamierzam zrobić.
Liliowa uważnie nasłuchiwała, a jej łeb przechylił się z niezwykłą gracją kołysząc lokami na policzkach.
— Nie mamy innego wyjścia, prawda?
Niebieska obrzuciła ją rozczarowanym spojrzeniem i odchyliła łeb do dołu. Naprawdę chciałaby nie mieszać w to kotki, ale słowo Klanu Gwiazdy było dla niej świętością i dla innych nie powinno być wyjątku.
— Przypomnij sobie sen, a potem odpowiedz na to pytanie. Uwierz, że nie chcę tak bardzo jak ty posuwać się tak daleko. Gwiezdni nie zostawili nam wyboru, powiedzieli jasno a my musimy spełnić ich wolę.
Liliowa kotka skinęła głową ze zrozumieniem.
— Jutro gdy księżyc będzie w zenicie, zwołamy cały klan. Śnieżna Gwiazda nie może się o tym dowiedzieć, dlatego będziesz musiała podać jej w posiłku zioła nasenne. Gdy wszyscy się zbiorą, wyruszymy do jej legowiska.
W tym momencie nie obchodziło ją niepewne spojrzenie medyczki, musieli działać, podejmować trudne decyzje i skoro Klan Gwiazdy odezwał się do nich, jasnym było, że los Klanu Nocy zależy od ich dwójki. — Czy mogę na ciebie liczyć?
— Oczywiście Mglista Zatoko, dla dobra klanu. — wymiauczała delikatnie, co prawda dalej dało się słyszeć nutkę niepewności, Mgła jednakże wiedziała, że na Lot może liczyć.
— W takim razie dziękuję ci za tę rozmowę. Pamiętaj, jutro w środku nocy zbierzemy się i zakończymy to wszystko. — prychnęła odwracając się w kierunku swojego legowiska.
Czuła jak żołądek skręca nią od środka a żal ściska serce. Wydawała się być twarda i opanowana, a wrzało w niej niczym w kotle. Ale tego przecież wymagał od niej Klan Gwiazdy. Musi stać się lepsza, by przeć na przód, by móc poprowadzić klan ku chwale. Jutrzejszej nocy obiecała sobie wyzbyć się ostatków emocji, które wręcz przeszkadzały jej w osiągnięciu celów. Od jutra, koniec na wszystko przyzwalającej Mgiełki, zostanie tylko Mglista Zatoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz