Po ostatnich wydarzeniach miała wrażenie, że patrole odbywają się coraz częściej w ciągu dnia. Nie dziwiła się z tak podjętej decyzji Śnieżnej Gwiazdy, bezpieczeństwo współklanowiczów było najważniejsze. A Kawka miała wiele kotów, które chciała chronić, dlatego też, gdy była taka możliwość, zgłaszała się na ochotnika do każdego możliwego patrolu. Dlatego też i dzisiaj zgłosiła się do grupy nocnego zwiadu.
— Po co tam chcesz iść? — spytał Poranek przyglądając się koleżance — Nie mów mi, że spotykasz się tam z jakimś nieznajomym kotem, co?
— Nie! Po prostu... Od kilku dni śni mi się Stara Łódź. Snów nie należy lekceważyć. Gwiazdy są dzisiaj ułożone tak, jak we śnie... — Uniosła głowę ku niebu. — Może Klan Gwiazdy chcę mi coś przekazać? Sprawdzę to i zaraz wrócę, obiecuję... Gdyby ktoś pytał powiedz, że poszłam się załatwić!
— Po co tam chcesz iść? — spytał Poranek przyglądając się koleżance — Nie mów mi, że spotykasz się tam z jakimś nieznajomym kotem, co?
— Nie! Po prostu... Od kilku dni śni mi się Stara Łódź. Snów nie należy lekceważyć. Gwiazdy są dzisiaj ułożone tak, jak we śnie... — Uniosła głowę ku niebu. — Może Klan Gwiazdy chcę mi coś przekazać? Sprawdzę to i zaraz wrócę, obiecuję... Gdyby ktoś pytał powiedz, że poszłam się załatwić!
W odpowiedzi kocurek westchnął kręcąc głową. Miała nadzieję, że uda jej się szybko wrócić, tak by Poranna Łapa nie musiał jej zbyt długo kryć.
Przeskakiwała po drewnianych belkach by dostać się na drugą stronę brzegu, nie chciała dzisiaj moczyć futerka. Nastała Pora Opadających Liści. Dni były zimniejsze, więc łatwo było się przeziębić. Kawka nie chciała ryzykować rozchorowania się przed tym jak zostanie mianowana na wojownika. W końcu była tak blisko osiągniecia celu. Dodatkowo wyszłoby na jaw, że skłamała i wcale nie poszła za potrzebą.
Zeskoczyła ze Zrujnowanego Mostu, po czym skierowała się w stronę spróchniałej łodzi. Nie ma pojęcia, czym to jest i do czego to służyć miało, jednak idealnie nadawało się do odpoczynku po treningach. Tym razem Kawka nie miała zamiaru odpoczywać. Rozejrzała się po okolicy. Wokół nie było ani jednej duszy, jednak zapach na ziemi wskazywał na to, że w ciągu dnia w tym miejscu znajdowało się bardzo dużo kotów. Nic dziwnego. Było to jedno z ulubionych miejsc do zabawy kociaków. Na piaszczystym terenie dostrzegła odbite małe łapki swoich kuzynek, pewnie za dnia i Sroka postanowiła je tutaj zabrać, by mogły poznać tereny klanu.
W pewnym momencie do jej nozdrzy dotarł nowy, nieznany zapach. Im bardziej zaczęła się zbliżać ku łódce, tym bardziej stawał się intensywny. Tak pachniała mokra sierść. Zdając sobie sprawę, że ktoś obcy znalazł się na terenie Klanu Nocy przybrała bojową postawę, a jej futerko na grzbiecie się bardziej nastroszyło. Nie chciała zbyt wcześnie zdradzać swojego położenia, to też powoli zaczęła się zbliżać ku łódce od strony, od której nie byłaby od razu zauważona. Miała dzięki temu przewagę nad intruzem. Obeszła naokoło drewniany przedmiot. Po kocie nie było ani śladu, jednak zapach był tak mocny, że drażnił nosek Kawki.
Wszystko wskazywało na to, że ten nieproszony gość znajdował się we wnętrzu łódki. Wgramoliła się na pieniek, do którego była przywiązana łódka, tak by móc określić sytuację z góry. Łatwiej będzie jej zaatakować w razie potrzeby. Już miała groźnym tonem zwrócić się do nieznajomego i spróbować go przegonić, gdy jej oczom ukazała się nieduża sylwetka o czarno-białym futrze. Kotka nawet nie zauważyła, że ktoś jej się przygląda, zajęta była lizaniem swojego mokrego futerka.
— Co tu robisz? To teren Klanu Nocy. Nie masz prawa wchodzić na nasze terytorium. — odezwała się po chwili twardym tonem, może i kotka nie wyglądała jak tamci samotnicy co przejęli Brzozowy Zagajnik i była sama, to jednak nie należało tracić czujności. Tak czy siak nie powinno jej tu być. Była intruzem.
Przeskakiwała po drewnianych belkach by dostać się na drugą stronę brzegu, nie chciała dzisiaj moczyć futerka. Nastała Pora Opadających Liści. Dni były zimniejsze, więc łatwo było się przeziębić. Kawka nie chciała ryzykować rozchorowania się przed tym jak zostanie mianowana na wojownika. W końcu była tak blisko osiągniecia celu. Dodatkowo wyszłoby na jaw, że skłamała i wcale nie poszła za potrzebą.
Zeskoczyła ze Zrujnowanego Mostu, po czym skierowała się w stronę spróchniałej łodzi. Nie ma pojęcia, czym to jest i do czego to służyć miało, jednak idealnie nadawało się do odpoczynku po treningach. Tym razem Kawka nie miała zamiaru odpoczywać. Rozejrzała się po okolicy. Wokół nie było ani jednej duszy, jednak zapach na ziemi wskazywał na to, że w ciągu dnia w tym miejscu znajdowało się bardzo dużo kotów. Nic dziwnego. Było to jedno z ulubionych miejsc do zabawy kociaków. Na piaszczystym terenie dostrzegła odbite małe łapki swoich kuzynek, pewnie za dnia i Sroka postanowiła je tutaj zabrać, by mogły poznać tereny klanu.
W pewnym momencie do jej nozdrzy dotarł nowy, nieznany zapach. Im bardziej zaczęła się zbliżać ku łódce, tym bardziej stawał się intensywny. Tak pachniała mokra sierść. Zdając sobie sprawę, że ktoś obcy znalazł się na terenie Klanu Nocy przybrała bojową postawę, a jej futerko na grzbiecie się bardziej nastroszyło. Nie chciała zbyt wcześnie zdradzać swojego położenia, to też powoli zaczęła się zbliżać ku łódce od strony, od której nie byłaby od razu zauważona. Miała dzięki temu przewagę nad intruzem. Obeszła naokoło drewniany przedmiot. Po kocie nie było ani śladu, jednak zapach był tak mocny, że drażnił nosek Kawki.
Wszystko wskazywało na to, że ten nieproszony gość znajdował się we wnętrzu łódki. Wgramoliła się na pieniek, do którego była przywiązana łódka, tak by móc określić sytuację z góry. Łatwiej będzie jej zaatakować w razie potrzeby. Już miała groźnym tonem zwrócić się do nieznajomego i spróbować go przegonić, gdy jej oczom ukazała się nieduża sylwetka o czarno-białym futrze. Kotka nawet nie zauważyła, że ktoś jej się przygląda, zajęta była lizaniem swojego mokrego futerka.
— Co tu robisz? To teren Klanu Nocy. Nie masz prawa wchodzić na nasze terytorium. — odezwała się po chwili twardym tonem, może i kotka nie wyglądała jak tamci samotnicy co przejęli Brzozowy Zagajnik i była sama, to jednak nie należało tracić czujności. Tak czy siak nie powinno jej tu być. Była intruzem.
Czarno-biała kotka uniosła leniwie spojrzenie na górującą nad nią Kawczą Łapą.
— Och, przepraszam, nie wiedziałam tego, że znajduję się na terenach tego całego Klanu Nocy. — rzuciła leniwe ziewając — Ale teraz już wiem i mnie to nie interesuję. Wiec zjeżdżaj stąd łajzo, bo mi przeszkadzasz! — zasyczała
Czy Klan Gwiazdy to właśnie chciał jej przekazać poprzez wczorajszy sen? Chciał pozwolić jej się wykazać, by sama przegoniła samotnika? Znowu? Skoro taka była wola przodków, nie będzie się im sprzeciwiać.
Uczennica zeskoczyła z pieńka, na którym cały czas siedziała, do wnętrza łódki, tym samym odgradzając możliwość ucieczki kotki, która znajdowała się przy części łodzi zanurzonej w wodzie. Gdyby chciała mogłaby ją zrzucić do rzeki, przydałoby jej się ochłonięcie. Może by wtedy zrozumiała swoje położenie i się oddaliła. Jednak chciała dać jej szansę, by nieznajoma sama się wycofała, bez wrzucenia jej do wody i niepotrzebnego rozlewu krwi.
— Och, przepraszam, nie wiedziałam tego, że znajduję się na terenach tego całego Klanu Nocy. — rzuciła leniwe ziewając — Ale teraz już wiem i mnie to nie interesuję. Wiec zjeżdżaj stąd łajzo, bo mi przeszkadzasz! — zasyczała
Czy Klan Gwiazdy to właśnie chciał jej przekazać poprzez wczorajszy sen? Chciał pozwolić jej się wykazać, by sama przegoniła samotnika? Znowu? Skoro taka była wola przodków, nie będzie się im sprzeciwiać.
Uczennica zeskoczyła z pieńka, na którym cały czas siedziała, do wnętrza łódki, tym samym odgradzając możliwość ucieczki kotki, która znajdowała się przy części łodzi zanurzonej w wodzie. Gdyby chciała mogłaby ją zrzucić do rzeki, przydałoby jej się ochłonięcie. Może by wtedy zrozumiała swoje położenie i się oddaliła. Jednak chciała dać jej szansę, by nieznajoma sama się wycofała, bez wrzucenia jej do wody i niepotrzebnego rozlewu krwi.
— Jeśli nie odejdziesz stąd sama, będę zmuszona cię przegonić. Masz ostatnią szansę by się wycofać i nigdy tu nie wracać! — powiedziała przybierając bojową postawę. Na pewno była lepiej wyszkolona od jakiegoś pierwszego lepszego samotnika, który dodatkowo wyglądał jakby był w podobnym wieku co ona, co najwyżej niewiele starszy
To będzie proste jak połknięcie płotki!
Kawcza Łapa skoczyła w stronę przemoczonej kotki. Była pewna, że uda jej się ją wrzucić do wody. A gdy to nie poskutkuję, to ją z łatwością pokona w walce i przegoni.
To będzie proste jak połknięcie płotki!
Kawcza Łapa skoczyła w stronę przemoczonej kotki. Była pewna, że uda jej się ją wrzucić do wody. A gdy to nie poskutkuję, to ją z łatwością pokona w walce i przegoni.
Obca nie zareagowała na jej atak. Nie poruszyła się ani o milimetr, jednak w momencie, gdy dzieliło ją od Nocniaczki kocięcy krok, w ostatniej chwili kopnęła uczennicę w brzuch tylnymi łapami, sprawiając, że to czarna wylądowała z głośnym pluskiem w wodzie po przekoziołkowaniu nad nią.
Szybko wypłynęła na powierzchnię biorąc haust powietrza. Nie przewidziała tego, że to właśnie ona wyląduje w wodzie. Wlepiła zielone oczy w postać, która chichotała na łodzi.
— No nie mogę! Jesteś taka przezabawna. Mocna w pysku, a łapy ci się trzęsły jak galareta... Masz nauczkę łajzo, a teraz zmiataj stąd! Od teraz to jest mój teren, Klan Nie Dla Łajz!
— No nie mogę! Jesteś taka przezabawna. Mocna w pysku, a łapy ci się trzęsły jak galareta... Masz nauczkę łajzo, a teraz zmiataj stąd! Od teraz to jest mój teren, Klan Nie Dla Łajz!
Czuła się upokorzona. Gniew na samotniczkę spowodował, że już po chwili znalazła się na lądzie i ponowiła próbę ataku, tym razem udało jej się ją przyszpilić do ziemi. Nie na długu. Kotka odpowiadała na każdy atak, na każdą zadaną ranę przez Kawczą Łapę. Wokół nich uniosła się chmura pyłu.
Czas mijał, a żadna z nich nie odpuszczała. Zmęczenie na czarno-białym pysku kotki stawało się coraz bardziej widoczne. Kawka powoli też zaczynała tracić siły. Dodatkowo zaczęła się martwić o kocurka, któremu kazała się kryć. Będą mieli kłopoty, a największe kłopoty będą czekać ją. Nie tylko oddaliła się od patrolu sama, dodatkowo okłamała, a teraz nie była wstanie przegonić samotnika.
Rozproszona nie zdążyła zareagować na atak przeciwniczki, w momencie gdy ta przejechała pazurami po policzku Kawki zostawiając na niej ranę. Krew momentalnie zaczęła z niej wypływać. Czarna wydała z siebie syknięcie i odskoczyła w bok. Dotknęła wierzchem łapy nacięcia na skórze. Wytarła nadmiar krwi o futro.
Czas mijał, a żadna z nich nie odpuszczała. Zmęczenie na czarno-białym pysku kotki stawało się coraz bardziej widoczne. Kawka powoli też zaczynała tracić siły. Dodatkowo zaczęła się martwić o kocurka, któremu kazała się kryć. Będą mieli kłopoty, a największe kłopoty będą czekać ją. Nie tylko oddaliła się od patrolu sama, dodatkowo okłamała, a teraz nie była wstanie przegonić samotnika.
Rozproszona nie zdążyła zareagować na atak przeciwniczki, w momencie gdy ta przejechała pazurami po policzku Kawki zostawiając na niej ranę. Krew momentalnie zaczęła z niej wypływać. Czarna wydała z siebie syknięcie i odskoczyła w bok. Dotknęła wierzchem łapy nacięcia na skórze. Wytarła nadmiar krwi o futro.
— Jesteś samotniczką, tak? Czy może pochodzisz z jakiegoś innego klanu? — zagadnęła chwilowo zaprzestając walki. Przeciwniczka była zbyt dobra, jak na kogoś, kto nigdy nie przeszedł treningu. Czyżby pochodziła z Klanu Wilka? Nie widziała jej na zgromadzeniu, ale może po prostu nie została wybrana by uczestniczyć w nim.
— Co ty masz z tymi klanami? Ciągle o nich paplasz... Tego nie da się słuchać! — prychnęła w odpowiedzi i tupnęła łapą o ziemię, po czym ponownie doskoczyła do Kawki, przewracając ją na ziemię
Córka Nastroszonego Futra i Błotnistej Plamy spojrzała z szeroko otwartymi oczami na kotkę. Czuła jak jej łapa przygniata jej gardło, utrudniając tym samym zaczerpnięcie powietrza. Samotniczka przybliżyła swój pysk ku niej, po czym odezwała się spokojnym głosem.
— Mogłaś mnie nie atakować i sobie pójść. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż dawanie nauczki głupiemu kociakowi~ Nie doszłoby do tego, jednak wyznaje zasadę oko za oko, ząb za ... — Nie dokończyła.
— Mogłaś mnie nie atakować i sobie pójść. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż dawanie nauczki głupiemu kociakowi~ Nie doszłoby do tego, jednak wyznaje zasadę oko za oko, ząb za ... — Nie dokończyła.
W jednej chwili cały ciężar, który czuła na sobie Kawka przez napieranie ciała nieznajomej zniknął. Kaszlała głośno, starając się znowu normalnie oddychać. Przekręciła się na brzuch i wbiła wzrok w Mglistą Zatokę, która przygniatała łapą jej przeciwnika. Czarno-biała starała się wyswobodzić wyzywając starszą i starając się ją zranić. W jej błękitnych oczach szalała wściekłość.
— Kawcza Łapo! — słysząc znajomy głos przyjaciela, przeniosła pośpiesznie wzrok na niego, wciąż będąc w szoku. Mało brakowało, a samotniczka zakończyłaby jej żywot. — Jesteś ranna! Trzeba się zabrać do medyczki...
— Nic mi nie jest...
— Co to ma znaczyć Kawcza Łapo?! — Słysząc surowy głos swojej ciotki, jak i zastępczyni, cała się spięła, a jej sierść stanęła dęba. — Twoim zadaniem było uczestnictwo w patrolu. Dlaczego się oddaliłaś? I kim ona jest?
— Kawcza Łapo! — słysząc znajomy głos przyjaciela, przeniosła pośpiesznie wzrok na niego, wciąż będąc w szoku. Mało brakowało, a samotniczka zakończyłaby jej żywot. — Jesteś ranna! Trzeba się zabrać do medyczki...
— Nic mi nie jest...
— Co to ma znaczyć Kawcza Łapo?! — Słysząc surowy głos swojej ciotki, jak i zastępczyni, cała się spięła, a jej sierść stanęła dęba. — Twoim zadaniem było uczestnictwo w patrolu. Dlaczego się oddaliłaś? I kim ona jest?
Przeniosła wzrok na samotniczkę, która nieco się uspokoiła zdając sobie sprawę, że w starciu z trzema kotami jej szanse się zmniejszyły. Mogła by przysiąść, że przez chwilę w oczu kotki widniała łza, której sekundy później nie było.
— Potencjalnym członkiem Klanu Nocy? — wypaliła uśmiechając się niemrawo, a cała trójka wlepiła w nią zaskoczone spojrzenie, tak jakby się przesłyszeli. Podniosła się z ziemi opierając się o bok Poranka. — Od tygodnia śniło mi się to miejsce nocą. Gwiazdy dzisiaj są tak samo ułożone jak dzisiejszej nocy. To nie może być przypadek. To Klan Gwiazdy chciał bym się z nią spotkała... Myślałam, że chodzi o to bym sama ją przepędziła, ale może chodzi przodkom o to byśmy zyskali nowego członka? — mówiąc to spojrzała się w błękitne oczy kotki, która była skonfundowana całą tą sytuacją, w której przyszło jej się znaleźć.
Może Klan Gwiazdy zesłał im sojuszniczkę, a nie wroga, jak to miało miejsce ostatnim razem? Żeby równowaga została zachowaną, a Klan Nocy mógł ponownie stać się silny. Z kimś takim jak ona na pewno nie jedno starcie udałoby im się wygrać, jednak nic o niej nie było wiadomo i wciąż mogła być zagrożeniem.
— Dlaczego więc nie poinformowałaś nikogo lidera, mnie, bądź medyków o swoim śnie? Czyś ty oszalała chcąc sama go interpretować?!
— Chciałam się sama wykazać. — Położyła po sobie uszy. — Przepraszam ciociu...
— Ty... Jak się nazywasz?
— Sombra. Możesz już ze mnie zejść? — Zastępczyni zwlekała z uwolnieniem samotniczki, jednak koniec końców z niej zeszła. Wciąż była gotowa, aby znów ją powalić, a nawet zakończyć jej żywot, gdyby zrobiła coś głupiego. — Nie chce dołączyć do żadnego z waszych głupich klanów! Nie interesuje mnie to. Nawet nie wiem co to takiego... Poza tym mam ważniejsze sprawy na głowie. Szukam pewnej kotki. Jej futro jest kremowego koloru, a wokół szyi nosi obróżkę w kwiatki — mówiąc to dotknęła własnej szyi — Jeśli ją spotkaliście, lepiej żebyście potraktowali ją lepiej niż mnie... — zasyczała
— To, że kogoś szukałaś nie zwalnia cię z przestrzegania panujących tutaj zasad. Nikogo takiego nie widzieliśmy, a przynajmniej nikt mnie nie poinformował o spotkaniu kogoś takiego — odparła nieco łagodniej Mglista Zatoka
Gdy Sombra opisała wygląd kotki, której szukała, serce Kawki zaczęło szybciej bić. Chcąc ukryć swój wyraz pyska, schyliła głowę i wlepiła spojrzenie w ziemię. Nikomu nie powiedziała o tym co wydarzyło się przed kilkoma tygodniami. Nie miała odwagi wyjawić to co zrobiła. W tamtym momencie czuła dumę, że pozbyła się jakiegoś dziwadła z obroża. A teraz?
Emocje wzięły górę i po kilku chwilach z tych nerwów Kawka zaczęła mieć problemy z oddychaniem.
Nie zabiła jej. Nie zabiła, prawda? Wrzuciła ją tylko do wody. Kota, który najpewniej nie potrafił dobrze pływać. Kota, który mówił prawdę.
— Emm... Wszystko z nią w porządku?
— Hm? Kawko!
Głos ciotki wykrzykujący jej imię był ostatnim co zarejestrowała przed tym jak nieprzytomna upadła na ziemię.
~~~
Minęło parę dni od tego wydarzenia. Kawkę prześladowały koszmary, gdy przebywała w legowisku medyków. Z tego co udało jej się dowiedzieć, Sombra, a właściwie już Borsucza Łapa oficjalnie dołączyła do Klanu Nocy. Gdy Kawka była u medyków, Śnieżna Gwiazda wraz z ciotką porozmawiały z samotniczka, a ta rozmowa doprowadziła do przyjęcia jej do klanu. Jej i jej partnerki, gdy tą uda się odnaleźć.
Z całego serca Kawka miała nadzieję, że tak jak szybko do nich bicolor zawitała, tak samo szybko ich opuści i pójdzie sama szukać swojej partnerki. Partnerki, którą Kawcza Łapa prawdopodobnie zabiła. Nie śmiała jej powiedzieć o spotkaniu pieszczoszki. Bała się reakcji nowej Nocniaczki, która już od początku sprawiała problemy. Już nawet ceremonia ucznia przysporzyła problemów, gdy czarno-biała zaczęła narzekać na swoje klanowe imię. Nie widziała sensu by zmieniać imię nadane jej przez rodziców. Jednak wysłuchawszy panujących zasad w końcu się uspokoiła i przystała na przyjęcie imienia Borsuk. Kolejny problem z udziałem kotki był w trakcie polowania, gdy ta chciała od razu spożyć upolowaną zdobycz. Dodatkowo swojemu mentorowi wypominała jakie ten błędy popełnia. Jeśli tak dalej będzie się zachowywać, na pewno zostanie wyrzucona, a Kawcza Łapa będzie mogła jej spotkanie wyrzucić z pamięci. Tak bardzo tego pragnęła.
— Hej, Łajzo! — zawołała Borsuk, po czym odchrząknęła — Widzę, że już wyzdrowiałaś Kawcza Łapo. Dobrze dla ciebie.
Wzdrygnęła się, gdy usłyszała głos kotki. Ta nie wiedzieć czemu uczepiła się jej i potęgowała gryzienie sumienia. Niepewnie uniosła spojrzenie na starszą, po czym bezwiednie dotknęła się rany pozostawioną na pysku przez nią. Borsucza Łapa zmarszczyła nos zauważając to. Westchnęła.
— Nasza znajomość nie rozpoczęła się przyjaźnie. Gdyby nie Mglista Zatoka, to chyba byśmy nie miały okazji teraz rozmawiać. Jednak pamiętaj, że to ja ci pomogłam i masz wobec mnie dług. Skoro obie jesteśmy teraz uczennicami, to możemy razem udać się na ten cały nudny trening... co ty na to? — spojrzała się na nią wymownie, Kawka doskonale wiedziała na czym skupiać ma się ten ich cały trening
Kiwnęła głową, po czym wraz z kotką udały się na północ w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów obecności jej partnerki. Tyle, że śladów nie znajdą. A Borsuk nie zamierzała zaprzestać poszukiwań ukochanej.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz