Zasyczała wpatrując się z furią na zakrwawiony pysk kota, którego szyję zdobił dziwny przedmiot. Kotka nie zareagowała na informację o tym, że znajduję się na terenach Klanu Nocy, jak i prośbę o opuszczenie ich. Nie zareagowała również na jej ostrzeżenie.
— C-coś ty mi zrobiła... — wychlipiała obca dotykając łapa rany pozostawioną przez uczennicę — Nie chcę walczyć. Mówiłam, że szukam tylko kogoś... Przyjaciółki. Powinna gdzieś tu być, miałyśmy się spotkać przy rzece — wysapał zdobywając się na uśmiech, chcąc tym samym potwierdzić swoje słowa
W Kawce się zagotowało. Już raz zdołała się nabrać na podobny tekst. Nie miała zamiaru ponownie narażać klanu, nie mogła narażać na niebezpieczeństwo swoich małych kuzynek, które obiecała chronić Sroczemu Lotowi.
Ponownie zamachnęła się łapą na pieszczoszke, która nieudolnie robiła uniki przed jej atakiem. Na jej skórze pojawiło się kolejne nacięcie, jej jasna sierść zaczęła przybierać czerwonej barwy. Kremowa kotka wycofała się w stronę brzegu, jednak nie weszła do rzeki. Mimo bycia większą, jak i bardzo możliwe starszą niż uczennica, pieszczoszka wpatrywała się z przerażeniem w Kawczą Łapę, która powolnie zbliżała się ku niej.
— Nie nabierzesz mnie na swoją wymówkę... Z nikim się nie miałaś zamiaru spotykać! A jak już to pewnie z kolejnym szpiegiem! — wykrzyczała, po czym pchnęła kremową w głąb wody — Nie nabierzesz mnie swoim niewinnym zachowaniem! Wszyscy tacy jesteście, chcecie wzbudzić zaufanie młodszych i czekacie na dogodny moment by zaatakować! Nie nabiorę się znów na miłe słówka obcego...
Z pyska pieszczoszki wydobył się pysk, gdy nie mogła zahaczyć łapami o dno rzeki. Wyglądało na to, że starsza nie potrafiła dobrze pływać i z całych swoich sił starała się jak najdłużej utrzymać głowę nad powierzchnią wody.
— N-nie wiem o czym mówisz! To nieporozumienie! — wykrzyczała przytrzymując się niedużego kamienia, nie chcąc zostać porwana przez nurt wody. Udało jej się wdrapać na niego — Proszę, porozmawiajmy na spokojnie. Nazywam się ...
Kawka była głucha na słowa intruza. Była intruzem, więc nie powinno to mieć znaczenia co ma do powiedzenia. Udawała tylko milą, by zdobyć zaufanie czarnej. Traktowała ją jak kociaka, którego można było wykorzystać. Z jej pyska wyrwał się warkot. Wyglądała jak jedna wielka kulka przez najeżona sierść na grzbiecie. Jeden sus wystarczył w stronę kamienia, by móc powalić kremową kotkę ponownie do wody. Znajdowały się blisko ujścia rzeki, dlatego miała pewność, że jeśli nieznajoma by przeżyła, to woda zabrałaby ją poza granice klanu. Miała nadzieje, że nigdy ponownie nie postaci swej łapy na ich terenie.
Po tym wydarzeniu jak gdyby nic dumna z siebie wróciła do obozowiska, nie mówiąc o tym co zrobiła nikomu, ani słowa. Wystarczyło, że sama czuła dumę z powodu ochrony bliskich i klanu przed kolejnym wrogiem.
— C-coś ty mi zrobiła... — wychlipiała obca dotykając łapa rany pozostawioną przez uczennicę — Nie chcę walczyć. Mówiłam, że szukam tylko kogoś... Przyjaciółki. Powinna gdzieś tu być, miałyśmy się spotkać przy rzece — wysapał zdobywając się na uśmiech, chcąc tym samym potwierdzić swoje słowa
W Kawce się zagotowało. Już raz zdołała się nabrać na podobny tekst. Nie miała zamiaru ponownie narażać klanu, nie mogła narażać na niebezpieczeństwo swoich małych kuzynek, które obiecała chronić Sroczemu Lotowi.
Ponownie zamachnęła się łapą na pieszczoszke, która nieudolnie robiła uniki przed jej atakiem. Na jej skórze pojawiło się kolejne nacięcie, jej jasna sierść zaczęła przybierać czerwonej barwy. Kremowa kotka wycofała się w stronę brzegu, jednak nie weszła do rzeki. Mimo bycia większą, jak i bardzo możliwe starszą niż uczennica, pieszczoszka wpatrywała się z przerażeniem w Kawczą Łapę, która powolnie zbliżała się ku niej.
— Nie nabierzesz mnie na swoją wymówkę... Z nikim się nie miałaś zamiaru spotykać! A jak już to pewnie z kolejnym szpiegiem! — wykrzyczała, po czym pchnęła kremową w głąb wody — Nie nabierzesz mnie swoim niewinnym zachowaniem! Wszyscy tacy jesteście, chcecie wzbudzić zaufanie młodszych i czekacie na dogodny moment by zaatakować! Nie nabiorę się znów na miłe słówka obcego...
Z pyska pieszczoszki wydobył się pysk, gdy nie mogła zahaczyć łapami o dno rzeki. Wyglądało na to, że starsza nie potrafiła dobrze pływać i z całych swoich sił starała się jak najdłużej utrzymać głowę nad powierzchnią wody.
— N-nie wiem o czym mówisz! To nieporozumienie! — wykrzyczała przytrzymując się niedużego kamienia, nie chcąc zostać porwana przez nurt wody. Udało jej się wdrapać na niego — Proszę, porozmawiajmy na spokojnie. Nazywam się ...
Kawka była głucha na słowa intruza. Była intruzem, więc nie powinno to mieć znaczenia co ma do powiedzenia. Udawała tylko milą, by zdobyć zaufanie czarnej. Traktowała ją jak kociaka, którego można było wykorzystać. Z jej pyska wyrwał się warkot. Wyglądała jak jedna wielka kulka przez najeżona sierść na grzbiecie. Jeden sus wystarczył w stronę kamienia, by móc powalić kremową kotkę ponownie do wody. Znajdowały się blisko ujścia rzeki, dlatego miała pewność, że jeśli nieznajoma by przeżyła, to woda zabrałaby ją poza granice klanu. Miała nadzieje, że nigdy ponownie nie postaci swej łapy na ich terenie.
Po tym wydarzeniu jak gdyby nic dumna z siebie wróciła do obozowiska, nie mówiąc o tym co zrobiła nikomu, ani słowa. Wystarczyło, że sama czuła dumę z powodu ochrony bliskich i klanu przed kolejnym wrogiem.
[Przyznane 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz